Wróciłam i przynajmniej przez dwa miesiące nigdzie się nie wybieram. Powiedzieć, że było cudownie to mało. Zresztą każda wyprawa jest wyjątkowa i wspaniała, jeśli się kocha podróżować. Wróciłam z głową pełną nowych pomysłów i inspiracji na słodkości podpatrzone na północy Europy.
Pseudo konfitura jest jednak pomysłem rodzimym, na którą inspirację – powidła ze śliwek - znalazłam na portalu wegetariańskim. Wykorzystałam pomysł i zrobiłam własna konfiturę bez gotowania. Smakuje równie dobrze jak gotowana, a jest z nią mniej pracy, bo w ruch idzie nie garnek i łyżka, a blender. Smak można podkręcić ulubionymi przyprawami. Konfitura przechowuje się bardzo długo w lodówce. Zrobiłam na próbę jeden słoik, z którego podjadam po trochę i który stoi mi w lodówce już miesiąc. Jego zawartość powoli się kończy, a ja już wymyśliłam, jakich owoców użyje następnym razem.
Pomysł ogromnie mi się spodobał: konfitury są pyszne, szybkie, mogą długo leżeć i wyjątkowo trudno je zepsuć :)
Składniki:
- suszone morele
- pół szklanki zimnej wody
- odrobina soku z cytryny
- słodkie, soczyste jabłko lub banan
- łyżka cynamonu
- łyżeczka kardamonu
Przygotowanie:
Zanurz morele we wrzątku na 5-8 minut, aby zmiękły. Takie lepiej się miksują, a ich smak jest później wyrazistszy. Weź tyle moreli, ile chcesz konfitury. Szklanka suszonych owoców to trochę więcej gotowej konfitury w słoiku. Morele odcedź je i zmiksuj blenderem z dodatkiem przypraw, wody i odrobiną soku z cytryny – do smaku, żeby nie były za słodkie. Jeśli konfitura wyda ci się za gęsta, dolej więcej wody. Dla urozmaicenia i nieco mniejszej gęstości do blendera można wrzucić kawałki banana lub obranego jabłka.
1 komentarze:
Kuchareczko- na jaką ilość suszonych moreli przewidziałaś podane ilości przypraw?
Prześlij komentarz