Wieża idealnej słodkości - ze zrównoważonymi smakami, jednocześnie aksamitna i chrupka. Jest i ciasteczko, i czekolada, i bita śmietana, i nawet chwila dla zdrowia schowana w płatkach owsianych i jabłku na szczycie.
W przerwach od opychania sie soczystymi malinami, świeżymi porzeczkami i pachnącymi brzoskwiniami, czasami mam ochotę na coś bardzo nieowocowego. I wtedy z pomocą przychodzi garnuszek do roztapiania czekolady, mikser do ubijania śmietany, miska do pokruszenia ciasteczek i metalowe obręcze do deserów (niezawodne
Makro).
Które, swoją drogą, też miały swój udział w wybraniu akurat tego deseru zamiast upieczenia kolejnych ciasteczek. Bardzo chciałam je mieć, i to już od dłuższego czasu. Tymczasem gdy w końcu położyłam je na blacie, nie wiedziałam co z nimi zrobić. Chodziłam wokół nich kilka dni. Ani galaretka mi nie pasowała, ani jakieś wymyślne konstrukcje z biszkoptu przekładanego masą. Wreszcie wymyśliłam, że zrobię mus czekoladowy. I jak zawsze, na musie się nie skończyło...
Deser jest najprostszy na świecie i można dowolnie zmieniać skład poszczególnych warstw w zależności od tego, co akurat ma się w lodówce i szafkach :) Zamiast migdałów można dodać płatki owsiane, zamiast bitej śmietany - ser mascarpone, a jabłka zastąpić orzechami i suszonymi owocami. Kto nie lubi gorzkiej czekolady, może zamienić ją na białą albo mleczną, choć według mnie gorzka pasuje tu idealnie, bo równoważy smaki i nie przesładza całości.
Sześciopiętrowy deser czekoladowy
Składniki na 3 desery:
- 1 tabliczka gorzkiej czekolady
- pół tabliczki mlecznej czekolady
- 350 ml śmietanki 30% lub 36%
- szklanka kruchych ciasteczek
- 1 łyżeczka cukru pudru
- 7-8 łyżek masła
- pół szklanki płatków owsianych
- pół szklanki posiekanych w płatki migdałów
- 2 duże jabłka
Przygotowanie:
I warstwa: ciasteczkowy spód. Pokrusz ciasteczka na pył, dodaj 3-4 łyżki masła i zagnieć (tak, aby powstała ciasteczkowa kula - jeśli będzie sie kruszyć, dodaj więcej masła). Masą wylep spody wewnątrz metalowych obręczy.
II warstwa: mus czekoladowy. Roztop gorzką i mleczną czekoladę w kąpieli wodnej. W osobnej misce ubij śmietanę na sztywno, dodając pod koniec łyżeczkę cukru pudru. Prawie całą bitą śmietanę (zostaw trochę na później na samą górę deseru) przełóż do rondelka z czekoladą i bardzo delikatnie wymieszaj, najlepiej szeroką szpatułką. Przełóż na ciasteczkowe spody.
III warstwa: owsiano-migdałowa. Wymieszaj płatki owsiane i migdały z pozostałym masłem, wyłóż ostrożnie na mus czekoladowy. Leciutko przygnieć, ale uważaj, bo mus jest jeszcze płynny.
IV warstwa: resztka czekoladowego musu once again.
V warstwa: reszta bitej śmietany.
VI warstwa: owocowa. Pokrój jabłka w cieniutkie plastry i ułóż na bitej śmietanie. Pośrodku możesz ułożyć coś drobnego, np. rodzynkę lub orzeszka.
Smacznego!
M. Kursa, W. Pelowski, R.Romanowski, Zrób to w Krakowie
(wyd. Agora, Warszawa 2012, s. 242)
A co konkretnie? W mieście, w którym obowiązkowym punktem programu jest triada Wawel-Sukiennice-Kościół Mariacki i gdzie na każdym kroku zieje smok wawelski (ten prawdziwy albo pluszowa wersja mini do miętoszenia i do doczepienia do kluczy), pierwszych kroków wcale nie trzeba kierować tam, gdzie idą wszyscy turyści. Z podobnego założenia wyszła trójka dziennikarzy, autorów „Do it In Kraków”. Przewodnik niestandardowy, w którym nie znajdziecie Wawelu, Jamy Michalika czy zachwalania wystaw w Muzeum Narodowym. Bo to trochę książka dla i o nowomieszczańskim Krakowie, który rano tłumnie jedzie na rowerach zjeść śniadanie w Bunkrze Sztuki, potem spacerem na Kazimierz, kawusia i ciasteczko w Kolorach albo Alchemii albo w wersji dla zapracowanych mały stolik w ogródku na Placu Nowym, w wymiarach idealnie mieszczący laptop, kalendarz i komórkę. Krakowianie kochają też powstające jak grzyby po deszczu biura co-workingowe, w których można wynająć miejsce do pracy na godziny, tygodnie, miesiące. Może to dlatego, że jest tu aż tyle ludzi wykonujących wolne zawody, którzy nie mają szefa, z góry ustalonych godzin pracy czy wrednej kadrowej i dzięki temu miasto nadal szczyci się swobodną i twórczą atmosferą.
„Zrób to…” to także przewodnik po miejscach mało uczęszczanych przez turystów, co jest często powodem do wielkiej radości mieszczuchów, którzy nie muszą zmagać się z hordami przyjezdnych okupujących ich ulubione miejsca. Książka jest rewelacyjnie napisana, z wplecionymi w opisy wywiadami z ludźmi ważnymi dla Krakowa (m.in. Adam Chrząstkowski, Michał Rusinek, Cecylia Malik).
Swoją drogą wreszcie się doczekaliśmy, -śmy: Krakusy. Bo po m.in. „Do it in Warszawa” i „Do it In Szczecin”, od jakiegoś czasu coraz bardziej tęsknym wzorkiem przeglądałam katalogi nowości wydawniczych Agory, w nadziei, że może wreszcie ktoś zechce trochę zadowolić małopolskich turystów, a trochę podlizać się Krakusom. Tak tak, o to drugie też chodzi. A myślicie, że dlaczego zaraz po tym, jak dostałam informację, że książka się ukazuje, skleciłam i wysłałam najszybszego maila w moim życiu do wydawcy. Fakt, może nie był zbyt wylewny, ale za to bardzo konkretny. I dzięki temu możecie teraz wygrać egzemplarze książek... ale o tym w kolejnym wpisie.