Zmodyfikowałam przepis arabeski. Ona nazwała to „karpatką kremówkową”, a według mnie to ciasto budyniowe. Zresztą moja modyfikacja w dużej mierze polegała na zagęszczeniu masy, więc jej budyniowa konsystencja była zamierzona. Ciasto jest gratka dla fanów (i fanek!) wypieków, w których więcej masy niż ciasta. Czytaj: mnie. Między innymi. Większego zjadacza masy znam tylko jednego. Dla niego nawet 10-centymenrowa warstwa byłaby mała. Mimo że ciasto zrobiłam z myślą o nim, znowu trochę je cukrzanie odchudziłam. Tak, ciasto dla niego, ale robione przeze mnie i na mój sposób :) A więc takie, żeby można było zjeść kawałek i nie mieć uczucia przesłodzenia.
Za to ciasto ptysiowe – nie wiedziałam, że tyle frajdy sprawi mi robienie ciasta, podczas którego nie ma w sumie żadnych niespodzianek. Nic z niego nie wyskakuje, nie zmienia jakoś bardzo stanu skupienia, nie pachnie intensywnie, wydawało by się – nic ciekawego. A jednak polubiłam robienie ciasta ptysiowego. Fascynuje mnie jak pod wpływem temperatury odparowuje z niego woda i robi się gładkie i sztywne – z masy, która ciasta raczej nie przypominała. I to z kilku prostych składników. Aż żal mi było przerywać podgrzewanie. A po upieczeniu jest „górzyste”, rozwarstwione, trochę tymi warstwami przypomina francuskie (ale nie konsystencją). Czy ktoś jeszcze ma takie fazy? :)
Składniki:
Ciasto:
- 1 szklanka wody
- pół kostki masła albo margaryny
- 5 jajek
- 1 szklanka mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Krem:
- 1,5 l mleka
- 170-200 g mąki ziemniaczanej (dodawałam powoli, żeby uzyskac konsystencję gęstego budyniu)
- 2 opakowania cukru waniliowego (ok. 14 g)
- 8 żółtek
- 100-150g cukru (w zależności jak słodkie lubicie)
- 3/4 szklanki śmietanki kremówki
- 2 opakowania usztywniacza do śmietany (typu "śmietan-fix")
Przygotowanie:
Wodę zagotować z tłuszczem , wsypać mąkę i mieszając, podgrzewać, aż zrobi się jednolite i błyszczące ciasto. Lekko przestudzić. Wbijać po jednym jajku , mieszając łyżką lub mikserem na bardzo niskich obrotach. Na koniec dodać proszek do pieczenia. Ciasto podzielić na dwie części. Jedną rozsmarować na natłuszczonej , średniej wielkości blasze (ok. 20x30 cm) i piec ok. 30 minut w temp. 200oC. Wyjąć, ostydzić, upiec w ten sam sposób drugi placek.
Żółtka ubić z cukrem na jasną, kremową masę. Dodać mąkę ziemniaczaną, 1 szklankę mleka i dobrze wymieszać. Resztę mleka (5 szklanek) zagotować z cukrem waniliowym. Kiedy już zacznie się gotować , powoli dodawać masę żółtkową i ciągle mieszając, podgrzewać przez 1 minutę. Zestawić z ognia i ostudzić całkowicie.
Śmietankę ubić z usztywniaczem i wymieszać z ostudzoną masą budyniową. Wyłożyć na jeden placek umieszczony w blaszce i przykryć drugim plackiem. Lekko docisnąć i schłodzić. Przed podaniem można posypać cukrem pudrem.
Zbigniew Jerzyna, Erotyzm
Na Erotyki trafiłam przypadkiem, jak na większość książek, które czytam. Bo i większość kupuję z przypadku. Normalnie większość ludzi robiąc niezaplanowane zakupy wychodzi z jakimś filmem na DVD (to faceci - przepraszam panowie za uogólnienie, to tylko przykład), kobiety z kolejną, 81 parą kolczyków (policzcie ile ich macie, ja ostatnio policzyłam i się przeraziłam, więcej liczyć nie chce) - tak, to ja na takiej zasadzie wychodzę z książkami pod pachą. Kolczyki, szczerze mówiąc, są lepsze, lżejsze. Ksiązki fajne, ale targać się czasem ich nie chce. Wracając do Jerzyny. Przypadkowy tomik, maleńki, kupiony w antykwariacie za 4 złote, a pełen ślicznych wierszy. Nad niektórymi trzeba się zastanowić. I o to chodzi, poezja nie ma być banalna. Ma byc zrozumiała, ale nie płaska. Kilka ładnych słów i od razu robi się miło (antykwariat na Jana, 4 zł).
2 komentarze:
czy z tego samego ciasta mozna zrobic ptysie?
Bardzo fajne sa te wszystkie przepisy.
Myślę, że tak:)
Prześlij komentarz