W karnawale idealnie sprawdza się słone przekąski. Małe ciasteczka, nie słodkie, a właśnie z ostrzejszymi przyprawami i ziołami. I koniecznie małe – żeby zjeść kawalek ciastka na imprezie trzeba usiąść, wziąć talerzyk, oderwać się na chwile do towarzystwa. Za to drobnostkę można porwać w biegu, między jednym tańcem a drugim albo wcinać razem z innymi. Już za niedługo powinny pojawić się u mnie faworki, ale jeszcze póki co – kiedy karnawał w pełni – przekąski imprezowe.
We wszystkich ciasteczkach serowych uwielbiam szczególnie jedną rzecz – brzuszki. Ser ma tę właściwość, że „wybrzusza”, pompuje ciasteczka od środka, przez co wydaja się bardzo lekkie. Kilka cienkich warstw, zamiast jednej, a grubszej.
No i curry – dodałam go więcej niż w przepisie. Bo to jedna z tych przypraw, której ciężko dodać za dużo, a której smak uwielbiam. Wcale nie potrzeba dużo soli – wystarczy dobry ser i przyprawy.
Pomysł na przepis pochodzi z książki Ciastka, ciasteczka i babeczki Hilaire Walden.
Składniki:
- 15 dag mąki
- 2 kopiate łyżeczki sproszkowanego curry
- 10 dag masła, schłodzonego i pokrojonego w kostkę
- 8 dag sera żółtego o wyrazistym smaku
- 2 łyżeczki maku, czarnuszki lub sezamu
- 1 łyżka zrumienionej cebulki
- 1 żółtko
- kminek, siemię i sezam do posypania
Przygotowanie:
- Wyłóż pergaminem dwie blachy do pieczenia. Rozgrzej piekarnik do 190oC.
- Przesiej do miski mąkę, dodaj curry. Wsyp kostki masła i całość rozetrzyj palcami tak, żeby mieszanka przypominała okruchy. Wsyp starty ser, mak (czarnuszkę lub sezam), cebulę, wbij żółtko i zagnieć twarde ciasto. Zawiń je w folię i włóż do lodówki na pół godziny.
- Rozwałkuj cienko ciasto na posypanej mąką stolnicy. Powycinaj ciasteczka foremką, poukładaj je na przygotowanych blachach. Posmaruj je z wierzchu mlekiem i posyp kminkiem lub ziarnami.
- Wstaw do rozgrzanego piekarnika i piecz około 20 minut. Krakersy powinny być lekko zrumienione i chrupiące. Wyciąg, przestudź. Można je jeść na ciepło.
Tomasz Maruszewski, Psychologia poznania
Męczyłam się z tą książką przeokropnie. Na początku była fajna, nawet ciekawa, szczególnie rysunki, ciekawostki, eksperymenty. Potem opsiów eksperymentów zrobiło się za dużo, utwierdzając mnie w przekonaniu, że to dla mnie książka akademicka i TYLKO akademicka. Hobbystyczna ewentualnie. Źle mi się ją niestety czytało. Nie twierdzę, że jest zła. Maruszewski jak na tak ciężki temat pisze nadzwyczaj zrozumiale i ogarnia całośc tematu zaskakująco dobrze - bo to książka o całym jednym wielkim dziale psychologii. Po prostu mi ta książka nie pasuje. Niby wszystko jest w porządku, ale jednak czegoś brak. Może bardziej obrazowego tłumaczenia skomplikowanych rzeczy? (allegro, ok. 30 zł)
0 komentarze:
Prześlij komentarz