Listopad 1988 roku, zaniedbana łączka na warszawskich
Powązkach. Małgorzata Szejnert na każdym z pięciu symbolicznych grobów kładzie
krótki list. Kartkę przyciska zniczem. Jest przekonana, że groby są puste, ale wie,
że wieczorem ktoś tu przyjdzie.
Lipiec 2012 roku, ta sama kwatera „Na Łączce” cmentarza
Powązkowego. Rozpoczęły się prace ekshumacyjne. W tym miejscu przez osiem lat,
od 1948 do 1956 roku zdążono pochować kilkuset zmarłych i straconych w
więzieniu mokotowskim w Warszawie. Wśród nich są prawdopodobnie szczątki,
których przez siedemdziesiąt lat nie można było odnaleźć. Wśród tych kilkuset
zaginionych byli m.in. gen. Fieldorf „Nil”, rotmistrz Pilecki, Józef Kozołwski
„Las” i Major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”. To tylko te najbardziej
kojarzone nazwiska.
Od lipca śledzę doniesienia o ekshumacji w mediach:
dziennikarze pisali o tym w gazetach, trąbiono w telewizjach i stacjach
radiowych. Największe poruszenie wywołały newsy o Pileckim i Nilu. Tymczasem Małgorzata
Szejnert ponad 24 lat temu zaczęła badań sprawę tajemniczego znikania więźniów
politycznych straconych w warszawskim więzieniu na Rakowieckiej. Nie wiadomo
było, gdzie byli chowani – nie było żadnych oficjalnych dokumentów, śladów, a
tym bardziej osób, które by o tym otwarcie mówiły. Szejnert nie dała za
wygraną. Niestrudzona dziennikarka pukała bladym świtem do drzwi zakrystii,
chodziła w kółko po „Łączce” szukając najmniejszych śladów, które mogłyby
zwrócić jej uwagę, nauczyła się czytać grube akta między wierszami. Poświęciła
swoją książkę bohaterom wojennym, których władza ludowa starała się wymazać z
kartotek, archiwów i ludzkiej pamięci. Przez kilkadziesiąt lat synowie, córki,
siostry i żony żołnierzy 1 listopada nie mogli jeździć na groby swoich
bliskich. Bo nie mieli gdzie.
Reportaż Małgorzaty Szejnert jest hołdem złożonym tym
zasłużonym, którzy w zamiarze władz PRL mieli stać się bezimienni. Dziennikarskie
śledztwo, przy którym momentami aż wstrzymuje się oddech. Nie mogłam nadziwić
się, że dopiero po 24 latach od ukazaniu się pierwszego wydania książki, IPN
podjął prace ekshumacyjne. Kolejna zagadka, której nie zrozumiem, bo logika
podpowiadałaby inne rozwiązanie. Może dlatego, że logicznych rozwiązań w PRLu w
ogóle było niewiele.
Małgorzata Szejnert – Śród żywych duchów (Znak, Kraków 2012, s. 400)
6 komentarze:
Mój średni syn, jako piętnastolatek, jest zapalonym historykiem i pilnie śledzi takie wydarzenia. Myślę, że ta książka to będzie świetny pomysł na prezent. Dzięki
Lektura godna polecenia. Pozwolę sobie umieścić Twój wpis na fan page'u książki na fb. Pozdrawiam!
(https://www.facebook.com/pages/%C5%9Ar%C3%B3d-%C5%BCywych-duch%C3%B3w/475669382464663)
Asiu,dziękuje za ten post!
supreme
yeezy boost
kyrie 5 shoes
air jordan
hermes
golden goose sneakers
kd 10
calvin klein underwear
balenciaga shoes
jordan shoes
s2e97e2g19 c6o68t9b59 l0x51p9n43 i7h58o7q72 w9o60w0h54 o8e54w8r35
kuşadası
milas
çeşme
bağcılar
muğla
2WK
Prześlij komentarz