Dziś kolejna recenzja z copiątkowego cyklu Przy jedzeniu się (nie) czyta! Tym razem nie fikcja literacka, a poradnik. Tak jeszcze na Book Me nie było.
Nie wiesz o co chodzi? Informacje o moim copiątkowym cyklu felietonów kulinarno-literackich Przy jedzeniu się (nie) czyta! znajdziesz tutaj.
Jeść same białka, a może tylko tłuszcz? Zrezygnować z owoców czy postawić na głodówkę. A może jeść zgodnie z grupą własnej krwi? O nie, kolejna dieta!
Nie lubię diet. Nie stosuję żadnych. I dlatego nie lubię o nich czytać - bo to dla mnie większa fikcja niż ta literacka. Ale dostałam książkę do ręki. Przeczytałam z ciekawości. Z dużą dozą sceptycyzmu, na dobry początek.
I zaskoczyłam się. Bo o ile nastawienie miałam naprawdę bojowe i byłam gotowa spierać się w myślach z autorką (a jeśli byłoby trzeba, także na głos), o tyle w trakcie czytania moja chęć walki nieco osłabła. Co nie znaczy, że w kilka godzin zmieniłam się w zagorzałą fankę jedzenia zgodnego ze swoją grupą krwi, ooo nie. Ale... Ale od początku.
O co chodzi? W skrócie: dawno temu była tylko jedna grupa krwi - A. Z niej po jakimś czasie zaczęły wykształcać się inne: B, AB i 0. Dieta zgodna z grupą krwi opiera się na założeniu, że to, co dla jednego człowieka jest dobre, dla drugiego wcale nie musi takie być. Nie wszyscy lubią kurczaka albo pieczoną paprykę. Idąc dalej, w zależności od tego, jaką mamy grupę krwi, jeśli chcemy być zdrowi, pozwalczać wszystkie choróbska i dobrze się czuć, powinniśmy sięgać po inne produkty. Bo to ta właśnie różnorodność jest gwarantem dobrego samopoczucia. Dotyczy to zresztą nie tylko jedzenia, ale też uprawianego sportu czy sposobów radzenia sobie ze stresem.
Na rynku jest taka masa książek o dietach, że za osoby, które chcą się odchudzić, albo po prostu zdrowo odżywiać, trzymam mocno kciuki. Bo nie pogubić się w tym gąszczu dietetycznych książek, to już jest nie lada sukces. W dodatku autor każdego poradnika pisze co innego. Jeden twierdzi, żeby nie pić kawy, bo szkodzi. Na co zaraz odzywa się drugi i przekonuje, że kawa jest co najmniej boskim napojem. Inny dochodzi do wniosku, że najlepiej będzie, jak zaczniemy pochłaniać tylko tłuszcz, na co zaraz kolejny odpowiada: "W białku siła!". Do chóru przyłączają się następni: a to jedz kolorowo, a to nie łącz tego z tym (albo właśnie łącz), a to wreszcie detoksuj się przez 21 dni koktailami warzywnymi albo nagotuj cały gar zupy z kapusty od razu na tydzień. Mmm, pycha. Natomiast ta książka przekonuje mnie o tyle, że w nie znalazłam w niej kategorycznych stwierdzeń pod tytułem "od kurczaka schudniesz, a od wieprzowiny będziesz tyć". Trafia do mnie to, że każdy potrzebuje tak naprawdę czegoś innego, żeby dobrze się czuć i mieć dużo energii. Dorota Augustyniak-Madejska tłumaczy to w ten sposób: nasze organizmy są tak skonstruowane, że w zależności od literaki, która mamy przed "Rh", trawimy jedne rzeczy szybciej, inne wolniej. Niektórzy ludzie od tego samego mogą mieć wzdęcia, inni wręcz przeciwnie - czują się świetnie.
Zastanawiam się jednak na ile nasza tolerancja (bądź nietolerancja) niektórych produktów zależy od naszych przyzwyczajeń żywieniowych i kilku innych czynników poza samą grupą krwi, a na ile właśnie głównie od niej. Z drugiej strony, jeśli miałabym się zdecydować, czy jedzenie dostosowane do grupy krwi mnie przekonuje, czy też nie - to opowiedziałabym się po stronie kiwających potwierdzająco głowami. A przekonać choć w minimalnym stopniu takiego niedowiarka jak ja jest nie małym wyczynem.
Może to dlatego, że czytając tę książkę, wcale nie miałam wrażenia, że była pisana z obłędem czającym się na końcu pióra. Wręcz przeciwnie, jest bardzo logiczna. Spodobała mi się. Augustyniak-Madejska pisze tak, że rozumiem, o co chodzi. Wytłumaczyć coś najprościej na świecie jest najtrudniej. Autorka przedstawia różne mechanizmy działające w naszych organizmach. W prosty sposób pokazuje co się dzieje, gdy się przejadamy albo fundujemy sobie głodówkę, dlaczego jak jemy śmieciowe rzeczy, to mimo pełnego żołądka możemy zasłabnąć z braku energii. Wreszcie dlaczego nie można jeść w pośpiechu, bo tak zjedzone posiłki zwyczajnie się nie trawią i zalegają później kilka dni w jelitach, fundując nam różne sensacje trawienne i zamieniając nasz brzuch w balon.
Czyli: jest ciekawie. A przy tym jasno i zrozumiale. Jednych ta książka przekona, innych nie. Jedni pozostaną sceptyczni wobec odżywania pasującego do posiadanej grupy krwi, drudzy z miejsca zadeklarują się jej fanami. A jeszcze inni pozostaną gdzieś pośrodku. Przekonani, ale nie mający potrzeby robienia rewolucji na swoich talerzach. Tacy wezmą z książki co dobre, wyciągną wnioski i wykorzystają je do swoich potrzeb.
Czy już wiecie, do której grupy ja się zaliczam?
Dorota Augustyniak-Madejska - Zdrowie masz we krwi! Jak żyć zgodnie z grupa krwiI zaskoczyłam się. Bo o ile nastawienie miałam naprawdę bojowe i byłam gotowa spierać się w myślach z autorką (a jeśli byłoby trzeba, także na głos), o tyle w trakcie czytania moja chęć walki nieco osłabła. Co nie znaczy, że w kilka godzin zmieniłam się w zagorzałą fankę jedzenia zgodnego ze swoją grupą krwi, ooo nie. Ale... Ale od początku.
O co chodzi? W skrócie: dawno temu była tylko jedna grupa krwi - A. Z niej po jakimś czasie zaczęły wykształcać się inne: B, AB i 0. Dieta zgodna z grupą krwi opiera się na założeniu, że to, co dla jednego człowieka jest dobre, dla drugiego wcale nie musi takie być. Nie wszyscy lubią kurczaka albo pieczoną paprykę. Idąc dalej, w zależności od tego, jaką mamy grupę krwi, jeśli chcemy być zdrowi, pozwalczać wszystkie choróbska i dobrze się czuć, powinniśmy sięgać po inne produkty. Bo to ta właśnie różnorodność jest gwarantem dobrego samopoczucia. Dotyczy to zresztą nie tylko jedzenia, ale też uprawianego sportu czy sposobów radzenia sobie ze stresem.
Na rynku jest taka masa książek o dietach, że za osoby, które chcą się odchudzić, albo po prostu zdrowo odżywiać, trzymam mocno kciuki. Bo nie pogubić się w tym gąszczu dietetycznych książek, to już jest nie lada sukces. W dodatku autor każdego poradnika pisze co innego. Jeden twierdzi, żeby nie pić kawy, bo szkodzi. Na co zaraz odzywa się drugi i przekonuje, że kawa jest co najmniej boskim napojem. Inny dochodzi do wniosku, że najlepiej będzie, jak zaczniemy pochłaniać tylko tłuszcz, na co zaraz kolejny odpowiada: "W białku siła!". Do chóru przyłączają się następni: a to jedz kolorowo, a to nie łącz tego z tym (albo właśnie łącz), a to wreszcie detoksuj się przez 21 dni koktailami warzywnymi albo nagotuj cały gar zupy z kapusty od razu na tydzień. Mmm, pycha. Natomiast ta książka przekonuje mnie o tyle, że w nie znalazłam w niej kategorycznych stwierdzeń pod tytułem "od kurczaka schudniesz, a od wieprzowiny będziesz tyć". Trafia do mnie to, że każdy potrzebuje tak naprawdę czegoś innego, żeby dobrze się czuć i mieć dużo energii. Dorota Augustyniak-Madejska tłumaczy to w ten sposób: nasze organizmy są tak skonstruowane, że w zależności od literaki, która mamy przed "Rh", trawimy jedne rzeczy szybciej, inne wolniej. Niektórzy ludzie od tego samego mogą mieć wzdęcia, inni wręcz przeciwnie - czują się świetnie.
Zastanawiam się jednak na ile nasza tolerancja (bądź nietolerancja) niektórych produktów zależy od naszych przyzwyczajeń żywieniowych i kilku innych czynników poza samą grupą krwi, a na ile właśnie głównie od niej. Z drugiej strony, jeśli miałabym się zdecydować, czy jedzenie dostosowane do grupy krwi mnie przekonuje, czy też nie - to opowiedziałabym się po stronie kiwających potwierdzająco głowami. A przekonać choć w minimalnym stopniu takiego niedowiarka jak ja jest nie małym wyczynem.
Może to dlatego, że czytając tę książkę, wcale nie miałam wrażenia, że była pisana z obłędem czającym się na końcu pióra. Wręcz przeciwnie, jest bardzo logiczna. Spodobała mi się. Augustyniak-Madejska pisze tak, że rozumiem, o co chodzi. Wytłumaczyć coś najprościej na świecie jest najtrudniej. Autorka przedstawia różne mechanizmy działające w naszych organizmach. W prosty sposób pokazuje co się dzieje, gdy się przejadamy albo fundujemy sobie głodówkę, dlaczego jak jemy śmieciowe rzeczy, to mimo pełnego żołądka możemy zasłabnąć z braku energii. Wreszcie dlaczego nie można jeść w pośpiechu, bo tak zjedzone posiłki zwyczajnie się nie trawią i zalegają później kilka dni w jelitach, fundując nam różne sensacje trawienne i zamieniając nasz brzuch w balon.
Czyli: jest ciekawie. A przy tym jasno i zrozumiale. Jednych ta książka przekona, innych nie. Jedni pozostaną sceptyczni wobec odżywania pasującego do posiadanej grupy krwi, drudzy z miejsca zadeklarują się jej fanami. A jeszcze inni pozostaną gdzieś pośrodku. Przekonani, ale nie mający potrzeby robienia rewolucji na swoich talerzach. Tacy wezmą z książki co dobre, wyciągną wnioski i wykorzystają je do swoich potrzeb.
Czy już wiecie, do której grupy ja się zaliczam?
Gliwice 2011
Wydanie I
Stron: 144
Wydawnictwo:
Wyczytałam w książce, że osobom z mojej grupy krwi, A, świetnie robią jagody i cytryny. A że nie mogłam się opanować, i przy okazji jagód, kupiłam też w hurtowych ilościach truskawki (ostatnie tego lata, to już końcówki!), zrobiłam ze wszystkiego koktail. Na zdrowie!
Koktail truskawkowo-kokosowy
Składniki:
- 2 szklanki truskawek
- 2 łyżki jagód (naszych, polskich)
- łyżka wiórków kokosowych
- jogurt naturalny, niesłodzony - tyle, żeby zalał w blenderze owoce
- kilka kropli soku z cytryny
- miód - dla osłody, jeśli lubisz, ja nie dodałam
Przygotowanie:
Truskawki umyj, obierz, przekrój na pół. Wrzuć do blendera razem z wiórkami kokosowymi, zalej jogurtem, skrop sokiem z cytryny i jeśli lubisz, dodaj miód (1 łyżeczkę). Zmiksuj. Wrzuć do środka jagody, ale ich już nie miksuj. Przelej do szklanek i dodatkowo na wierzch możesz wrzucić kilka jagód.
62 komentarze:
Ja też nie wierzę w żadne diety.W tę zasadę jedzenia zgodnie z grupą krwi też.Napisane jest tam,że nie powinnam jeść np.oliwek.A oliwki uwielbiam.Mój organizm wiem najlepiej,co jest dobre.
A taki koktajl to dla każdego.Pyszny!
Uwielbiam ten koktajl, ale mi smaka narobilas.
Ja tez kiedys przeczytalam o tej grupie krwi i diecie i nawet w to wierze i staram sie unikac rzeczy, ktore podobno mi szkodza,
buziaki ;*
Czyli się trochę zgadzamy, bo ja nie należę do najgorętszych zwolenniczek tej diety, nie mam zamiaru wywalać z mojego talerza ziemniaków tylko dlatego, ze tak jest napisane, bo je lubię. A z drugiej strony wiele cennych rzeczy przeczytałam i kilka się rzeczywiście zgadza :)
To mamy tak samo, bo ja tez nie lubię czytac dietetycznych książek, nie używam ich i nie pociągają mnie zupełnie.
Zainteresowałaś mnie tą pozycją książkową, chętnie zapoznam się! Ja lubię jeść to co do mojej grupy nie bardzo pasuje :) Za to na taki koktajl to zawsze jestem chętna!
Lubię czytać takie żywieniowe poradniki,z tego co piszesz,ten jest bardzo ciekawy i zawiera wiele mądrych porad-chę go;)świetny koktajl,pozdrawiam
koktajle uwielbiam! a książka? no ja też jestem raczej sceptyczna do tych grup krwi i jedzenia:) i z tego co wiem, to nie ma żadnych rzetelnych dowodów naukowych, że to tak działa... więc raczej nie sięgnę po tą lekturę:)
Trafiłam tu po raz pierwszy, więc witam :) Cóż lubie poradniki, ale staram się czytać je krytycznie i sama wyciągac co dla mnie dobre, a co nie. Z takim nastawieniem przeczytaalbym ten tytuł, bo w sumie zaintrygowało mnie jedzenie zgodne z grupą krwi, ale będę czytała z dużą dozą krytycyzmu, bo jeśli będzie napisane, że nie powinnam jeść tego i tego, to mam to wyrzucić z jadłospisu, mimo tego że mi to bardzo smakuje, o nie. Ale sprawdzę chętnie tę książkę.
A propos koktajlu to fajne połączenie truskawki z jagodą, kocham koktajle, co roku mrożę sobie przynajmniej sporo jagód, by potem jesienią i zimą kupować kefir i miksować go z owockami, pyszota :) pozdrawiam
Masz talent do wynajdowania soczystych cytatów. Koktajl też soczysty, pycha :)
Też nie stosuję diet. Jem wszystko w odpowiednich ilościach, chociaż czasami robię mały wyjątek ;-)
Koktajl musiał być przepyszny. Lubię takie :-) Ciekawe co wg mojej grupy krwi powinnam jeść?
Pozdrawiam słonecznie
interesująca recenzja, dziękujemy za dodanie zdjęcia koktajlu, czekamy na kolejne! :)
poczytałam trochę o grupach krwi dzięki Tobie i chyba faktycznie coś w tym jest. Jakoś intuicyjnie wybieram te rzeczy, które są dobre dla mojej grupy krwi - a też jestem A.
Pozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Znalazłam to kiedyś na twarzoksiążce: https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc6/249768_174697182590399_157684540958330_464781_5328141_n.jpg
I tak akurat chyba mi najbardziej pasuje do wszystkich diet :D
Jeszcze nigdy nie miałam w ręku dietetycznej książki. Mam czas na diety:)
http://food-is-so-good.blogspot.com
pyszny koktajl!
Koktajl pycha prze pani Asi! :))
Uściski :*
Asiu, nie wiem jaką masz grupę krwi, mogę sprawdzić i Ci napisze ;)
Majanko, wróciłaś! Hurra! :)
Anlejko, parsknęłam śmiechem i trochę zaplułam monitor :D
Książka mimo iż poradnik wydaje się być napisana zabawnym językiem :)Ja na razie co prawda dietetyczne książki omijam i delektuję się tymi mniej dietetycznymi, jednak ta wygląda na taką w której oprócz dietetycznych wskazówek można znaleźć też wiele zdrowotnych ciekawostek.
Taki koktajl to pyszny zastrzyk zdrowia. Świetne zdjęcia :)
dobrze wiedzieć, bo ja też gr A ;) jagody lubię, cytryny lubię no ale za truskawkami szaleję, wieć skradnę szklaneczkę koktajlu
Od-kuchni, ja właśnie też omijam takie dietowe książki, ale tę akurat przeczytała, wyjątkowo. Spodobała mi się, a to chyba wyjątek w moim czytaniu dietetycznych poradników.
Sylvvia - dziękuję!
Duś - czyli koktail dla nas obu jest idealny ;) pozdrowienia!
Wróciłam:) Coś sie zalogowac nie mogłam,ale jestem :))
Ściskam serdecznie :*
To musi być naprawdę ciekawa książka, pomimo tego, że nigdy nie oddam się w pełni żadnej diecie ;)
I jeszcze kokos do tego! Mniam!!
Ja mam zerówkę, a nie mam cech przywódczych... To takie naciągane te teorie ;P
Ale to fakt, że mało kto potrafi słuchać swojego organizmu w kwestii spożywania posiłków...
Właśnie poradników ,książek o dietach ,zdrowym sposobie życia z jedynie słusznymi zaleceniami ,uwagami jest miliony .Każdy znajdzie coś dla siebie
Moim zdaniem człowiek jest tak skonstruowany ,że jego organizm wie co jest dla niego w danym momencie dobre ( poza pewnymi zaburzeniami ) .Wszystko z umiarem i rozsądnie bez schizy .
Je je je, Madziu, już ci pisałam, ale napisze jeszcze raz: Ciesze się ogromnie! :) :)
Lutko - masz rację! Jesli tylko chce się wsłuchac we własne ciało, to nie potrzeba żadnych diet. najlepsza dieta jest brak diety. I już.
Zaciekawiłaś mnie tą książką, muszę poszukać jej w księgarni.
ha, ja też nie wierzę w żadne diety.
Książkę znam i o ile pamiętam mówi ona, że nie powinnam jadać mięsa i nabiału, co stanowi zaledwie jakieś 99 % mojej diety. Tak więc, no niestety i nie tym razem. ;)
zbilansowana dieta, to jest to.
i fajny koktajl!
Racja, najważniejsze to nie dać się zwariować. Jemy po to, by żyć, a nie żyjemy (tylko) po to, by jeść, i dlatego nie ma sensu wariować na punkcie żadnej diety-cud. Wystarczy dbać o swój organizm.
A koktajlem chętnie bym się poczęstowała, chociaż mam grupę krwi 0 :)
Dokładnie tak! Jeść wszystko i nie dac się zwariowac, i już :)
Bardzo spodobała mi się Twoja recenzja książki, ciekawa jestem co mojej grupie krwi najbardziej odpowiada, muszę zgłębić temat :)
niesamowite z tymi cv;) u nas to nie do pomyślenia..;)
uściski!
ps. jak pisałam już gdzieś indziej- <3 twoje recenzje Asia!
Justka
JA również wielbię świderki, bo zawsze gdy wydaje mi się, że zrobiłam za mało sosu, podczas jedzenia uświadamiam sobie jak bardzo się myliłam... bo wszystko zakręciło się w szczelinki ^^
Całuję ;-*
Uwielbiam koktajl truskawkowy, jako dziecko tylko taki piłam, zamiast jeść truskawki :) Z nutą kokosową nigdy nie próbowałam, ale czuję, że smakuje wspaniale :)
Też ma grupę krwi A i ostatnio cytrynę przerabiam na potęgę. Ale niestety jagód wcale, więc się wyrównało. :)
W diety nie wierzę, bo kocham moje 61kg. :)
książki w ręku nie miałam, ale o odżywianiu zgodnie z grupą krwi co nieco słyszałam. kiedy znalazłam informacje, że grupa 0 powinna wyeliminować zboża (pieczywo...) i makarony od razu się zraziłam, bo dla mnie to podstawy diety. no i jeszcze jak mogłabym się obejść bez ulubionych orzechów :) chyba pozostanę tradycyjnym zdrowym odżywianiu
Ja juz tez spotkalam sie z taka dieta,ale ...no wlasnie wielka poprawka...choc moze cos w tym jest...czytalam ,ze np zerowki moga obejsc sie bez warzyw i tu sie zgadzam bo np moj m jest zerowka i warzyw nie jada,a moja grupa A??hmm ja jadam prawie wszystko,tylko teraz pytanie czy to dobrze?;)..ksiazka napewno warta uwagi,a koktail uwielbiam...z kokosem tez nie pilam.:)
Macie bardzo mieszane uczucia co do książki choć większośc z was jest sceptyczna - jak i ja. To dobrze, bo nie można wierzyć we wszystko, co jest napisane w ksiązkach o dietach. Moja rada to dużo zdrowego rozsądku - i on w zupelności wystarczy :)
Justku - dziękuję! To bardzo miłe i jak słysze (czytam;) ) to od ciebie, to dużo dla mnie znaczy, bo szczere :)
Jak moje poprzedniczki również nie wierzę w diety związane z grupą krwi, życie jest zbyt krótkie aby odbierać sobie tę niewątpliwą przyjemność jaką jest jedzenie ulubionych potraw. A co do koktajlu - smaczny i zdrowy, wskazany dla mojej grupy krwi czy też nie- mogłabym pić codziennie:)
Czasem też lubię przeczytać takie poradniki, ale jestem zbyt wszystkożerna, żeby się do nich stosować :) A koktajl super. Latem często gości u nas na stole :)
Asiu, ksiązki o dietach chetnie czytam- i na tym koniec...koktail przepyszny, az sie oblizalam...
Ja należę do grupy tych osób ze sceptycznym podejściem do tej diety ale książkę mogłabym jak najbardziej przeczytać :-) A koktajlu bym sobie nie odmówiła tak czy owak ;-)
Czyli: koktail tak, ksiązka może, ale diet na blogach wszystkie nie lubimy ;)
mniam, z truskawkami, które kocham :)
Kuchareczko, wiesz jak to jest? Jak zdrowego rozsądku brak z różnych powodów..., to trzeba mieć jakiś motywację do tego, aby mieć tę energie, której potrzebujemy i pragniemy, której na różne sposoby szukamy. Jeśli wpadnie nam w ręce taka książka( bo ktoś polecił, choćby Ty teraz)to może uczynić nam wiele dobrego - wszystko zależy od nastawienia. Kolega, uwierzył w prawdy głoszone przez autorkę, zastosował się do zakazów i nakazów i schudł... 10 kg:). Czuje się lepiej i lepiej wygląda, z pięć lat mu ubyło:)
Bardzo ciekawy artykuł :) a koktajl też super :)
Masz rację Ewelajna - wszystko zależy od nastawienia. jesli to ma komus pomóc, to kurczę, niech pomaga, a nie rozstrząsajmy dlaczego. Dla mnie o ile to nie szkodzi, nie ma nic wspólnego z chemią i sztucznym, śmieciowym jedzeniem - niech działa :)
Świetny blog! Będę często tu zaglądać ;)
Pozdrawiam! :)
pyszny koktajl! robiłam ostatnio z malin, pyszny był!:) a takie książki uwielbiam, zresztą, jakich ja nie lubię;) Dostałam niedawno książkę Kuchnia antyrakowa, więc jak tylko przeczytam, podzielę się opinią na jej temat:) mnie ciągle brakuje czasu na czytanie, ale jak tylko zacznie się rok akademicki, nadrobię zaległości w drodze na uczelnię (w autobusie) ;) pozdrowionka Asiu;*
oj, truskaweczki z kokosem.. jak dla mnie bombowo ;)
Ha, a to ciekawe z tą grupą krwi. Nigdy bym na to nie wpadła. ;-p
Wspaniały koktajl, truskawki, jagody i kokos ... rewelacja !:)
Maddie, dziękuję. I zapraszam :)
Ilko - dokładnie tak! Autobusowe czytanie jest najbardziej wydajne :):)
W zasadzie tak już jest ,że to co dla nas jest zdrowe nie zawsze nam smakuje. Sama podchodziłam sceptycznie do tego tematu aż mnie olśniło i teraz już nie rezygnuję z porcji mięsa, pomimo,że wolę jarzyny. Taki koktajl jest dobry dla każdej grupy :)
Pyszny koktajl, również czasami przygotowujemy podobny.
śliczny lakier na paznokciach - koktajlowy :)
Szarlotku - jeśli tylko wyszło ci to na zdrowie i czujesz, że dobrze Ci ta zmiana zrobiła - tym lepiej dla ciebie! :)
bardzo fajny artykul:)
A ja lubię czytać wszelkie poradniki, na tematy, które mnie interesują. Wprawdzie bardziej interesuję się żywieniem zwierząt niż ludzi (cóż, taki los :D), ale wychodzę z założenia, że nawet z 'najgorszego' poradnika można wyciągnąć coś dobrego dla siebie. Choćby to miało być zapamiętanie nazwiska autora i omijanie jego dzieł w danym dziale ;-) .
NO to fajnie ale czy są tam jakiekolwiek badania naukowe cytowane, czy to ważne dla Ciebie?
Niestety - nie ma. I to jest wielki minus tej książki, choć są przytaczane obserwacje autorki. Ale to nie to samo.
Prześlij komentarz