Ostatnie w tym roku truskawki - mocno czerwone i słodkie, choć już inaczej niż te czerwcowe.
Lody - kremowe i delikatne, w chrupiącym rożku, topniejące po bokach i skapujące po palcach.
Jak w dzieciństwie.
I dlatego są najpyszniejsze na świecie.
Skapują nie tylko na moje dłonie. O mało co, a dostało by się Pchle. I Słowikowi. Słoniowi Trąbalskiemu trochę też. Wiecie już, o czym mówię? Tak! Sentimental story, czyli powrót do przeszłości.
Siedzę na krześle, przebieram nogami z zadowolenia i mam przed oczami moje wierszyki dzieciństwa. Jasne, Tuwima i Brzechwy było już tyle wydań, że każdy, kto miał się podekscytować cofnięciem w swoje dzieciństwo, już to zrobił. Bo fajnie jest zrobić sobie podróż wstecz, przeczytać, westchnąć, a potem jak zawsze odłożyć na półkę, zanieść z powrotem na strych, zapomnieć na kilka lat albo dać dzieciom, które zrobią z tego użytek na dłużej. Ale ja mam dzisiaj inaczej. Ja "mojego" Brzechwy, "mojego" Tuwima i od niedawna "mojej" Frączek nie chcę już zamykać w pudle.
Bo wreszcie trafiłam na wydanie, którego ani myślę się pozbywać. Oczarowało mnie totalnie: genialne rysunki i całe opracowanie graficzne (Maćka Szymanowicza). Przeurocze detale, szmery-bajery, które uwielbiam, jak numery stron zrobione w formie kolorowych rożków, pomalowane na różne kolory, niektóre linijki wierszy w chmurkach, dymkach, wyjęte ze sztywnego układu i umieszczone na rysunkowych tabliczkach. I okładki po wewnętrznej stronie - zdobione ślicznie: delikatnie, zabawnie.
I wierszyki z dzieciństwa. Moje, których, czytanych przez mamę kilkanaście razy, aż do znudzenia (albo zaśnięcia nad książką - co ciekawe, wcale nie mojego), zdążyłam się jako mała dziewczynka nauczyć na pamięć. Takie rzeczy zostają w głowie.
To niesamowicie miłe uczucie rozłożyć się z tymi, TYMI, książkami na całej szerokości łóżka, wśród śmiesznych rysunków, kolorowych okładek, rymów tak prostych i tak zabawnych, że nie niech się dookoła dzieje co chce, nieważne - bo ja czytam na głos Lokomotywę, dopinguję gapowatego Hilarego w poszukiwaniu swoich okularów i krzywię się na Zosię Samosię. I tylko to jest w tej chwili ważne.
To niesamowicie miłe uczucie rozłożyć się z tymi, TYMI, książkami na całej szerokości łóżka, wśród śmiesznych rysunków, kolorowych okładek, rymów tak prostych i tak zabawnych, że nie niech się dookoła dzieje co chce, nieważne - bo ja czytam na głos Lokomotywę, dopinguję gapowatego Hilarego w poszukiwaniu swoich okularów i krzywię się na Zosię Samosię. I tylko to jest w tej chwili ważne.
A do nich domowe lody truskawkowe w wafelku.
Takie dziecięce czary-mary.Lody truskawkowe
jak dawniej, kremowe, i w rożku, żeby skapywały po palcach
(przepis siostrzany)
Składniki:
- 2 duże jaja
- 12 dkg cukru pudru
- 300 ml śmietany kremówki 36 %
- 150 g świeżych truskawek
- masło do podsmażenia truskawek
- 100 g mascarpone
Białka ubić na sztywno, dodać połowę cukru i dalej ubijać do otrzymania lśniącej masy. W drugiej misce utrzeć żółtka z resztą cukru. W trzeciej misce ubić na sztywno śmietanę. Truskawki pokrojone w ćwiartki podsmażyć na maśle. Ostudzić i wymieszać z masą powstałą z żółtek, białek, kremówki i mascarpone. Masę przełożyć do pojemnika, przykryć folią przezroczystą. Mrozić około 5 godzin. W tym czasie dobrze jest wyciągać lody co godzinę i mieszać je łyżką, łopatką lub mikserem na małych obrotach - dzięki temu lody będą gładkie i kremowe, nie powstaną na nich kryształki lodu. Wyjąć z zamrażalnika 10 minut przed podaniem, aby lody dały się formować.
Są pyszne!
Jan Brzechwa, Pchła Szachrajka
Julian Tuwim, Wiersze dla dzieci
(obie książki wydane przez Wilgę, w Platynowej kolekcji)
41 komentarze:
Pyszne, różowiutkie jak kraina z dziecięcych snów...
O jejku, to prawdziwe cofnięcie się w przeszłość. Brzechwa i Tuwim to także książki mojego dzieciństwa, a Frączek czytają moje dzieci. Fantastycznie napisałaś Asiu! Bardzo mi sie spodobało :) Pozdrowienia!
Te lody wyglądają wprost obłędnie. Chcę! :D
I lody i książki wyglądają wspaniale!
Uwielbiam takie powroty do przeszłości ;).
Smaki i książki to zdecydowanie najlepszy wehikuł czasu!
Uściski!
Jakie boskie ilustracje!!!
A ja już pożegnałam truskawki i nawet już nie wiem jak smakują :(( nigdzie ich nie widziałam w sklepie :(
Przynajmniej u Ciebie sobie pooglądam :))
Ja już ostatnie chyba dorwałam, na placu :)
A ilustracje - o tak, są cudowne! :)
takich lodów nigdy nie odmawiam:)
O tak, znam te cudowne wierszyki znam na pamięć, czytałam je niezliczoną ilość razy mojej córce. A już w "Lokomotywie" byłam prawdziwą "mistrzynią" :) Ilustracje do książek urocze, a lody wyglądają smakowicie i tak ...różowo :).
Narobiłaś mi teraz ochoty na lody. Już czuję ten zapach smażonych truskawek :)
o kurcze Asiu, ależ mi radość sprawiłaś tymi wierszykami:) jak zwykle patrzę na ilustracje,jak wiesz,też zwracam na nie szczególną uwagę:) Jestem zachwycona szachrajkowymi ilustracjami...bardzooo:))
ostatnio zaczęłam czytać książkę "bajki, które leczą"Doris Brett. Myślę,że może być bardzo pomocna w patrzeniu na bajki i m.in. w zrozumieniu fenomenu "powtarzajstwa" u dzieci;)
uściski!!
J
no frajde sprawilas mi ogromna:) , cudne ilustracje , nie ma znaczenia ile egzemplarzy klasykow ma sie na polce , piekna oprawa jest zawsze okazją zeby powiekszyc wlasny ksiegozbior, taka zasade wyznajemy i na kilku tytulach juz przecwiczylysmy, te wydania mi sie podobaja ogromnie, wiec wniosek moze byc tylko jeden... :)
tęsknię za truskawkami... juz dawno ich nie widzialam
zawsze sama chciałam zrobić lody. ;-)
Ale jak na razie rozkoszuję się tymi z najlepszej kawiarni w mieście.. no i z McDonalda. ;))
Cudownie różowe :) :) :)
Fantastyczne lody, powrót do dzieciństwa. Zarówno w smakach jak i książkowy. Wspanialy powrót.
Uwielbiam te wierszyki, od zawsze.
Fajnie Asiu piszesz.
Ściskam:*
Musimy być więc w podobnym wieku. To także moje dzieciństwo ^^
Justku, wiem wiem, ty jesteś rysunkowym potworem książkowym :) O, ciekawa ta ksiązka, o której piszesz, moja koleżanka kiedys czytała książki, w których bajki były rozkładane psychologicznie na czynniki pierwsze, każda postać z bajki miała jakieś zaburzenia osobowości :)
Madziu - oj, te wierszyki chyba duużo pokoleń uwielbia, dlatego są własnie tak "moje" dla każdego.
Piękne, letnie, truskawkowe!
Ach! Jakie baje! Zostało mi tylko poszerzać biblioteczkę o kolejne dzieciowe książki.
Gdyby nie biblioteczka babci to nawet encyklopedii bym nie miała! No chyba, że jakąś obrazkową :D
Z obrazkami najlepsze! Przynajmniej zapamiętasz szybko :) Dla wzrokowców (czytaj: mnie) - wymarzone ;)
mmm :) pyszności! lody truskawkowe to smak dzieciństwa a kolor obłędny!
Wiele bym dała za takiego domowego loda w rożku;) i jeszcze truskawkowego-ulubionego;)
A moje bajki dzieciństwa to przede wszystkim "Paweł i Gaweł","Małpa" A.Fredro no i oczywiście "Pchła Szachrajka" Brzechwy,to były czasy...,pozdrawiam
Cudne lody, a ilustracje wspaniałe :)
Ja uwielbiałam i nadal mam sentyment do Tuwima, przypadkowo łodzianina. :) Mam w domu dwutomowe wydanie jego wierszy z Czytelnika i zawsze chętniej powracałam do tomu z wierszami dla dzieci. :)
Wspaniałe te truskawkowe pyszności!:):)
Pluskotko, jejku, dwutomowe dzieciowe wydanie Tuwima,t o musi byc cudo! :)
Monisiu - o tak, Paweł i Gaweł też, Małpy nie znałam :( pozdrowienia! :)
No ba, że obrazki najlepsze! A jak nie ma to trzeba dorobić samemu.
Nawet jak są to nie zaszkodzi dorysowac sowich udoskonaleń po dzieciowemu kredkami ;)
oj zjadłabym takich lodów! :)
Asiu, daj proszę znać kiedy przesyłka z książką do Ciebie dotrze.
Pozdrawiam Cię ciepło! :)
Kini, nie ma mnie w domu, ale zadzwoniłam i dowiedziałam się, że książka przyszła parę dni temu i czeka na mój powrót :) Ogromnie dziękuję i przepraszam, że nie napisałam i od razu, ale dzisiaj się dowiedziałam.
pozdrowienia!
Ja teraz też jestem na etapie wierszy z syniem i wnusią. Uczymy się na pamięć z "pokazywaniem". Muszę się pochwalić, że nawet sama sporo pamiętam z dzieciństwa. Faktycznie bardzo ciekawe te ilustracje, a dla dzieci (dla nas też :)) ważne jest by spojrzeć i poruszyć wyobraźnię. Lubię czytać co polecasz, " mój diabeł stróż" już przerobiony-połknęłam w sekundę-extra!
Jednak muszę powiedzieć i przyznać się Kuchareczko do czegoś:
lody -zwłaszcza truskawkowe to moje uzależnienie, więc te Twoje pychoty w tym wpisie są na pierwszym miejscu. Pozdrawiam serdecznie
Tuwim i Brzechwa to także moje dzieciństwo, piękne ilustracje i cudowne domowe lody, poproszę gałeczkę :)
Aga - tak, czytanie z dziećmi jest świetne i bardzo się cieszę, że Diabeł stróż Ci się podobał :) A lody - cóż, jestem w stanie przełknąć tę gorzką prawdę ;) ciepłe pozdrowienia!
Burczybrzuszku - truskawkowe, raz!
Wspaniałe lody. Mimo, że nie ma pogody, to i tak zjadłabym takiego.
proszę o wstawienie banera akcji Schłodzone 2011 lub zaznaczenie w poście, że przepis został do niej zgłoszony.
pozdrawiam:)
te obrazki są takie radosne :-)
a lody cudne!
Łał! Ale super wydania :-) A lody palce lizać
jestem na etapie czytania przed snem bajek i wierszykow Jessice i takie wydanie pewnie bardzo by jej sie spodobalo, a lody- marzenie!
Małgo - dodany! pozdrawiam :)
Asiejku - aj, dziękuję :)
Basiu - wspólne czytanie jest najcudniejsze, jejku, jakie póxniej ma sie fajne wspomnienia z takich wspólnych chwil...
Przepiękne ilustracje, aż chciałabym podarować je mojej przyjaciółce Włoszce, która zaczęła się uczyć polskiego
Prześlij komentarz