- Ty jesteś taka zawsze mądralińska.
- A nie!
- Oho ho, no niee...
- Wcale nie tak zawsze.
- A wiesz co to znaczy, "wiem, że nic nie wiem", tak powiedział jeden filozof i wiesz, co miał na myśli? Że prawdziwie mądry człowiek ma świadomość tego, czego jeszcze nie wie i tego, że dużo jeszcze nie wie, to jest prawdziwa mądrość! Pokora!
- No - wzruszenie ramion, cyk: góra, dół. - Wiem.
- Widzisz! Ty nawet to wiesz!
No dobrze, czasem się wymądrzam. Ale! Tylko czasem. W myśl zasady chyba na pewno tak, a jak nie, to może a nuż się uda i będę miała rację. Co jest niekiedy powodem ogólnej wesołości D., który słuchając mnie, zaczyna robić dziwne miny, próbując powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. To jest znak, że oto nadszedł moment, kiedy należy spytać "prawda?", przeczekać wybuch śmiechu, powiedzieć oj i a, to myślałam, że i uśmiechnąć się najszerzej jak się da.
Ciasto. Bardzo pachnące, bardzo aromatyczne i bardzo mi smakuje. Pardon, smakowało. Już nie ma. Chrupiące od orzeszków, z masłem orzechowym - pysznym, lekko słonym. Żadne tam kremy orzechowe, czekoladowe czy orzechowo-czekoladowe do smarowania. One też są fajne, ale nie tu. Tutaj ma pachnieć orzechami, budzić do życia wszystkie kubki smakowe na języku i sprawiać, że wszystko jedno co się dzieje dookoła: jest miło i wystarczy. Słonko za oknem, ciasto w łapę i uśmiech na twarz.
Ciasto jest kruche i jednocześnie bardzo delikatne. Duużo masła orzechowego i dwie tabliczki czekolady, pokrojone na spore kawałki, które po ugryzieniu ciasta roztapiają się w buzi. Pachnie niesamowicie, a zapach rozchodzący się po domu, kiedy ciasto kończy się piec jest fantastyczny. Pachnie domem, bzami, latem.
Przepis na ciasto wyszperałam gdzieś w sieci, szybko wydrukowałam i na następny dzień ciasto już stygło na stole. Zapomniałam tylko odpisać źródło przepisu (dlatego jeśli odnajdziecie w nim inspirację swoim przepisem, dajcie mi znać, a dopisze co trzeba). Ciasto jest bardzo proste i szybko się je robi. Nie wymaga jakiś specjalnych wygibasów w kuchni - składniki do miski, mikser w ruch, ciach ciach i zrobione. Włożyć do piekarnika, poczekać, wyjąć, nacieszyć się zapachami. Poczekać aż ostygnie, ukroić sobie mały trójkącik i porozkoszować się smakiem, zapachem, kruchością, wszystkim.
Składniki na okrągłą blachę o średnicy 25 cm
- 1 szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 60 g miękkiego masła
- 1/2 szklanki masła orzechowego
- 3/4 szklanki brązowego cukru
- 1 duże jajko
- 2 tabliczki posiekanej mlecznej czekolady
- 2 garści grubo posiekanych orzechów włoskich
Nagrzej piekarnik do 180 stopni C. Blachę wysmaruj masłem i oprósz bułką tartą.
Wrzuć do miski masło zwykłe, masło orzechowe i cukier.
Ubij wszystko mikserem na gładką masę. Możesz też użyć ręcznej trzepaczki, chociaż to jest bardziej pracochłonne i wymaga większej krzepy - ale można sobie popracować nad mięśniem w ręce. Gdy już nie będzie grudek cukru, na końcu dodaj jajko i utrzyj, żeby wszystko się połączyło. Wsyp mąkę z proszkiem do pieczenia i solą, wymieszaj. Na koniec posiekane orzechy i czekoladę.
Wymieszaj delikatnie, przełóż do formy, piecz przez około 30 minut.
Ubij wszystko mikserem na gładką masę. Możesz też użyć ręcznej trzepaczki, chociaż to jest bardziej pracochłonne i wymaga większej krzepy - ale można sobie popracować nad mięśniem w ręce. Gdy już nie będzie grudek cukru, na końcu dodaj jajko i utrzyj, żeby wszystko się połączyło. Wsyp mąkę z proszkiem do pieczenia i solą, wymieszaj. Na koniec posiekane orzechy i czekoladę.
Wymieszaj delikatnie, przełóż do formy, piecz przez około 30 minut.
Przed pokrojeniem ciasto musi być przestudzone, wtedy kroi się na ładne równe kawałki.
Roma Ligocka, Dziewczynka w czerwonym płaszczyku
Niektóre książki, niezależnie od tematyki, rodzaju, gatunku - dobrze jest znać (żeby nie powiedzieć: trzeba, należy, powinno się). Opowieść o dziewczynce z listy Schindlera, którą opowiada dorosła już kobieta. A jednak cofając się w opowieści sześćdziesiąt lat wstecz, cofa się cała: wspomnienia, sposób myślenia, narracja. Książkę zaczyna opowiadać dziewczynka, która długo nie wie i nie rozumie, a potem nagle musi wiedzieć i rozumieć. Nie może się niczemu dziwić, nie może stanąć i powiedzieć: zaraz zaraz, poczekajcie, wytłumaczcie mi albo mamo, a dlaczego... Boby nie przeżyła.
Po sześciu latach niewzruszenia, kiedy wojenny koszmar się kończy, kiedy wreszcie ma być normalnie, ktoś przychodzi i oświadcza: a co cię to obchodzi. Znowu nie można się zastanawiać. Znowu za dużo myśleć, to źle.
48 komentarze:
Nie wiem, po co sięgnąć najpierw - książkę czy ciacho ??? :D
super ciacho! no i na mące pełnoziarnistej :)
p.s. lubię się przekomarzać i mieć rację :) czasem wiem, że jej nie mam, ale i tak postawię na swoim :)
Bardzo podoba mi się ta ilość masła orzechowego, czekolady i orzechów. I zdanie 'Słonko za oknem, ciasto w łapę i uśmiech na twarz. ' też przypadło mi do gustu. Mogłoby wręcz stać się moim życiowym mottem !
Pozdrawiam!
;)
orzechy i czekolada... to jest to co lubię najbardziej :D
Ja już widzę to "czasem"! ;) Ale ja to znam, znam. I oczywiście, że się nie wymądrzam. Absolutnie. Chociaż... może odrobinkę? Tyci-tyci? ;)
Ciasto cudowne. Ale zdaje mi się, że w słoiczku orzechowego masła zaczyna prześwitywać dno. Ech!
Buziak!
Wspaniałe ciasto, Kuchareczko! Bardzo mi się podoba w przekroju, szczególnie ładnie i apetycznie wyglądają duże kawałki czekolady.
Pyszności! I czekolada i orzechy... no normalnie same smakołyki :)
Wspaniałe ciacho! Podkradam kawałeczek:)
czekolada i orzechy w jednym ciachu... och i ach!
Ale fajne i piękne! Kocham wyjadać prosto ze słoiczka masło orzechowe!!!
Mam ochotę na takie orzechowe ciasto!:)
Wszystko, absolutnie wszystko w tym cieście mi pasuje. Zapisuję! :)
z takimi skladnikami to ciasto na pewno jest mega pyszne:)
Fantastyczne ciacho, jestem wielka entuzjastka polaczenia slodkiego i slonego smaku.
A wymadrzanie sie to u mnie domena Mezczyzny. Ja tylko czekam, az bede mogla powiedziec: "A nie mowilam?"
"Poczekać aż ostygnie, ukroić sobie mały trójkącik" - i z poczekaniem i krojeniem małych kawałków zawsze mam problem. Ale cóż poradzić, że ciasta są takie dobre...
cudowne.
piękny wygląd, rewelacyjne składniki..
już sobie wyobrażam to niebo w gębie ;]
bardzooo kuszące, ten kolor i jeszcze te kawałki czekolady mniam!
Asiu, ciasto bardzo w moim guście, bardzo!
Pozdrawiam:)
najeżone dodatkami :)
zjadłabym! zwłaszcza ze bardzo lubię masło orzechowe - robiłam kiedyś takie batoniki i były ekstra!
Wiosanko, ja też miałam z tym problem - zresztą też zawsze mam - bo ciepłe przecież najlepsze!
Aurora - jedno i drugie! :)
Oliwko - o właśnie! Tyci-tyci, dokładnie taka jest moja mądralińskość. Tak to wygląda z mojej strony ;)
Holga, do mojego trzeba by było jeszcze dodać "książka na kolana" :)
Dziękuję Wam wszystkim za ciepłe słowa, sa bardzo, bardzo miłe :)
Ale ładnie wygląda. Faktycznie, kojarzy się bardzo z ciepłą pogodą, słonkiem, uśmiechami. Wygląda przeapetycznie, ta czekolada mnie kusi przez monitor! :)
Viri - ja tez je uwielbiam i właśnie znowu muszę utrzeć swoje własne, domowe jest najpyszniejsze na świecie :)
Asiu rewelacja. Ślinka mi cieknie. Dobrze, że mam pod ręką ciepłą szarlotkę.
Pięknie wygląda to ciasto. Wyobrażam sobie, że najlepiej smakuje takie świeże, jeszcze ciepłe i miękkie... :)
A książkę zaczęłam czytać, a potem, nie pamiętam już dlaczego, musiałam przerwać lekturę. Jest bardzo, bardzo smutna. Ale na pewno zabiorę się za nią na nowo i przeczytam całą.
Ciasto musi byc przepysznie aromatyczne.. w myslach czuje jego zapach i chrupiace orzeszki miedzy zebami!
Niebo w gebie!
Pozdrawiam ; ) i zycze milej niedzieli :)
Książka ajna...czytałam...ciasto...przepyszne(tak podejrzewam) zresztą jak mogłoby nie byc pyszne jak jest z masłem orzechowym? niemozliwe:)
pozdrawiam!
masło orzechowe i czekolada - mniam! :) a po książkę muszę sięgnąc, jak tylko uporam się z licencjatem.
orzechy, czekolada, masło orzechowe - szczyt marzeń.
; )
o kurcze Asiu..!wypróbuję ten przepis. Tylko muszę skombinować masło orzechowe:)wygląda cudnie:)
uściski!!
J.
Jesteśmy wielbicielami masła orzechowego, więc z chęcią pochłonęlibyśmy takie ciasto!:) Pozdrawiamy serdecznie!
o tak! ciasteczko do rączki i na słońce :) pyszna rekomendacja :)
Książkę czytałam baaardzo dawno temu i miałam mieszane uczucia... Myślę, że największym problemem autorki była/jest niemożność określenia siebie i odpowiedzi na pytanie o swoją tożsamość...
Ciacho wygląda smakowicie - polecasz masło orzechowe jakiejś konkretnej firmy? Pytam, bo raz kupiłam i było ohydne :(
Pozdrawiam!
tez sie wymadrzam..albo troche lagodniej napisze: wypowiadam sie czesto i staram sie byc przekonujaca:) ale to tak chyba jest jesli osoba duzo czyta, slucha i stara sie orientowac w roznych tematach..i wtedy niepostrzezenie staje sie przemadrzaja:)
co do ciasta..to chyba powinnam przestac czytac ten blog bo utyje..zawsze po Twoim nowym poscie mam ochote cos slodkiego przekasic:)
Justku, rób sama! Swoje najlepsze :)
Mufinko - ja robię raz na jakiś czas swoje i takie lubię najbardziej (przepis na domowe masło orzechowe jest na blogu), robi sie raz dwa i można dosłodzić albo dosolić jak sie lubi. Ale teraz mi sie skończyło, dodałam masło orzechowe z Felixa - sprawdziło się tak dobrze jak domowe :)
Domku - prawda? To nie jest wymądrzactwo, tylko przekonujące wypowiadanie się ;) A ciasto - to nic, tylko piec - i nie myśleć o kaloriach, tylko o radości ze smaku :) uściski!
Matko, to musi być pyszne!!mniam..Chętnie duży kawałek bym zjadła:)
Jakie apetyczne !!!!! Jak cudnie podane !!!!! I tak tu pięknie i klimatycznie... jak zawsze :)
Ściskam !!!
Dzięki za wskazówki odnośnie masła orzechowego - mam nadzieję, że uda mi się je zrobić, bo uwielbiam rozłupywać fistaszki :) Co do Twoich planów czytelniczych: odradzam "Nie dla mięczaków", no chyba że jako wypełniacz czasowy w autobusie. Współczesna Mniszkówna dla XIX wiecznych (tak, tak) pensjonarek - bo nie dla współczesnych gospodyń vel kur domowych (ko, ko, ko), którą sama jestem :) Jakieś to takie totalnie przewidywalne i zbyt cukierkowe. A może ja jestem za bardzo wymagająca...
Mówisz Muffinko? To chyba sobie odpuszczę. Nie lubię przewidywalności i cukierkowych historii, drażnią mnie.
Nie jestem książkową wyrocznią, chociaż trochę książek przeczytałam :)Widziałam u Ciebie, że np. lubisz Zafona - ja przeczytałam dwie jego pozycje i na resztę na pewno się nie skuszę. Tak samo mam z Jodi Picoult - a może ja się starzeję i nie daję się zaskakiwać autorom, bo już na początku domyślam się finału? :)
Pozwalam sobie dodać Twojego bloga w linkach mojego, dopiero co startującego:)
shy - o, ja tez pisze magisterkę! To znaczy, będe pisac - w wakacje ;)
Mufinko - z Zafonem akurat nie mamy tak samo, ale pod względem zaskakiwania chyba tak - ja nie znoszę przewidywalnych książek. Mam na nie reakcję alergiczną.
Dolly - jest mi bardzo miło, dziękuję :)
Dziewczyny, co do magisterki, jedna rada, w sytuacji podbramkowej (goni czas, wena śpi, itd...) polecam "wyrzut" w stosunku do gównego sprawcy mgr - ja w tym wypadku wyrzucałam wieszczowi: przez Ciebie się męczę, więc módl się i trzymaj za mnie kciuki żebym mądrze napisała! Działało :) A tak poważnie - dałam radę w 2 tygodnie, chociaż zbierania materiałów i mrówczej pracy było baaaaardzo dużo... Powodzenia!
Dzięki Muffinko :) Ja pisałam już licencjat, więc jestem wstępnie zaprawiona w bojach. Do magisterki mam zamiar mrówczyć w wakacje, przysiąść raz a dobrze i później mieć spokój :)
O, i to jest świetne podejście! Przysiąść i mieć z głowy. A o czym będziesz pisać? Raczej nie z kucharzenia chyba, bo w tej materii masz już tytuł profesorski :) Czy mogę do Ciebie wysłać @? Chciałabym Ci polecić pewną książkę - myślę, że tematycznie do Twojego bloga pasuje jak ulał.
Muffinko droga, no pewnie, ze możesz! Czekam z niecierpliwością na ksiązkową inspirację :)
A praca - tematykę właśnie bardzo kuchenną sobie wybrałam :) - "Fenomen blogów kulinarnych w polskiej sieci".
Ooojoj, jaki cudny przepis! Ciasto brzmi obłędnie.
PS lubię Twoje cytatowe kąski, Kuchareczko :)
Prześlij komentarz