• RSS

piątek, 3 września 2010

Bułki żytnie i dear mr President


Piszę, siedząc w Londynie. Jeszcze 3 dni i będę w Polsce... Chcę i nie chcę. Chcę, bo fajnie jest wracać do domu, witać się ze wszystkimi najlepszymi ludźmi, jacy mogą być. A potem sprawdzać co się zmieniło, co nowego, co jest po staremu. Nawet mój własny pokój po powrocie wydaje mi się zupełnie inny (to zapewne kwiatki podrosły o pół centymetra). I lubię to. Siadam sobie wtedy na samym środku pokoju, opieram się na łóżku o wielkie poduszki i tam sobie siedzę i patrzę, i mam zupełną pustkę w głowie. Fajnie jest wracać. 


Ale fajnie jest też wyjeżdżać. Jestem typem podróżnika-wyczynowca, który musi się najpierw zmęczyć, styrać i wrócić do domu z bólem pleców od ciężkiej torebki wypchanej najróżniejszymi biletami, ulotkami, zagranicznymi śmieciami maści wszelakiej (ale to z wakacji!), żeby poczuć, że tak, byłam na wakacjach. W Budapeszcie w ciągu jednego dnia przeszłam całe miasto wzdłuż dwa razy na piechotę, stwierdzając rozsądnie, że podczas spaceru więcej rzeczy zobaczę. Na drugi dzień ledwo co chodziłam, tak mnie bolały nogi. W Paryżu codziennie wieczorem musiałam rozciągać plecy i szyję, bo od ciężkiej torebki (wypełnionej w połowie książkami, już wtedy byłam książkowo nienormalna) złapał mnie skurcz i nie chciał puścić przez cały wyjazd. Taak, takie podróżowanie to ja rozumiem.


A jak podróżowanie to co? Książki. No proszę, jak to się wszystko ładnie łączy. Tu akurat jeszcze pociągiem, z wyjazdu do Katowic. Myślałam, ze tylko pod krakowskim dworcem kwitnie papierowy handel, ale nie. Jakie to miłe wyjść z peronu od razu na stoisko z książkami, a jeszcze poprzecenianymi, och, cudownie! Ostatnio przeczytałam w wyborczej, że chcą wykurzyć naszych księgarzy spod dworca. Miasto chce unowocześnić dworzec i gdzieś ci sprzedawcy książek będą się musieli podziać. Byle nie za daleko. Albo niech chociaż dadzą znać, gdzie ich mam szukać!



Składniki:
  • 50 dag mąki żytniej
  • 50 dag mąki pszennej
  • 4 dag margaryny
  • 5 dag drożdży
  • 1/3 szklanki ciepłego mleka
  • 1 łyżeczka anyżku
  • po 2 łyżeczki cukru i soli
  • ok. szklanki ciepłej wody
  • na wierzch: uprażone pestki słoneczki i dyni, ser pleśniowy President Carre (klik!)

Przygotowanie:
Z mleka, cukru i drożdży przygotować rozczyn. Wlać do mąki, lekko zamieszać, przykryć i odstawić. Dodać sól i tłuszcz, zagnieść dosyć gęste ciasto, posypać lekko mąką, przykryć i odstawić do wyrośnięcie w ciepłe miejsce (najlepiej jeszcze przykryć czystą, wilgotną ściereczką). Wyrośnięte ciasto rozwałkować na grubość 2 cm, uformować okrągłe placki i w każdym wycinać krążki szklanką. Ułożyć na natłuszczonej blasze (lub wyłożonej papierem do pieczenia), odstawić znowu na pół godziny, żeby bułki podrosły. Wstawić blachę do piekarnika i piec pół godziny do 40 minut w temperaturze 180 stopni C.




Kapuściński, Lapidaria II (z zebrania Lapidaria I-III)


Lapidarium I-III Ryszard Kapuściński
Lapidaria to małe, z pozoru nieważne... formy literackie? Zapiski, myśli gdzieś na marginesie, ale i całkiem poważne przemyślenia - czasami długie, kiedy indziej tylko jednozdaniowe. U Kapuścińskiego są i wiersze, i fragmenty jego książek, i cała reszta innych zapisków, które same w sobie, nawet oderwane od kontekstu są takie, że aż dech zapiera. Nad niektórymi się rozpływam. Kapuściński dużo pisze o podróżach, o globalizacji, problemach w komunikacji między różnymi kulturami, narodami, czasem nawet bliskimi sobie sąsiadami. I pisze bez nadęcia, nie moralizując. Po prostu pisze, co widzi. A potrafi i patrzeć, i słuchać. To niesamowite, wydawałoby się, że to bułka z masłem po prostu patrzeć i obiektywnie opisać to, co ma się przed oczami. Wcale nie. Niewielu dziennikarzy potrafi powstrzymać się od wepchnięcia swoich trzy groszy tam, gdzie mogą to zrobić, widząc szansę wykazania się swoim komentarzem. A sztuką jest właśnie pisać bez tego komentarza!

20 komentarze:

Jobove - Reus pisze...

very good blog, congratulations
regard from Reus Catalonia
thank you

Asia pisze...

tele mama - hey, thanks a lot! :)

Irbisek pisze...

O tak podróże są świetne :) Powroty też :) Dzięki za przepis na ciasteczka, bo bardzo takie lubię! :)
Zapraszam: http://irbisek.blogspot.com

Anonimowy pisze...

Ależ smakowite bułeczki! Niesamowicie mi się podobają. ;)

A takie 'wyczynowe' podróżowanie, to ja bardzo chętnie. Już wkrótce. ;)

Pozdrawiam!

Justin&Dorothy pisze...

Masz bardzo ciekawe przepisy na swoim blogu..:D Szczególnie na precelki :D Bułeczki również wyglądają super:d Pozdroweinia

Waniliowa Chmurka pisze...

Po prostu cudne bułaski!:)
Eeej no fajna sprawa z tym podróżowaniem!

Ola pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

no właśnie zrobiłam te buły ale ciasto strasznie twarde wyszło - dodałam więc więcej wody, ale coś widzę że i tak twarde i słabo rośnie... a ta mąka żytnia to biała czy razowa - dałam razową; a drożdże to świeże czy instant - dałam świeże :)

kabamaiga pisze...

Zapraszam do mnie do zabawy jak już wrócisz z wakacji http://stokolorowkuchni.blox.pl/2010/09/Zupa-dyniowa-z-lazankami-i-lubienie.html

Beata pisze...

wspaniałe 'buły':)
A podróże są świetne, ja także kiedy przyjeżdżam mam wrażenie że wszystko się zmieniło.
pozdrawiam

Asia pisze...

anonimowy - zytnia zwykla, nie razowa, w moim przypadku taka byla. bulki nie rosna bardzo, sa dobre do zjedzenia w ten sam dzien. moje byly miekkie po upieczeniu i chrupiace, ale niew takie sprezyste jak biale bulki, nie takie napowietrzone. :)

Mała Mi pisze...

:) znam to uczucie z tym zwiedzaniem! Zrobiliśmy to samo co Ty z Budapesztem - z Wiedniem :) piękne miasto!!! :) Nogi mi odpadały!!!!

A Londynu bardzo zazdroszczę... ;) pozdrawiam!!! :)

Asia pisze...

mi - z wiedniem! ach, wieden cudny!! :)

basia pisze...

Niezly wyczynowiec z Ciebie...Czy aby nie za malo Cie wymęczylismy podczas pobytu w Irlandii? witam na ziemi polskiej i pozdrawiam cieplutko!

Asia pisze...

oj basiu, jasne ze nie za malo! nie pamietasz, jak mnie nogi bolaly, ze chodzic nie moglam, ledwo co? ;)

anytsujx pisze...

Bułeczki wyglądają bardzo apetycznie i ciekawy przepis :)

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

wracaj i kieruj się prosto do Torunia, z tymi bułeczkami oczywiście ;)

Asia pisze...

aga - o, ja toruń uwielbiam... zawsze jak jechalismy na mazury jak bylam mala, to robilismy postoj w toruniu. To miasto jest przepiękne :)

flusso pisze...

fajne te bułeczki! ser pleśniowy, pestki dyni, słonecznika - mniam!

mania179 pisze...

Bułki razowe w każdym momencie przyjmuję. :) Ser pleśniowy bardzo lubię, chociaż głośno się nie przyznaję. A książki Kapuścińskiego mi się podobają. Pozdrawiam!

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails