• RSS

środa, 12 października 2011

Śliwki są kwadratowe



Kwadratowa kuchnia otwiera swoje drzwi i serwuje jesienne smaki!


Co to jest Kuchnia do kwadratu?

Zaczęło się od maila.
Oliwko, będę piekła w niedzielę, nie chciałabyś razem ze mną...?

I tak powstała dwa miesiące temu pierwsza Kuchnia do kwadratu, czyli pora na sezon. Idea jest prosta. Obie umawiamy się na motyw przewodni - jako że kwadratowa kuchnia jest sezonowa, głównym składnikiem jest zawsze coś bardzo charakterystycznego dla danego miesiąca. W maju był to rabarbar (i szarlotki z rabarbarem), w czerwcu truskawki (czyli serniki truskawkowe), w lipcu borówki schłodzone w lodach, w sierpniu - tarta z morelami.
Ale co miesiąc, żeby nie było zbyt prosto, fundujemy sobie też niespodziankę: nie zdradzamy przepisu. Ba, nie zdradzamy sobie żadnych szczegółów poza tym, co to będzie. Rzucamy tylko hasło - tak jak w tym miesiącu: borówki, lato, dla ochłody. Po czym pichcimy. W tym samym czasie, każda w swojej kuchni. W mojej, przepełnionej książkami i oliwkowej, pachnącej cynamonem. Do ostatniej minuty przed opublikowaniem przepisów ja nie wiem, co przygotowuje Oliwka, a Oliwka - co ja.

Jak pewnie zauważyliście, we wrześniu nie było kwadratowej kuchni. Z kilku niezależnych od nas powodów i obie z Oliwką żałowałyśmy, że wrześniowe wspólne pieczenie nie mogło dojść do skutku. Na szczęście przegoniłyśmy chwilowe przeszkody i już jest! Nowa, nasza:


Październikowa Kuchnia do kwadratu

Hasłem na ten miesiąc były śliwki zapakowane do słoików. Małe albo duże, fioletowe, a może czerwone albo zielone? I w dżemie, konfiturze, powidłach, a może marmoladzie? To miała być nasza niespodzianka. Ja od dawna chciałam przygotować czekośliwkę. Naoglądałam się jej przez kilka jesieni na blogach i zawsze mi sezon śliwkowy umykał - a przecież dżemowanie jest tak fantastyczne i do tego dziecinnie proste! Wrzucić do garnka, podgrzać, zostawić, niech się samo robi, przełożyć do słoików. Nie ma w tym żadnej skomplikowanej filozofii, zero trików, złożonych metod, całej listy wskazówek. A kiedy dodatkowo pomyślę sobie, że takimi swoimi przetworami będę mogła zajadać się teraz przez cały rok: otwierać sobie słoiki z charakterystycznym "kling!", rozsmarowywać szerokim nożem na ciepłej grzance, zakopać się pod kocem ze słoikiem, małą łyżeczką i ulubioną książką, od razu robi mi się lepiej i może ta jesień i zima wcale nie będą aż takie najkoszmarniejsze (mimo że nie lubię, nie znoszę, nie trawię zimna!). Z czekośliwką da radę.

Połączenie śliwek i czekolady jest totalnie odjechane. Genialne w smaku. To tak, jakby zmieszać krem czekoladowy z dojrzałymi śliwkami - nie tylko smakuje, ale też pachnie jak million dollar baby. Mocno czekoladą, dobrym kakao i lekko jesiennym cynamonem. 
Narobiłam tego ponad 20 słoików i wcale nie zamierzam na nich poprzestać.


Czekośliwka

Składniki:
  • półtora kg śliwek - umytych i wypestkowanych
  • pół łyżeczki zmielonego cynamonu
  • półtorej szklanki gorzkiej czekolady
  • pół szklanki mlecznej czekolady
  • 200-300 g cukru (w zależności od ilości cukru - czekośliwka wyjdzie mniej lub bardziej słodka)
  • 2 łyżki dobrego kakao
Przygotowanie:
Śliwki umyj, wypestkuj, zasyp cukrem. Postaw na małym ogniu i gotuj, aż cukier zacznie się topić, a śliwki puszczą sok. Wszystko rób na otwartym garnku, czyli bez przykrywki. Kiedy dżem zacznie bulgotać, dodaj cynamon, kakao i czekoladę. Poczekaj, aż czekolada się rozpuści. Od tej pory gotuj około 20-30 minut, co chwilę mieszając w garnku drewnianą łyżką, żeby czekośliwka się nie przypaliła. 
Słoiki i nakrętki dokładnie wyparz, osusz i kiedy dżem będzie gotowy, nakładaj go chochelką albo duża łyżką do słoików. Dobrze pozakręcaj, postaw do góry nogami wszystkie słoiki i w takiej pozycji mają stać, dopóki nie ostygną. 

Katarzyna Surmiak-Domańska, Żyletka (wywiad z Edwardem Linde-Lubaszenką)

Żyleta, nie żyletka. Mocne, momentami aż raniące, celne i zakończone bardzo ostrym szpicem dziennikarskie pióro. Cięte, bezpośrednie i bez ceregieli. Żyletka zostawia rysy na różowych okularach, zdziera czerwony lakier z paznokci i rani palce. Tnie fotografie z rodzinnego albumu na pół, rozdziera małżeństwa i całe rodziny. Ale zaraz zaraz, to o rodzinie?
Żyletka to dziesięć wywiadów i reportaży Katarzyny Surmiak-Domańskiej, które ukazywały się na łamach Wysokich Obcasów i w Dużym Formacie. O tym, co w czterech ścianach trudne, bolesne, często przemilczane, ale też ukochane, ciepłe i troskliwe. Przy niektórych historiach żyletka jest naostrzona, a przy innych tak zardzewiała, że nie jest w stanie przeciąć silnych emocjonalnych więzi syna z dwoma ojcami, matki z córką, rodziców ze zmarłym dzieckiem.
Być może powtórzę się po raz któryś z kolei, ale uwielbiam wywiady DF i WO. Uwielbiam ich reportaże. Bo mnie nie rozczarowują, są świetne, po dziennikarsku mistrzowskie. Klika mi w tym momencie w głowie światełko: ale ileż można - czytać o cudzym życiu, odczytywać zapisy rozmów, zagłębiać się w reporterskie obrazki. Czy to się nigdy nie przesyci, nie przeje, jak żyletka zwyczajnie nie zużyje? 
Nie. Dobre dziennikarstwo mogę czytać do końca życia i jeszcze trochę. I jestem pewna, że nawet jeśli prasa wyginie jak dinozaury, a wcześniej zdąży się przenieść do Internetu, to gazety i tak nie znikną. Ooo nie, zbyt wiele jest zapaleńców, dla których papier ma znaczenie i którzy, mimo megazaawansowanego wyścigu na komputerowe technologie, nigdy nie zdołają - i nawet nie będą chcieli próbować - przełączyć się na czytanie z ekranu. Którzy, jak ja, zawsze będą musieli przed użyciem sobie wszystko wydrukować. Nawet krótkie artykuły. A co dopiero takie dziennikarskie żyletki.

25 komentarze:

ulcik pisze...

oj, tak to połączenie ja odkryłam całkiem niedawno :) ale z mniejszą ilością składników i też jest boskie ! A książkę chętnie bym przeczytała :)

Majana pisze...

Czekośliwka jest pyszna, mniam,mniam:) Super to Wasze śliwkowanie wspólne :))

Pozdrowienia cieplutkie:*

Wiewióra pisze...

Uwielbiam połączenie czekolady i śliwki tak jak i Panów Lubaszenko :) książka na pewno warta uwagi :)
dzisiaj wybieram się między seansami do Empiku pobuszować, a nóż łyżeczka wrócę z nią do domu???
jesiennie i porannie pozdrawiam.

zauberi pisze...

mniam, takie połączenie musi smakować bosko

Aurora pisze...

CZEKośliwki! Uuuu - ktoś tu jest boginią! :))

Szarlotek pisze...

Czekośliwka jest najlepszym wynalazkiem jesieni, tak jak dobra książka. Obydwie wywołują mały niedosyt :)

Mala N pisze...

Jestem bardzo ciekawa jak takie coś smakuje.

Aciri pisze...

Pysznie! Wyjadłabym cały słoiczek czytając - i bez wyrzutów sumienia:)

Magda Baran pisze...

i wpadłam! jak śliwka w czekoladę! ech, koniecznie projekt słoik po tym weekendzie! :) pozdrawiam :)

nuovana pisze...

czekośliwka kusi mnie już z któregoś z rzędu przepisu, trza się będzie poddać :) Liubię panów Lubaszenko, poszukam książki w ten weekend, gdy pojadę do cywilizowanego miasta z masą księgarni. Pozdrawiam ;)

Fash.Blush pisze...

Świetny blog! Taki magiczny i jak raz się zajrzy, już ciągle się chce tu wracać :) Pozdrawiam

PS. Te czekośliwki są na mojej liście "must have" :)

Aneta pisze...

Moja mama zrbiłą kiedys taki dżem z kakao i śliwkami, bez czekolady, wyszedł wyśmienity, idealny do bułek/chleba z masełkiem. Mama przepis gdzieś zapodała, więc chętnie przetestuję Twój.

Asiek pisze...

Pyszności!! I fajne jest takie 'kwadratowe' pichcenie:)
Pozdrawiam:)

book me a cookie pisze...

Majanko, Ulciku - a wiecie na co mam teraz ochote? Na białą czekośliwkę! :)
Aneto, bez czekolady chyba jeszcze nie robiłam, zawsze w wersji kakao+czeko.
Aylona - dziękuję! To miłe :) Posyłam w odpowiedzi pozdrowienia z uśmiechami :)
Vanilla - oj tak, książka jest tego warta!
Magda - ja po tym weekendzie robie sobie projekt "słoik" z jabłkami i resztką śliwek :)
Wiewiórko - zatem owocnych łowów! :):)

Maggie pisze...

I znow mnie kusi ta czekosliwka, zerka na mnie z blogow, a ja, zalatana strasznie, nie mam czasu sie z nia zmierzyc... Moze zlece produkcje Mamie, a sama bede rozkoszowac sie efektami :)
A tych wywiadow poszukam, bo twoja recenzja brzmi bardzo zachecajaco.

Anonimowy pisze...

Robiłam je w zeszłym roku. To znaczy - podobne. Fantastycznie smakowały. Zniknęły taaak błyskawicznie. Podobnie ja tegoroczny dżem. Wiesz, Asiu, że smażyłam go w zeszły czwartek, a dzisiaj już nie ma nawet jednego z trzech słoiczków? ;)

I wiesz... Raz jeszcze przepraszam. Oby nigdy więcej takich opóźnień! :)

Asia pisze...

Maggie -to będzie najsłodsza rozkosz! ;)
Oliwko - jejku! Aż tak? Wcale się nie dziwię po tym, co zobaczyłam u ciebie :)
I naprawde, nic się nie stało. Oby do przodu!

monami pisze...

dalej się nie mogę zebrać na tą czekośliwkę... wiem, że pochłonęłabym wszystko sama (mama w życiu nie dotknie "czegoś tak okropnie słokiego), a zbyt lubię moje ubrania :P

Asia pisze...

Monami, ale czekośliwka wcale nie jest tak potwornie słodka, bo dodałam do niej gorzkiej czekolady :) Owszem, jest słodka, ale jako że ja nie lubie przesłodzonych rzeczy, jest wyważona w smaku :)

Kasia pisze...

O rany! Rozpusta :)

kuchennefascynacje pisze...

Robiłam, jest wyśmienita :)

Pluskotka pisze...

Chyba jeszcze tylko ja nie mam u siebie czekośliwki. Za rok muszę to nadrobić. :)

Asia pisze...

Pluskotko spróbuj, jest fantastyczna! :)

Unknown pisze...

Pyszności!!!!!:)

judik1119 pisze...

Twoja czekośliwka wygląda obłędnie!:-)

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails