Wahałam się co zrobić z czekoladą: wpakować do muffin czy zostawił jak bóg stworzył. Drugie wygrało. Czekoladowe muffiny też mam w zapasie, ale dzisiaj o czekoladzie w prawie czystej postaci.
Uwielbiam sama robić czekoladę. Chociaż może nie do końca. Bo raz, że jeszcze nie przytargałam do domu maszyny do wyrobu czekolady z ziaren kakaowca (spokojnie, kwestia czasu). Narazie tylko mieszam. Tylko i aż, bo powstają małe cuda, które uwielbiam. No własnie, i tu dwa: to nie tak do końca czekolada, a czekoladki. Pralinki, trufle - jak zwał tak zwał. Wiadomo o co chodzi: czekolada z dodatkami. Czekolada z nadzieniem czekoladowym. Plus coś. Chrupanki, wzgryzacze, przyprawy, zasładzacze i rozpływacze*. Zaraz wam wyjaśnię o co chodzi.
Mieszam różne czekolady, tworzę nowy smak, bardzo mój. Nie za słodki, żeby po kilku kostkach nie mieć dość, ale i taki, żeby gorzka czekolada była trochę słodsza. Najpierw czekoladę się topi i wtedy w całej kuchni zaczyna niesamowicie pachnieć. Tak, że wszyscy się zaraz zlezą nad rondelek i będą wąchać. Staram się szpatułka wygarniać całe to płynne cudo ze ścianek, ale kolejka do wylizywania ciepłej jeszcze czekolady już stoi. Jeśli chce się mieć czekoladki z niespodziankami, trzeba zostawić trochę wolnego miejsca w foremkach. W ciepłej brązowej masie zatapia się delikatnie palcem to, co się najbardziej lubi. Ja w swojej mam zazwyczaj orzechy i bakalie. Te dzisiejsze takie są. Z orzechami włoskimi, rodzynkami, suszonymi morelami i figami.
Domowe czekoladki
Składniki:
dużo kostek ulubionej czekolady (mogą być różne rodzaje), foremka do wyrobu czekoladek albo foremki do kostek lodu i:
* Chrupanki - orzechy, ziarna, uprażone płatki, małe chrupki, kokos (wiórki, płatki).
Wgryzacze - wszystko co miękkie, ale nie za słodkie: żurawina, większość owoców: wiśnie, borówki, banany, kiwi, truskawki, maliny, poziomki, porzeczki, morele, brzoskwinie, mango, melon, etc.
Zasładzacze - marcepan, nugat, słodkie kremy orzechowe i czekoladowe, które twardnieją (coś a'la nutella) bardzo słodkie bakalie i suszone owoce, jak rodzynki, figi, daktyle, miód, śmietanka.
Przyprawy - wszystkie ostre i słodkie
Rozpływacze - płynne środki: konfitury, dżemy, marmolady, masło orzechowe, tahini (pasta sezamowa), słodka pasta sojowa, gęsty karmel, toffi, kremy owocowe i na bazie śmietanki.
Przygotowanie:
kostki czekolady roztop w rondelku. Przygotuj sobie foremkę: nie smaruj jej niczym - ani masłem, ani wodą. Roztopioną czekoladę przelewaj do foremek do połowy wysokości. Teraz wrzucaj do foremek co chcesz: orzechy, owoce, bakalie (patrz - spis powyżej). Możesz je lekko popchnąć palcem w głąb foremki. Jeśli po nadzianiu czekoladek zostanie ci jeszcze trochę miejsca w foremkach, dopełnij je pozostałą roztopioną czekoladą. Uwaga! Jeśli chcesz zrobić czekoladki z płynnym nadzieniem, musisz płynną czekolada wysmarować dno i boki foremki za pomocą pędzelka. Najlepiej dwuwarstwowo. Najpierw posmaruj dno i boki jeden raz, a po zastygnięciu drugi. Kiedy warstwy są już dość grube, wypełnij foremkę nadzieniem - ale nie do pełna. Na wierzch wylej lekko pozostałą roztopioną czekoladę (to będzie po wyciągnięciu z foremki spód czekoladki).
Antoine de Saint-Exupery, Ziemia, planeta ludzi
Nic nie pobije Małego księcia, wiadomo. Ale jest blisko. Nawet dla kogoś, kto nie lubi literatury marinistycznej i lotniczej (hm, aerodynamicznej?) jak ja, ten Exupery jest mistrzowski. Napakowany cytatami - to stąd jest "Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, ale patrzeć razem w tym samym kierunku". Może dlatego ta aerodynamika nie jest wcale taka zła? Bo i nie twierdzę, że w ogóle jest zła. Tak jak z marynistyką HMS Ulissesa MacLeana i trochę Jądrem ciemności Conrada. To nie znaczy, że są nużące - nie, wręcz przeciwnie, są świetne. Dlatego nie lubię o nich pisać w tym nielubianym aspekcie. Bo ich nie znam. Bo nie doceniam. Dlatego tak kurczowo uczepiłam się tej filozoficzno-złotomyślowej strony. Bo ta mi się ogromnie podoba.
36 komentarze:
Asiu, masz zdecydowanie świetne pomysły :)) Podoba mi się taka domowa produkcja:) Pyyyszna, czekoladowa :)
Ściskam ciepło:*
oj , takie domowe czekoladki to wyższa szkolą jazdy , niby proste ,ale to trochę już magia jest, dobra magia
Oj jakie ładne te zdjęcia , takie naturalne , proste i piękne
To ja poproszę taką wypełnioną marcepanem:)
u nas tez wszyscy uwielbiają domową czekolade...dobrze, ze o niej przypomnialas! pozdrawiam cieplutko od calej bandy z Dublina
I ja wszystkich was ściskam basiu! :)
Margot - magia, ale wcale nie taka trudna :)
Aniu - a wiesz, że za niedługo będe robić? :) Nie tym czy akurat marcepan, ale na pewno cos plynnego będzie.
Dzięki kochana, I ja cię ściskam majanko mocno!
Gdzieś kiedyś natknęłam się na przepis na prostą, domową czekoladę. Ponoć bardzo dobrą. Ale że porcja była na 20(!) tabliczek, jakoś rzuciłam go w kąt. Będę musiała odszukać. Zjadłabym czekoladę z orzechami i ryżem preparowanym. Cudowne te twoje praliny.
Asieńko, ale mnie nakręciłas na zrobienie takich czekoladek! Jutro zmieszam gorzką z różnymi rodzajami orzechów, bo orzechową lubię najbardziej. Jej! Dzięki za pomysł :)
Chrupanki, wgryzacze i zasładzacze są zdecydowanie w moim stylu ;-)
Nie robiłam nigdy domowych czekoladek. Zawsze jakoś po tym, jak ją rozpuszczę, wyjadam pół palcami prosto z garnuszka ;f taki brzydki nawyk...
E tam brzydki ;)
Jejuśku! Asiu, ty mnie nie przestajesz zaskakiwać. Ja wiem, że ty jesteś wielka miłośniczka homemade, ale żeby takie pyszne czekoladki na pokuszenie? I to teraz, kiedy leży przede mną dostana tabliczka mlecznej z orzechami? Ech... Przed chwilą zjadłam daktyle, to sobie czekoladę odpuszczę (też nie wierzę, że to piszę). Wspaniałe te czekoladki są, absolutnie rewelacyjne. :)
A książkę chętnie przeczytam. Szczególnie, że znowu mam do czytania natchnienie. Nareszcie! Bo już się sama źle czułam z tym, jak mi się źle czytało przez pewien czas.
Ściskam! ;*
Kocham czekoladę w każdej postaci. Ostatnio mieszam ją z ciastem francuskim, ale Twoje pralinki... mniam;)
Kuchareczko.Sliczne te twoje czekoladki,ja poprosze taka jedna z/ze Wgryzaczem(swietna nazwa)...wiesz u mnie po swietach,po urodzinach ...w szafkach zalega pelno czekoladowych ,,resztek ,,,ktorych dzieciaki nie pozjadaly,no a teraz ponowne narodziny???-czekoladek??swietny pomysl
cudowne rozpieszczanie czekoladą. musi byc wyjątkowa. bo taka domowa. i ten rondelek pełen zapachów..
zaciekawiłaś mnie tą książką.
Fantastyczne te czekoladki. A zapach rozpuszczonej czekolady potrafi trwać w domu nawet kilka godzin po zakończeniu zabawy. I to też w niej kocham.
Pozdrawiam
domowe bombonierki z pewnością... nie zastąpią ich żadne kupne!
z checia bym poprobowala Twoich fantastycznych czekoladek... pysznosci:)
Urocze...! Żeby nie powiedzieć uroczyste;) Wgryzacze, chrupanki i zasładzacze rozłożyły mnie na łopatki...:) Ale masz pomysły, dziewczyno!
A czekolada, jak ją Pan Bóg stworzył nieziemska wyszła!
Musiałam przerwać w połowie czytania bo dostałam ślinotoku.
Kuchareczko to ja jedną kosteczkę poproszę
Takie domowe czekoladki z chrupaczami i wgryzaczami - to nie lada gratka dla czekołasucha! :)
O! Kochana...domowa czekolada...zrobie...pychotka...pozdrawiam cieplutko...
Oj tak - pachnie, smakuje, słodzi... Czekolada jest przeboska! Asiejko, myślę, że ksiazka by ci się spodobała. Jest taka nasza.
Oliwko - wiesz, że jak czytałam twój komentarz, też jadłam daktyle? :D Takie świeże, kupione na krakowskim kleparzu, duże słodkie bomby :)
ja też uwielbiam robić domowe pralinki :) a na liście życzeń prezentowych mam chyba wszystkie możliwe foremki do czekoladek ;)
pozdrawiam przesłodko :)
Rewelacyjny pomysł na podział rodzajów czekoladek :) Poproszę po kilka z każdego rodzaju :D
Podpisano - Łasuch :D
takie czekoladki to ja mogę w ciemno jadać! uwielbiam jak mi coś w niej chrupie :)
fajny patent z foremką na kostki lodu, wypróbuję z pewnością :D
Pozdrawiam ciepło!
Bardzo pomysłowa ta Twoja produkcja. A co najważniejsze , że zawsze się ma to co się najbardziej lubi:)
Pozdrawiam serdecznie:))
Ja bym uprawiała kombinacje na czekoladzie gorzkiej. Gorzka z żurawiną przyszła mi do głowy teraz, mmmm. :) A szczytem wszystkiego byłoby miętowe nadzienie, bo skąd takie wykombinować.
Książka marynistyczna...znam to. W ogóle podróżniczych nie lubię. Jakim cierpieniem było czytanie lektury "Tomek u źródeł Amazonki" wiem tylko ja. A oni mi jeszcze "Dziećmi kapitana Granta" dowalili w nagrodę za oceny. Ale dzieci były sto razy lepsze niż Tomek w Amazonce.
Po prostu małe słodkie przyjemności dla czekożerców;) a najlepsze jest to że można sobie zrobić jakie się lubi najbardziej:)
WZGRYZACZE!!to takie wzmagacze gryzienia?;) jesteś genialna z tym słowotwórstwem:D:D hihih ja do mojej czekoladki wrzuciłabym kropelki galaretki pomarańczowej- takie jakie można znaleźć w czeskiej czekoladzie studenckiej:) uwielbiam ją..:)
uściski Asia!
J.
Czeska studencka - ubóstwiam! :D Kojarzy mi sie nieodmiennie i zimą i nartami. To jest bożyszcz wśród czekolad.
Obłędnt te Twoje czekoladki. I takie nadziane :-)
Te czekoladki wyglądają jak moja ukochana Studentska ;) też marzę o maszynie do czekolady... kiedyś. Na razie od czasu do czasu robię pralinki, tym bardziej Twój dzisiejszy post jest mi bliski :).
Pozdrawiam!
nie ma to jak domowe:) Pyszna propozycja:) Bardzo dziękuję za udział w Czekoweekendzie:) Pozdrawiam serdecznie!
Anitko, to ja dziękuję! Sciskam cieplo! :)
Świetny przepis. Ja robię trochę inne czekoladki. Wykorzystuję tłuszcz palmowy (bardzo zdrowy), mieszankę kakowo karobową i cukier palnowy (niski indeks glikemiczny)
http://www.wiecejnizzdroweodzywianie.pl/czekoladki/
Ja kiedyś robiła z orzechami laskowymi. Była wyśmienita. Achh
Prześlij komentarz