• RSS

sobota, 20 listopada 2010

Ostra babeczko! Muffiny z czekoladą i chilli


Spaceruję sobie. Po Krakowie, po Kazimierzu. Bardzo sobotnio, cieplutko, aż razi po oczach. W Kolorach na placu nowym utargałam z origami niebieskiego słonia, obok na straganie kupiłam persymonę (zaraz napisze jak się ją je), na koniec najpyszniejsze w Krakowie naleśniki w Kolanku. Żeby przełamać sielankę, idę sobie ulicą Kupa. Tak, jest taka ulica w Krakowie - nie pytajcie mnie skąd wzięła się nazwa, zatrzęsienia psów tam nie ma, za to ze trzy high level apartamentowce, synagoga, bar z dobrą podobno włoska kuchnią, ale wiara moja się zachwiała, jak zobaczyłam plastikowe balkonowe krzesła w środku. Obok osobliwej ulicy Kupy jest jakże osobliwy murek, na którym ktoś wyrysował wielkie serce i podpisał: Jezus Cię kocha, przy czym, żeby było śmieszniej, wcale nie trąci ironią. Ktoś się chciał uzewnętrznić duchowo. Jak przeczytałam, że jeden z apartamentów nazywa się Off White Business & Leisure Apartments, stałam i patrzyłam czy dobrze widzę. A teraz uważajcie: - Gdzie mieści się pańskie biuro? Na ulicy Kupa (dla odważnych: na Kupie). Utrudnienie: pyta się zagraniczny gość. Shit street? :)
Kraków jest wesołym miastem.




Persymona. Inaczej kaki. Czasami khaki, ale nie jestem pewna, czy to jest poprawna nazwa, czy coś na modłę "ten pomarańcz", "ta szparaga" czy "ten winogron". Jakie kupować? Musi być dojrzałe. Z persymoną jest ten problem, że nie wywąchamy, czy jest już dojrzała, bo przez skórkę nie pachnie, z żadnej strony. Musi być miękka, mocno pomarańczowa lub czerwonawa - dojrzała, a nawet przejrzała. Obiera się ją ze skórki (ma skórkę cienką jak pomidor), która bardzo łatwo schodzi. Nie ma pestek, za to po przekrojeniu przez środek biegnie jaśniejsze włókno - ono też jest do jedzenia. Persymona jest bardzo słodka, w konsystencji nie wodnista, ale raczej taka "gęstsza", coś jak żółty melon czy mango. Mięciutka. Przepyszna.



- Widziałeś, widziałeś? Widziałeś?!
- Co?
- Tam idzie facet z wózkiem, z chłopczykiem, i on jest tak do niego odwrócony, że się nie widzą, a ziewnęli w tym samym momencie!
- No, ziewanie jest zaraźliwe.
- Ale oni się właśnie nie zarazili, bo żaden nie widział, że drugi ziewa!! Fajne, co nie?

Nie przeszliśmy 5 kroków.
- Jakie fajne na tym budynku, patrz!
- Dla ciebie wszystko jest fajne. (za chwilę) O jaki fajny daszek tam na budynku.
- A nie mówiłam?
- Ale ty mówisz za dużo fajnego.
- Czego mówię za dużo?
- Wszystkiego.

E tam.


Ach, muffinki! Pierwszy raz od kupienia kolekcji książeczek z włoską kuchnią, 3 lata temu, w towarzystwie okrzyków radości i oznak ogólnego podniecenia (po czym od tej pory nie sięgnęłam do niej ani razu), otwarłam w nadziei znalezienia czegoś fajnego. I pach, jest. Jak chilli niesamowicie wydobywa smak czekolady! Nie wiedziałam. I wcale nie jest ostre. Do tego inicjatywa własna: trochę słodkiej papryki, trochę zmienione składniki, dodane migdały. Mięciutkie i giętkie jak sprężynki.



Muffiny z czekoladą i chilli


Składniki na 20 sztuk:

  • 150 g ciemnej czekolady (deserowej lub gorzkiej), połamanej na kawałki
  • 125 g masła
  • 150 g migdałów, sparzonych, obranych i posiekanych
  • 150 g mąki
  • 60 g cukru
  • szklanka mleka (250 ml)
  • 2 jajka
  • 2 łyżki niesłodzonego kakao
  • 1 łyżeczka chilli
  • 2 łyżeczki sproszkowanej słodkiej papryki
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

Przygotowanie:
1. Nagrzej piekarnik do 180 stopni C. Wysmaruj masłem 12 foremek do muffinek.
2. Rozpuść czekoladę i masło na parze w rondelku ustawionym nad garnkiem  gotującą się wodą. Zdejmij z ognia, zostaw do ostudzenia.
3. Mąkę przesiej do średniej miski, wsyp kakao, proszek do pieczenia, oba rodzaje papryki i sól. Dodaj posiekane migdały i wymieszaj.
4. Ubij jajka, cukier i mleko w dużej misce mikserem pracującym na średnich obrotach. Zmniejsz obroty i stopniowo dodawaj na przemian suche składniki i czekoladę, nie przerywając ubijania, aż masa będzie gładka i kremowa. Nie musi być gęsta.
5. Nałóż ciasto łyżką do foremek. Piecz około 20 minut, tak aby muffinki wyrosły, ale nie były przesuszone. Odstaw do przestudzenia. Wyjmij z foremek. Pozostaw do całkowitego ostudzenia i dopiero podawaj lub zjadaj jeszcze ciepłe :)



Szymon Hołownia, Bóg. Życie i twórczość


Ładuję się ostatnio intelektualnie Hołownią. Lubię. Zostały mi jego dwie książki do przeczytania. Ale to o tej chciałam. Hołownia jak Hołownia, ma swój styl, swoje myślenie i chwała mu za to. Jego "girlandy próśb i łańcuchy pobożnych miziań", syn z niepełnej rodziny ze swoim niecodziennym milusińskim i "jak będziesz tarł oczy brudnymi łapskami, to na bank nikogo nie zauważysz" przebijają moje postrzeganie różnych rzeczy. Zresztą, niech Hołownia sam za siebie i za książkę mówi: klik klik.

45 komentarze:

Majana pisze...

Ty mnie kusisz tym Hołownią, no słowo daję! :))

Babeczki boskie, daj jedną co?;))
A kaki jest fajne, ale jakieś słodkie, jak na owoc wydawało mi się za bardzo hihi ;) Durna jestem ,tu serniki fiki miki słodkie, a owoc mi słodko przeszkadza. Ale tak mam,owoce lubię orzeźwiające, a najbardziej to kwaśne ;) hyhy:D

Fajnie sie Ciebie czyta Asiu:**

Monika pisze...

Świetnie się czyta Twoje teksty Kuchareczko :) Słonik jest nieziemski a z owa kupa to jak mnie pamięć nie myli - chodzi o skarb kahału, na tej ulicy pewnie znajdował się skarbiec gminy żydowskiej czy coś w ten deseń :)

Czekolady z chili nie komentuje bo ona sama się komentuje - wystarczy na te cudne babeczki spojrzeć :)
Pozdrawiam ciepło :)

TUVim pisze...

Przeglądnąłem część przepisów, ale to co wyróżnia Twój blog wśród wielu innych podobnych do siebie blogów kulinarnych to właśnie te cytaty z książek na końcu notek. :) Mam nadzieję wykorzystać przynajmniej część z tych przepisów :) I chyba widziałem Cię dzisiaj wieczorem w autobusie na Ruczaj, czy to nie Ty byłaś? W każdym razie studiujemy na tym samym wydziale :)

atina pisze...

Muffinki śliczne i na pewno pyszne:) A czy uwierzysz, że ja właśnie wczoraj jadłam ten owoc - kaki :D Całkiem smaczny był:)

Asia pisze...

Jędrzej, ale super! AA na którym kierunku jesteś? :) Nie, wczoraj nie jechałam na ruczaj ani z ruczaju.
Anitko - aleśmy się zgrały fajnie! :)
Madziu - O, to ja mam na odwrót - uwielbiam słodkie owoce, ale słodkości lubię niesłodkie ;D buziaki i miłej niedzieli kochana!
Monia - w życiu bym nie wpadła na to, dzięki! :)

Karmel-itka pisze...

ależ czekoladowe.
mmm.pyszne!
a jak ślicznie wyglądają!

Paula pisze...

na dodatek takie czekoladowe połączenie z chilli jest genialne z mroźną zimę.. każdy pretekst dobry, by takie zrobić :)

skoraq cooks pisze...

Czekolada i chilli to moje ulubione połączenie :-D Twoje muffinki wyglądają prześlicznie :-D

andzia-35 pisze...

Asiu, babeczki super!!! Już mam tyle wybranych przepisów z Twojego bloga do wypróbowania, że nie wiem za co się najpierw brać :DDD

OlaCruz pisze...

Kuchareczko, nigdy nie próbowałam czekolady z chili. To dziwne, bo jestem czekoholiczką. Zwykle obawiam się, że dzieci koniecznie będą chciały spróbować, bo też czekoladę uwielbiają! Hmmmm, akurat w tej chwili nie ma ich w domu, więc może spróbuję...
O persymonie do tej pory nie słyszałam. Rozejrzę się.
A Hołownię lubię i chyba w końcu czas go poczytać. Na razie czytam tylko jego felietony w Newsweeku.

Kasia pisze...

same pyszności :) również bardzo lubię Hołownię, a Jego artykuły czytam zawsze na początku.

Wiewióra pisze...

Kocham czekoladę i chili :) a jeszcze z migdałami... muffinki zdecydowanie dla mnie :)

Luinloth pisze...

Chyba mamy tę samą włoską książeczkę, bo niedawno właśnie podejrzanie podobne muffinki piekłam :D
Jeśli mowa o kaki - jestem fanatyczką. Prawdopodobnie uzależnioną. Od kilku ładnych lat, kiedy pierwsze się pojawiły...

Asia pisze...

Andziu - ogromnie dziękuję! :)
Olu i Kasiu - u mnie od Newsweeka się zaczela przygoda z Holownia :)
Indigo - ja się powoli staję uzależnioną :)

OlaCruz pisze...

Zrobiłam, zjadłam, te babeczki są super! Dzieci spróbowały i nawet im smakowało, ale po chwili poczuły pieczenie w ustach i podziękowały. Będzie więcej dla mnie :)
Dzięki, Asiu!

gosiaa99 pisze...

U z czekolada i chili..no no pomysl super!:)
Ja co prawda nie za bardzo lubie pikatne jedzenie, ale moi chlopcy zjadaja wszystko co choc troche powoduje pieczenie:)

Asia pisze...

Dzieci mają bardziej wyczulone smaki, dlatego mogą czuć chilli - dorośli zazwyczaj już nie wyczuwają tak bardzo :) Olu, ogromnie się ciesze, że Ci smakowały!! :)

Kasia pisze...

Ja tez zrobiłam, przed chwila wyciągnęłam z piekarnika i narazie się studzą. Spróbowałam jedną, jest przepyszna! :) Ja tez dziękuję za ten przepis, wspaniały jest!

Ewam pisze...

Kuchareczko,uwielbiam spacerowac z Toba po Krakowie!!no ulica,niczego sobie ...nazwana;)a babeczki mufinkowe napewno nietypowe w smaku.

TUVim pisze...

Elektroniczne Przetwarzanie Informacji :) Pozdrawiam :)

Anucha pisze...

Prawie wszyscy czytający Twojego bloga myślą podobnie o Twoim pisaniu. Skończyłam czytać i pomyślałam sobie, jaka szkoda, że koniec posta, tak dobrze się czytało:) Fajnie piszesz. A muffiny chętnie wypróbuję, bo ostatnio dość często je piekę, wypróbowuję ich różnorodność:)
Pozdrawiam serdecznie:)

Arvén pisze...

O tak, znam tą ulicę :D I o ile można tak powiedzieć o tej osobliwości - hmm, fajna jest! :D
Muffinki rewelacyjne - połączenie czekolady z chili uważam za jedno z najlepszych jakie poznałam.

Asia pisze...

Anuszko, to jest najbardziej wzięty do serca komplement, jaki usłyszałam: że komus sie podoba moje pisanie. To jest, och, rozmiękczyło mnie. Dziękuję :)
Jędrku - epi! Mieliśmy jeśli dobrze pamiętam stoiska obok siebie an festiwalu nauki w tym roku, obok siebie w jednym namiocie! :D Haha! Chyba, że coś poknociłam :)

Irbisek pisze...

Ciekawe babeczki :) A persymonę miałam przyjemność niedawno jeść i szczerze polecam!!!Naprawdę smaczna!

Atria C. pisze...

Nazwa licyUlica Kupa wzięła swoją nazwę od Synagogi Kupa która przy niej stoi. Kupa to po hebrajsku "skarb kahału" , czyli zgromadzenia. Pozdrawiam!

Asia pisze...

O :) Jak dzięki Wam się dużo rzeczy dowiaduję :) Dziękuję Atrio! :)

TUVim pisze...

Ja jestem dopiero na pierwszym roku, więc mnie tam nie było, tym bardziej że ja z Wrocławia jestem ;) Ale na dniach otwartych byłem :)

Rita pisze...

Kochana chcę żebyś wiedziała,że dziś po przeczytaniu tego posta kupiłam kaki:D
Ostre babeczki są super!;)
A Kraków.. Kraków uwielbiam.. często bywam :)

buziaki
Justka

Anonimowy pisze...

muszę spróbować w takim razie z tym chili...dzięki za piękny spacer..po ulicy Kupa a może to kupa czegoś np; szmalu..i już nie będę od tond zabierać się do tego egzotycznego owocu jak pies do jeża a Hołownię tez łubie. kasiexa z malinowych ogrodów.

Anonimowy pisze...

No tak. Kraków zdecydowanie jest fajny. Choć w gruncie rzeczy właściwie wcale go nie znam. A raczej - nie znam go od podszewki i bliżej.

Za to czekoladę znam doskonale. Ach! Cudowne te Twoje muffinki, Asiu. Naprawdę. Rozkosz.

kabamaiga pisze...

Ale ja Cię lubię czytać Asiu.
p.s. dzisiaj wylizywałam łopatki od robota :)

abbra pisze...

Kuchareczko , mam ten sam zestaw książeczek i nie wypróbowałam jeszcze żadnego przepisu ;)

Mufinki wyglądają bardzo apetycznie !
Czekolada z chili to pyszne połączenie :)

Asia pisze...

Jędrku - och, to się stamtąd nie znamy, ale może kiedyś się spotkamy na kampusie. Jak mnie będziesz widział, bo nie wiem jak ty wyglądasz, to machaj! :) :)
Justko - Super! :) Tak, róbmy kaki dobrą reklamę! U nas nie jest jeszcze tak popularne, w ogóle nie jest popularne, a to duża strata jest.
Oliwko - Ja ci pokażę Kraków, ten mój, od podszewki :) Zabiorę w fajne miejsca, te w Krakowie magiczne :) Już się nie mogę doczekać!!
Karolino - Jej, dziękuję! To miłe :) A do wylizywania - to jest najlepsza część robienia ciasta, nie sądzisz? ;)
abbro - Ten z wyborczej? ;) Mi jakos zawsze nie jest do niego po drodze ;)

Waniliowa Chmurka pisze...

Hołownia będzie w środę w mym mieście.
Coś wspaniałego, chciałabym tam być.
Szkoda, że jestem chora.

Pozdrawiam

Waniliowa Chmurka pisze...

A te muffinki, oj.. Kuchareczko powiem Ci, że smaczne!

aga pisze...

polaczenie czekolady i chilli bardzo mi sie podoba:) chetnie bym skubnela Ci taka muffinke:)

Tilianara pisze...

Uwielbiam chilli z czekoladą, uwielbiam pasjami :) Właśnie zjadłam cząstkę czekolady z chilli, a teraz sycę zmysły Twoimi muffinkami :)

Asia pisze...

Olciaku, oj, zazdroszczę ci!! :) To znaczy nie że jestes chora, tylko że hołownia do ciebie przyjezdza :)

Magda pisze...

Naleśniki w Kolorach są pyszne :)
A muffinki wyszły Ci świetne, takie okrąglutkie i błyszczące. Kiedyś je wypróbuję, najlepiej jak będzie zimno :)

Asia pisze...

W kolorach o na herbacie i ze słoniem, nalesniki w Kolanku na Józefa :)

ilka_86 pisze...

zaintrygowały mnie te babeczki:) ciekawe połączenie słodko-pikantne:)

Justinek pisze...

To musi być ciekawy smak jak na muffinki-niby słodki, ale pikantny w efekcie, bardzo ciekawe :)

Kaś pisze...

skoro piszesz, że chilli wydobywa smak czekolady, to następnym razem dodam do gorącej czekolady :)
muffinki nadziane migdałami... ależ one muszą smakować

ps. shit street - ale się uśmiałam :D

Asia pisze...

Tylko do gorącej czekolady to tak szczyptę, ociupinkę! :)

anna pisze...

Kuchareczko,
Holownia i je jestem oczarowana, kupilam go w prezencie mojemu tacie, po czym sama zaczelam czytac i tak sie wciagnelam...pozdrowienia serdeczne
Anna

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails