• RSS

sobota, 13 listopada 2010

Mmm... miód, migdały, muffiny


Święto niepodległości musi mieć swój pochód. W Krakowie wszystko musi mieć swój pochód: partie polityczne: nowe, stare, z okazji założenia, rozwiązania i uchwalenie ustawy. Jak coś jest otwierane, to też jest pochód, może się kończyć w dowolnym punkcie miasta, ale obowiązkowo wędruje z wawelu. Smoki mają swój pochód. I jamniki mają swój pochód (na koniec wybiera się najlepiej przebranego jamnika). Jak idą homoseksualiści, to za nimi latają wszechpolacy. Jak jest marsz przeciwko homofobii - to jest na bank pewne, że w tym samym czasie wbija się gdzieś z boku homofobi. Zakonnice robią sobie minipochody, chodząc w grupkach z jednego końca rynku na drugi. Konkurencją są młodzi księża z seminarium: mieszkają na Piłsudksiego na plantach, kościoły w Krakowie rozsiane są wszędzie, na każdej ulicy, więc seminarzyści krążą grupką (bo nie mogą pojedynczo - przynajmniej na pierwszych latach jest taki wymóg, że muszą wychodzić w minimum 2 osoby) do któregoś z kościołów. Do tego dochodzą pochody niezliczonej ilości wycieczek z takimi samymi paniami przewodniczkami na czele, które wszystkie trzymają na wpół złożone parasolki na długim kikucie, różniące się tylko kolorami: w zależności od grupki, czasami bardzo niezorganizowanej. Co lepsze wycieczki mają mikrofon i głośnik, który ciągnie ktoś z tyłu wycieczki: z kablem lub bez.

Kraków jest stworzony do pochodowania.

W święto niepodległości na Floriańskiej, Szewskiej, Grodzkiej obowiązkowo flagi. Nie dwie, trzy - ba, co 5 metrów. Nad głowami, na ścianach. Szłam na rynek i wpakowałam się w sam środek pochodu. Czołowe. Usunęłam się w bok, minęła mnie orkiestra, żołnierze, policjanci, strażnicy miejscy, strażacy, strażacy ochotnicy, krakowskie pogotowanie ratunkowe, wreszcie, myślę sobie, koniec. No ale nie. Ludzie ciągle idą. Trochę mi ich za dużo. Patrzę, kukam, co to takie długie, a tu tam, gdzie myślałam, że jest koniec pochodu: Oddajcie nasze mieszkania! Nie zgadzamy się na przejmowanie mieszkań. Stop zmianom właścicieli kamienic. O, dobrze się zapowiada. Nauczona, że pochody w Krakowie ciągną się jak guma do żucia, czekam co śmiesznego będzie dalej. Idzie pan z tabliczką: Żądamy inkwizycji Matki Boskiej na królową Polski! (nie wiem kto żądamy, bo szedł sam i nikogo dookoła). Ło kurde, a inkwizycja to nie takie, śledztwo, przesłuchanie? Czekam sobie dalej. Idzie PiS, potem PLS, potem jacyś zwolennicy kandydatów na nowego prezydenta, do sejmiku i wszelkich możliwych władz, które można obsadzić. Potem tradycyjnie wszechpolacy, w końcu krakowianie, z których co najmniej połowa wyglądała, jakby chciała minąć to wszystko i dostać się jak najszybciej na początek Floriańskiej, tylko nie ma którędy ominąć. A na końcu szła pani z dwójką chłopców, niosąca dwa topory, z których w pewnym momencie odleciała jej ta kwintesencja toporu - to metalowe z ostrzem.
Wolność, niepodległość, pokój i toporek.

A potem Kraków wymyślił jeszcze fajniejszą rzecz: przez dwie godziny autobusy i tramwaje musiały jeździć naokoło, bo zamkniętą ulica puszczono pochód na koniach.


A muffinki? To jeden z najlepszych przepisów, na jaki trafiłam. Są mięciutkie, nie wysuszają się łatwo, nie twardnieją szybko, po upieczeniu są jak sprężynki. Nie są za słodkie, a słodzone tylko miodem. Mają mnóstwo migdałów w środku. I najlepsza jest bezowa chmurka - to nawet nie beza, nie taka sztywna i krucha, tylko pianka z białek, taka sama jak w placku pani Z. Posypana jeszcze większa ilością migdałów, zapieczona, zrumieniona. Niebo! Nie żałować sobie pianki. Zrobić wysoką, z czubkiem (na czubku). Przepis znalazłam o tu,  zmieniłam tylko proporcje na bardziej moje - robię tak z każdym przepisem :)


Migdałowo-miodowe muffiny z czapeczką

Składniki na 15 sztuk:
Na muffiny:
  • 280g mąki pszennej
  • 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 100g migdałów posiekanych - ze skórką
  • 1 jajko
  • 120g płynnego miodu
  • 80ml dobrego masła/margaryny lub oleju
  • 220g jogurtu naturalnego
Na bezę:
  • 3 białka
  • szczypta soli
  • 100g cukru pudru
  • ok. 30 g posiekanych migdałów - albo prościej: 20 sztuk ze skórką, posiekanych

Przygotowanie:
Przygotuj ciasto: w jednej misce wymieszaj wszystko, co suche: mąkę, proszek do pieczenia i migdały.
W drugiej misce wymieszaj jajko, miód, olej i jogurt. Do drugiej miski dodaj składniki z pierwszej miski (od biedy możesz użyć jednej miski, wymieszać wszystko mokre, na wierzch dać suche i już - ja tak często robię). Połącz składniki (tylko nie mieszaj za długo, nie ma być gładziutkie, tylko połączone). Formę na muffinki wyłóż papilotkami. Napełniaj każdą ciastem do mniej więcej 2/3 wysokości (jak napełni się całe, one urosną, a na bezę trzeba zostawić odrobinę miejsca).
Piecz w nagrzanym piekarniku przez 20 minut w temperaturze 200°C. Kiedy muffiny się pieką, ubij białka z solą na sztywną pianę. Dalej miksując, dodaj stopniowo cukier puder. Kiedy muffiny się upieką, wyciągnij  je z piekarnika, zostaw na 5 minut do ostygnięcia w foremkach i dopiero po tym czasie przełóż pianę z białek do szprycy (moim sposobem do woreczka, odetnij nożyczkami róg) i udekoruj muffinki. Posyp na wierzchu kawałkami migdałów i włóż do piekarnika (ta sama temperatura) jeszcze na 5 minut, do zarumienienia bez.
Muffinki po upieczeniu pozostaw krótko w formie, później wyciągnij i zostaw w świętym spokoju do całkowitego ostygnięcia.




Leopold Staff, *** z tomiku Wiosna w zimie


Jakie to ładne. Ot, takie. Proste. Zrymowane. Najprostsze z możliwych, i o to chodzi. A jaka reszta wierszy jest ładna. Tak, że tylko siedzieć i raz po raz: och!, ach! A więc i ja: och! Jak ja lubię poezję! A jak mi się Staff spodobał!

48 komentarze:

cukrowa wróżka pisze...

miodowe muszą być cudne, jeszcze nie próbowałam. i w tej czapeczce im do twarzy. :)

joanna pisze...

Miło mi, że Ci smakują :). Wyszły Ci naprawdę ładne. Pozdrawiam

Toczka pisze...

Muffinki wyglądają cudownie, przepis już spisałam i zamierzam wypróbować :] Co do sentencji, została już przekazana połowicy z całusem w dwupaku, jeden z lepszych fragmentów poezji miłosnej, jaki słyszałam :]

PS. Z podowu pochodu nie pojawiłam się 11 na Rynku, wolałam bezpiecznie przetrwać ten dzień, a tym czasem takie ciekawe rzeczy się tam działy :D

Javorkowo Aga Jaw pisze...

ta piankowa czapka jest orginalna

Kaś pisze...

3 razy M :) świetna ta chmurka
nie wiem czy potrafiłabym je zostawić w świętym spokoju do wystygnięcia :)

Paula pisze...

i ta pianka taka zimowa :)

Barbara Bastamb pisze...

..ale przysmaki a ja nie mogę....a cytat świetny...pozdrawiam cieplutko!

Asia pisze...

Toczko, było przezabawnie! ;) Kraków w ogóle śmiesznym miastem jest.

Kasia pisze...

Ale śliczne! Świetne zrobiłaś z tymi czapeczkami. Aż nie mogę oderwać wzroku :) Jak małe dzieła sztuki - komuś było żal nie zjadać? :)

Asia pisze...

Nie, wszyscy zjedli!

Waniliowa Chmurka pisze...

mmm.. ale pyszności u panny :)

ulcik pisze...

cudowne, zapisuje się na kolejne:)

Maggie pisze...

Chmurka na muffinku - bezbledna. Az milo popatrzec.
A co do Krakowian na koncu pochodu, wcale bym sie nie zdziwila, gdybys miala racje. Ech, dawno nie bylam w Krakowie, a to jedno z moich ulubionych miejsc w kraju nad Wisla. Cos mi sie zdaje, ze bede musiala znow sie wybrac.

Asia pisze...

Maggie - i wziąć udział w pochodzie po krakowsku ;)

basia pisze...

te pochody niedobrze mi sie kojarzą,ale Krakow rzeczywiscie nadaje sie do wszystkiego.Uwielbiam Krakow! a muffinki koniecznie wyprobuje bo wyglądają rewelacyjnie!

Majana pisze...

Cudowne są te muffinki, miodowych jeszcze nie jadłam, muszą być pyszne!:))
Ładny cytat Asiu:))

Miłego dnia zyczę:))
Ps.z takimi muffinami to musi być miły :)

Agata pisze...

zakochałam sie w nich!

andzia-35 pisze...

Ale czapeczki apetyczne, muffinki na 6:))))

Karmel-itka pisze...

piankowa czapeczka... dodaje im dziecięcego uroku.
wspaniałe babeczki.

ilka_86 pisze...

świetne czapeczki mają te Twoje babeczki:))

Asia pisze...

Dziękuję babeczki :)

Anucha pisze...

Trudno się oprzeć takiej pokusie:)
Pozdrawiam:)

dorota20w pisze...

pysznie się prezentują !

Eff pisze...

Cudnie wyglądają w środku :) i czapeczki też świetne

Ewam pisze...

Sliczne sa...nie wiem dlaczego skojarzyly mi sie z Mikolajem z siwa broda...ale dlaczego??moze dlatego ze swiety juz niedlugo przybedzie?i juz czuje jakis klimat?? apropos klimatow,zazdroszcze Ci tego Krakowa,mimo tych pochodow;)

Asia pisze...

A może dlatego, że ta czapeczka wygląda jak śnieżna? Oj, poza tym przypomniałaś mi o świętach, i mikołajkach... Kurczę, już się nie mogę doczekać! :)

Anonimowy pisze...

Ja raz trafilam na parade smokow. I jakichs dziwnych panow poprzebieranych w stroje z epoki. Wszystko to trzeba omijac i zamiast to to bawic, to sprawia problemy. Coz. Kazdy ma inny pomysl na siebie, prawda? ;))

Muffinki przeurocze. I ta czapeczka! Przydalaby mi sie taka. Zimno tutaj jak... nie powiem co. ;))

Pozdrawiam, Asiu! :)

ana pisze...

Wyglądają przepięknie i już tak zimowo.

skoraq cooks pisze...

Dzięki tej bezie na wierzchu muffinki Twoje zdobyły serce moje ;-)

amarantka pisze...

To ja już wiem, co niedługo zrobię. Ta bezowa pianka mnie przekonała :) cudeńko!

a pochody... we Wrocławiu ich na szczęście dużo mniej... a nawet jeśli są, to raczej je omijam :)
niezależnie od przekonań, od haseł, czy jestem za czy przeciw - to nie mój sposób na wyrażanie siebie...

Staffa bardzo lubię - za Twój cytat też :)

Sylvia F. pisze...

Wszystkie kołderki i czapeczki z pianki górą :)
Rewelacyjne muffiny :)

Asia pisze...

Prawda, Oliwko ;) W Krakowie szczególnie każdy ma swój bardzo własny sposób na wyrażanie siebie. A jak jeszcze bierze podobnych sobie - zaczynają sobie paradować po rynku ;)

Unknown pisze...

Śliczny muffinek, a raczej cupcake :) pycha :)

Asia pisze...

jeszcze do niedawna nie widziałam różnicy między muuffiną o kapkejkiem, teraz już jestem w tym temacie oświecona :) Tak, to cupcake ;)

anytsujx pisze...

Muffiny wyglądają bajecznie .... chętnie się poczęstuję ...
Pozdrawiam :)

carambolay pisze...

ojjj wygląda naprawdę miami =]

Magoldie pisze...

Pierwsze co mi przyszlo na mysl jak zobaczylam zdjecie to "wypasione mufiny" :)

ola7 pisze...

piekny Staff, pikeny Krakow (pomimo intensywnosci pochodow), piekne takze Twoje babeczki:)

kabamaiga pisze...

A gdzie te muffinki mi uciekły w weekend? Jak to możliwe? No ta czapeczka.

Wiewióra pisze...

Mniam, mniam mniam :) pysznie lekko od góry i zapewne wilgotno od spodu... migdały uwielbiam właśnie za tę wilgotność jaka dają.
Zapraszam Cię na moje Candy... kto wie może właśnie wygrasz, któreś z moich nowych kolczyków... albo broszkę... http://wiewiorowetworzenie.blogspot.com/2010/11/candy-u-wiewiory.html
Pozdrowionka wieczorne przesyłam.

Asia pisze...

wiewiórko, lecę! :D

Wiewióra pisze...

No to czekam na Twój komentarz :) buziaki i miłego dnia :)

majka pisze...

A ktoz to sie tak zajada na zdjeciu tymi muffinkami? :) Musialy byc pyszne bo mina zadowolona :) Co do pochodow...najbardziej rozbawily mnie te pochody zakonnic :) I nie wiem tylko czy smiac sie, czy wspolczuc czy moze gratulowac pomyslowosci :) Szczegolnie osobie, ktora wpadla na pomysl urzadzenia pochodu jamnikow :))

Asia pisze...

Przyszłość polskiej fotografii - moja koleżanka :)
A pochód jamników - wiesz, to tak na poważnie w Krakowie hula - i co właściciele jamników naprawdę przebierają psy w ciuszki,a potem wybiera się najlepiej przebranego jamnika i wszyscy zbierają się na rynku i cieszą z wybrania jak co roku właściciela z największą inwencją twórczą ;)

Anonimowy pisze...

zastanawiam się tylko ile sody. W produktach na muffiny nie ma sody a w wykonaniu jest. Chciałabym upiec, ale chciałabym mieć takie jak na zdjęciu. początkująca kucharka

Asia pisze...

O pardon, 1 płaska łyżeczka :)

Asia pisze...

A nie nie, już widzę w czym rzecz - ma być bez sody. 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia w zupełności wystarczy do wyrośnięcia muffin, żeby były takie, jak na zdjęciach. Już jest poprawione :)

Janka pisze...

Ale ładne!

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails