Co prawda nie odleciane, nawet nie odjechane i to całkiem dobrze - gdzie miały wylądować, wylądowały, zaspokajając szczęśliwych łapaczy motyli i umazując przy okazji trochę buzie bitą śmietaną. A mnie dały mnóstwo zabawy z wtykaniem skrzydełek w puszystość na czubku. Zawsze myślałam, że są trudne i pracochłonne - oj, jak się myliłam. Raz dwa się je robi. Od siebie dorzuciłam wiórki kokosowe i białą czekoladę. Po ugryzieniu w środku czeka niespodzianka: białe, słodkie kawałki z pokruszonej tabliczki.
Dziś będzie więcej pstrykanek z książki. Skończyłam czytać nowego-starego Woody'ego (nowy, bo kilka dni temu go kupiłam, stary, bo ukazał się dawno). Siedzę sobie, zachwycam się wspaniałą głupkowatością złotych myśli i tę niepoważność sobie chłonę. No uwielbiam po prostu. I to wcale nie jest bezsens, to jest niesamowicie poskładane do kupy. Jak to przysłowie, którego bardzo nie lubię: co ma piernik do wiatraka. No przecież własnie ma! Wiatrak wytwarza energię, która zasila młyn, w którym miele się zboże na mąkę, z której robi się piernik. Kto w ogóle wymyślił to przysłowie?
Pierwszy bardzo na czasie a propos moich ostatnich przygód z krakowskim pochodowaniem:
I płynne przejście do rad prosto z serca wujka Woody'ego
Składniki na 10 średniej wielkości:
- 115 g mąki pszennej (pełnoziarnista górą!, ale jak nie mamy, to dajemy zwykłą)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 80 g bardzo miękkiego masła/dobrej margaryny
- 2 jajka
- 90 g cukru
- 2 łyżki mleka
- 3 kopiate łyżki wiórków kokosowych (ja dodałam zamiast cukru i wiórków mój cukier kokosowy, który zrobiłam jakiś czas temu - ale składniki podaje takie, jak bez takiego cukru - chociaż bardzo was zachęcam, zróbcie, jeśli tylko macie wiórki kokosowe i duży słoik - niesamowity smak i zapach, a po upieczeniu niebiańsko!)
- kilka kostek pokruszonej białej czekolady
- mały kubek śmietany 30% lub 36%
- łyżeczka cukru pudru
- kilka ciemnych winogron
Nawet takie by mogły zostać:
Przygotowanie:
Nastaw piekarnik na 190 stopni C. Wsyp mąkę do dużej miski, dodaj proszek do pieczenia, mięciutkie masło.margarynę, jajka, cukier, kokos i mleko i wymieszaj wszystko bardzo dokładnie. Możesz trzepaczką albo łyżką, musi powstać gładka masa. Do muffinkowej formy wyłożonej kolorowymi papierkami (albo i nie - ja nie wykładałam, zabrakło mi :) ) nakładaj po łyżce ciasta do każdego zagłębienia, posypuj kawałkami białej czekolady i przykrywaj resztą ciasta, tak do 3/4 wysokości zagłębienia. Wstaw do piekarnika na 20 minut, aż z wierzchu staną się złociste. Wyciągnij i dobrze ostudź.
Ubij bitą śmietanę: śmietanka musi być chłodna, wyciągnięta dopiero co z lodówki. Kiedy już będzie sztywna, dodaj cukier i jeszcze chwile poubijaj.
Każdej muffince, kiedy już będą wystygnięte, odkrój tą wypukłą część na wierzchu - tę muffinkową czapeczkę. Przykrój taki odkrojony kawałek na pół. Na ścięty wierzch muffinki nałóż małą górkę bitej śmietany i powkładaj w nią dwa kawałki z odkrojonej "czapki" - pod kątem, żeby utworzyły skrzydełka. Pomiędzy nie włóż kawałek winogrona.
Woody Allen, Obrona szaleństwa
36 komentarze:
No, nareszcie pierwsza...:)
Uwielbiam Twoje wypieki- takie słodkie, że tylko wstawić za szybkę i do muzeum!
Jakie sliczne motylki!
Kiedys robilam podobne, ale twoje zdecydowanie lepiej wygladaja:)
Ale Tyś Kreatywne Dziewczę jest! Skrzydełka...? I jakie "zawsze myślałam, że to trudne...", bo ja jeszcze nigdy nigdzie ich nie widziałam.
Cytaty pierwsza klasa!!!
mniam, hmm, mimo że nie mam okazji spróbować to na pewno wiem że są pyszne :) świetny sposób zaprezentowania słodkości :)
Kochana te motylki to dzieło! Bardzo mi sie podobają:) Niesamowite cuda tworzysz:))
Wchodze sobie rankiem do Ciebie, a tu motylki w listopadzie.
No i od razu człowiekowi uśmiech się pojawia na buzi.
Miłego dnia Asiu:)
cudowne ! cudowne !
Prześliczne! Tylko sobie wyobraź: chodzisz sobie po lesie, a tam oprócz zwykłych motyli latają też takie z kokosem i bitą śmietaną. W dodatku wcale nie trzeba ich gnoić, bo same siadają Ci na ramieniu . . . tak wygląda raj!
Pozdrawiam.
PS. Woody'ego wolę jednak oglądać.
Dziękuję kobietki za ciepłe słowa :) Ogromnie się ciesze, że się wam podobają.
Majanko - i tobie miłego dnia kochana!
Wisienko - podoba mi się twoja literówka: "nie trzeba ich gnoić, bo same siadają Ci na ramieniu" :D
Prześłiczne! Jak małe dzieła sztuki. Ty masz dryg do robienia takich ładnych, dopracowanych rzeczy. Zawsze masz jakieś takie wymyślne, pomysłowe :)
Śliczne motylki :) i dobrze, że nie odleciały, bo nie możnaby było napawać się ich widokiem, a później ich zjeść ;)
wiesz Asiu, te babeczki są takie ładne, takie słodkie. aż szkoda je zjadac. puchate.
widziałam jeden film Woody'ego. bardzo mi się podobał, na papierze zapowiada się równie ciekawie.
Jemy i fruniemy? :) Chętnie.
ps Lubię Woody'ego - czytać i oglądać. Ciekawy typ poczucia humoru i sposób pisania.
Te motylko mnie zauroczyły. Od zawsze je uwielbiam a w formie słodkosci jeszcze bardziej ;)
aż wyjrzę przez okno, czy przypadkiem u mnie taki motyl się gdzieś nie zapodział :)
Jesienne, słodkie motyle - aż szkoda jeść :)
brawa za kreatywność Asiu :)
Motylki urocze :) Prawie w kazdej ksiazce o muffikach, ktora posiadam takowe sie znajduja. Tzn. nie do konca oczywiscie takie same smakowo ale "wygladowo" :) Kiedys kusilo mnie aby je zrobic, jednak stwierdzilam ze nie mam chyba zbyt duzo cierpliwosci do tego typu zabawy. A Ty tu piszesz Kochana, ze robi sie je szybko. Musze wiec pedzic do kuchni i wziac sie do roboty :))
:):):):) ależ święta racja z tym wiatrakiem!!!! :) genialne to :) super :)
slicznie wygladaja:) ach... moze takie motylki by do mnie przylecialy:)
Pomysłowe te motylki i chętnie bym spróbowała jednego :)
Pozdrawiam:)
Cześć!
Bardzo ale to bardzo lubię Twojego bloga! połączenia jedzenia i książek wg mnie jest bardzo pomysłowe :) A na Twoim blogu panuje dodatkowo taka ciepła atmosfera :) Zapisałam sobie Ciebie w inspiracjach na moim 'świeżym' blogu
Bardzo lubię czytać Twoje przepisy!
Pozdrawiam, vinka :)
przeurocze! jak zwykle:)
Uwielbiam motyle, a do tego jeszcze kokos - dwa w jednym. Dla mnie rewelacja. Śliczne!
A to pomysl od Nigelli, Kuchareczko? Tez mnie od dluzszego czasu juz kusza, ale jakos tak... Nie chce mi sie. Jakos tak nigdy nie bylam wielka fanka niesamowicie 'ozdobnych' smakolykow.
Garsc mysli bardzo oderwana od rzeczywistosci, a przy tym niesamowicie rzeczywista. Podoba mi sie! :)
Pozdrawiam!
o nie... takie cuda? aż szkoda jeść... porywam jednego motylka :)
Asiu dzięki za trochę pogody w tę niepogodę
Motylki są urocze, bardzo fajnie wyglądają zrobione z takich wysokich babeczek, ja robię ze zwykłych cupcaków, takie są super eleganckie.
asiekju! A ja allena uwielbiam na ekranie. I na papierze go też uwielbiam, bo pisze tak odjechanie, a przy tym tak śmiesznie, że przy niektórych fragmentach płakałam ze śmiechu :)
karolinko - polecam się :) Zawsze w niepogodę - i w pogode tez :)
oliwko - nie, nie od nigelli, bo ja za nigellą nie przepadam ;) Ja bardzo lubię tak sobie dziubdziać i udziwniać, ale na to trzeba mieć ochotę. Nawet ja jak nie mam, to choćbym miała wszystko, co potrzebuje, to mi nie wyjdzie :) Zaraziłam cię allenem? ;)
Vinko - ojej, to dla mnie bardzo, ogromnie miłe! :)
mi - bo z piernikiem i wiatrakiem to prawda! Skrupulatnie każdemu tłumaczę jak tego używa :)
majku - to jest banalnie proste do zrobienia, a wiele osób myśli, że to zabawa na długie godziny i czekanie w nieskonczonosc - wcale nie! w czasie, gdy muffiny sie studzą, ubija się smietanę, od razu nakłada na wierzch, wtyka skrzydełka i już. Nie zjada czasu.
Zauważyłam, że przynajmniej kilka z was poluje na muffinkowe motyle albo wypatruje za oknem :) Dziękuję wam za wszystkie komentarze. Jest mi zawsze ogromnie miło i tak ciepło w środku, kiedy je czytam - a czytam każdy, uważnie, z zaciekawieniem.
cudne...takie odleciane....az szkoda je jesc!
W weekend gdy było +19st. C widziałam muchy, ale tak piękne motyle niestety do mnie nie przyfrunęły:)
są prześliczne! i ta niespodzianka z białej czekolady w środku... dla mnie poezja
Bardzo lubię filmy Allena (chociaż ostatni mnie nie zachwycił), ale nigdy nie zdarzyło mi się go czytać. Będę musiała to zmienić.
Motylki cudownie radosne.
Ja za to muszę nadgonić jego ostatni film :)
Przeurocze te motylki :) Od razu wywołują uśmiech :)
pysznie! takie muffiny nadają drugiego znaczenia wyrażeniu "motyle w brzuchu" ;)
pozdrowienia!
Justka
Te muffinowe motylki to ekstra pomysł. Bardzo mi się podoba :-)
Są cudowne, ukochanemu baaaardzo smakowały i cały czas pyta kiedy mu znowu upiekę :) Świetny przepis! :)
Prześlij komentarz