Piątek to początek weekendu i dużych recenzji na Book Me. Przyjedzenowy cykl nie zniknął, od października pojawia się nie co tydzień (jak było przez całe wakacje), ale co dwa tygodnie. A więc, startujemy z nową książką! Nie wiesz o co chodzi? Informacje o moim copiątkowym cyklu felietonów kulinarno-literackich Przy jedzeniu się (nie) czyta! znajdziesz tutaj.
Rób co możesz - to wystarczy. Zamiast narzekać - ciesz się. I nie śpiewaj przy stole.
A poza tym: otwórz dom dla przyjaciół, rób to, co kochasz i uczyń z tego swoje zajęcie na całe życie. Baw się, śmiej i rozwijaj swoje pasje. Brzmi jak idylla? Tak. Albo jak życie Violi Trigiani i Lucy Spady, dwóch niesamowitych kobiet, które urodziły się na początku XX wieku i które zrewolucjonizowały nie tylko przemysł odzieżowy, ale też życie swoich rodzin i znajomych. Bo tak się składa, że każdego, kogo spotykały na swojej drodze, zalewały hektolitrami pozytywnej energii. Obie bez pamięci oddawały się temu, co robiły, czy były to nitki świeżego spaghetti, chwasty przeznaczone do wyrwania w ogrodzie, czy suknie ślubne, delikatne jak jedwab. Dbały o siebie, swoje ogrody i swoje dzieci. Budowały własne firmy i własne związki z ludźmi. Znajdowały czas, marzyły, działały i stwarzały rzeczywistość.
Szeroko uśmiechnęłam się przy opowieści o sprzętach kuchennych należących do Violi. Jedną z zasad, które wyznawała, było dbanie o to, co się posiada. Po to, żeby nie musieć co chwilę wymieniać starych rzeczy na nowe, a zamiast tego mieć jedne, a porządne. Viola zajmowała się swoimi sprzętami kuchennymi z należytą starannością - po każdym użyciu myła je, odkładała na miejsce, a kiedy się przybrudziły, czyściła - słowem: nie pozwoliła im się starzeć. Dzięki temu teraz używa ich jej wnuczka i nadal wyglądają jak nowe. Tak sobie pomyślałam, że kto wie, może rzeczy, których ja używam dzisiaj, za bardzo długi (nie oszukujmy się!) czas, czyjeś ręce będą z radością wykorzystywały? Mieliły w moim ręcznym młynku, mieszały w mojej misce moją ulubioną drewnianą szpatułką, piekły w moich maleńkich foremkach? Czy chciałabym? Och, bardzo! A czy jest ktoś, kto bawi się w gotowanie i by tego nie chciał? To jak przekazać komuś wszystkie swoje ukochane zabawki!
Czytałam tę książkę i ekscytowałam się nią jak mała dziewczynka. Jakby te postaci, o których czytam, zaraz miały wyskoczyć z książki - Viola, żeby ugotować bulgocący sos pomidorowy w wielkim garnku, a Lucy, aby zakasać rękawy i z kawałka starego materiału uszyć prostą czarną sukienkę. Idealną i ponadczasową, czyli dobrą i na wesele, i na pogrzeb.
Nie mogłam doczekać się, o czym przeczytam za chwilę, mimo że jednocześnie nie chciałam dojść do końca książki - z oczywistego powodu, że już nie będzie co czytać.
Pisałam kiedyś, że nie lubię książek biograficznych. Nie zmieniłam zdania. Chociaż ta książka właśnie taka powinna dla mnie być - nielubiana. Jest historia życia? No jest. Po kolei? Jak najbardziej. Nudzą mnie biografie? Jak nic! Gdzie więc jest "ale"? W cieple, humorze i życiowej prostocie tych historii - albo tej historii, jednej, bo sama nie wiem, czy można ją dzielić na więcej. Losy babek Trigiani w pewnym momencie splatają się ze sobą i choć to dwie zupełnie inne kobiety, wyznawały podobne zasady, kierowały się tymi samymi wartościami i miały identyczne podejście do życia. Nie godziły się na rzeczywistość, one ją stwarzały po swojemu.
Pisałam kiedyś, że nie lubię książek biograficznych. Nie zmieniłam zdania. Chociaż ta książka właśnie taka powinna dla mnie być - nielubiana. Jest historia życia? No jest. Po kolei? Jak najbardziej. Nudzą mnie biografie? Jak nic! Gdzie więc jest "ale"? W cieple, humorze i życiowej prostocie tych historii - albo tej historii, jednej, bo sama nie wiem, czy można ją dzielić na więcej. Losy babek Trigiani w pewnym momencie splatają się ze sobą i choć to dwie zupełnie inne kobiety, wyznawały podobne zasady, kierowały się tymi samymi wartościami i miały identyczne podejście do życia. Nie godziły się na rzeczywistość, one ją stwarzały po swojemu.
______________________________
Adriana Trigiani - Nie śpiewaj przy stole
Warszawa 2011
Wydanie I
Stron: 216
Wydawnictwo:
Warszawa 2011
Wydanie I
Stron: 216
Wydawnictwo:
_______________________________
Więc i ja stwarzam. Dlaczego ma być nudno i jak zawsze, skoro może być inaczej? Po mojemu.
Zrobienie tych kanapek zajmuje chwilę. Może 5 minut dłużej, niż jakby robiło się zwykłe kanapki. A są niezwykłe, kolorowe, radosne. Od rana z uśmiechami.
Zaserwujcie sobie radość na talerzu.
Obrazkowe kanapki
Składniki:
kromki chleba, ser żółty, śmietankowy serek do smarowania chleba, papryka, sól i pieprz do przyprawienia, płatki migdałów i pestki słonecznika
Przygotowanie:
Zrób kanapki - pokrój chleb i posmaruj serkiem. Następnie pobaw się w dekorowanie. Możesz użyć foremek do ciastek, wycinać różne kształty nożem, poukładać np. pestki i migdały ręcznie. Dopraw solą i pieprzem do smaku.
Proste i pyszne.
32 komentarze:
Śliczne te kanapeczki Asiu, takie po Twojemu:)
Do książki pewnie nie zajrzę, bo biografii jakoś nie czytam, ale za to chętnie czytam Twoje artykuły na blogu.
Pozdrawiam CIę serdecznie:*
Nawet sama recenzja tej książki kipi pozytywną energią! A kanapeczki! - rewelka! :D
Madziu - i ja cię uściskuję i pozdrawiam cieplutko :) Ciumki! :*
Aurora - dziękuję :) Recenzja jak książka, a że tym, co czytam, inspiruję się w kuchni, wszystko utrzymane w jednym wesołym tonie :)
Jejku, jakie cudaczne! Prześliczne, przeurocze, bardzo Twoje :)
Lubię tą książkę :) jest pisana lekkim piórem, przyjemna, a najlepsze w niej jest ta prostota zasad, które one wyznawały. Prostota i uniwersalność, ponieważ te zasady/metody/sposób życia był, jest (obecnie wraca się do tego) i będzie i to jest niesamowite :)wiele z tych rzeczy, o których one piszą nie są żadną nowością, rewolucją czy odkryciem, a jednak mają przekaz..miło do tego powrócić :)
Kanapki świetne!!! i książka zapowiada się ciekawie. Tylko nie mam kiedy poczytać, ehhh wstyd się przyznać, siedzę przecież w domu tylko, że z Córcią... nic to pozycję dodaje do listy tych chcianych i koniecznie do przeczytania :)
Śliczne te kanapeczki. Dla małych i dużych głodomorów ;)
Kiedy byłam dzieckiem, zawsze sobie układałam na kanapkach różne pejzaże, domki, dziewczynki itd. :)
Jestem już po śniadaniu, w takim razie poproszę taką kanapkę na lunch! ;D
Słodkie, acz wytrawne kanapki do mnie przemawiają. ;D
Pozytywne nastawienie do życia może zdziałać cuda :) Jakoś cieplej na duszy zrobiło mi się gdy ujrzałam Twoje artystyczne kanapeczki, tak cieszą oko...jak tu jeść takie cudo ?
Pozdrawiam serdecznie :)
ps. Chciałabym mieć takie babcie :) Autorka miała dobry pomysł aby spisać ich losy. Muszę koniecznie zapamiętać ten tytuł :)
Uwielbiam kanapki z treścią!
Z tym, że u mnie z racji lenistwa powstają tylko uśmiechnięte kanapki :D
A z tytułem mi się kojarzy przedszkolne: "przy jedzeniu się nie gada, bo się w brzuszku źle układa".
Aż miałam dreszcze czytając tę recenzję. Z opisu wynika, że książka jest rewelacyjna i idealnie trafia w to co lubię najbardziej, czyli humor, pozytywną energię i to że po przeczytaniu takiej książki ma się wrażenie, że można własnymi rękoma góry przenosić. Muszę ją przeczytać! A kanapeczki pierwsza klasa, po takim śniadanku dzień wydałby się o niebo piękniejszy :) Pozdrawiam! :)
Cudowne kanapki, od razu ślinka cieknie:D Pozdrawiam:)
Wiewiórko, to musi być szczescie móc siedzieć z córcią w domu - i nie ma wtedy co żałowac nieprzeczytanych ksiazek, tylko cieszyć się trzeba ze wspólnych chwil :)
Kruszynko - masz dobre wrażenie :)
Anlejko, uśmiechy na kanapkach tez są treściwe! ;)
Dalio, masz racje, takie babcie to skarb. I takie spisywanie wspomnień musiało dac autorce duużo radości :)
Z biograficznych książek do przeczytania mam na liście Nerona i Madame de Pompadour. Ciekawa jest Anna Boleyn i Rasputin - no ale to są same postaci historyczne.
Bardzo wesołe kanapki :)
Śliczne kanapeczki, nie jestem już mała dziewczynką ale buzia mi się cieszy na ich widok:)
Proste i pyszne, a jakie pogodne! Już sama okładka książki zachęciłaby mnie do jej przeczytania, ale Twoja zdecydowana rekomendacja to dodatkowy powód, by o niej pamiętać przy następnej wizycie w księgarni! Brzmi idealnie na jesienne wieczory! :)
Na takie z chęcią by się rzuciła sama a co dopiero jakby dzieciaki takie dostały :)
Lubię robić wszystko tak..."po mojemu",wtedy wiele rzeczy wydaje się takich magicznych;),urocze kanapeczki,pozdrawiam
Świetne kanapki:)
Nie wiem jak to się stało, że mnie ostatnio tu nie było!
Te kanapeczki jak z obrazka są magiczne:)
Zemifroczko, dziękuję za podesłanie swoich czytatych inspiracji :) Nie przepadam za biografiami, ale ostatnio kupiłam nawet jeszcze jedną, z własnej nieprzymuszonej woli i jestem jej bardzo ciekawa, za niedługo o niej napisze :)
Monisiu - prawda? Po swojemu smakuje duużo lepiej :)
Burczybrzuszku - czarodziejskie :)
Śliczne kanapki, jakkolwiek to brzmi.
Dla mnie brzmi całkiem dobrze :)
to musi być bardzo inspirująca książka- taka jakie lubię:) czuję się zachęcona do jej przeczytania!
uściski!
J
Asienko sliczne kanapeczki zaserwowalas, a ksiązka wydaje sie byc bardzo ciekawa i budująca...
pysznie, autorsko i inspirująco - i to wszystko o kanapkach :) być mistrzynią małych i dużych smaków, ot co :)
O tak, dokładnie - ta książka jest Budująca :)
O ile życie nas wszystkich byłoby mniej skomplikowane ,bardziej twórcze i radosne gdyby takich ""babć "" było więcej .Gdyby dzień rozpoczynał się :Rób co możesz - to wystarczy. Zamiast narzekać - ciesz się. I nie śpiewaj przy stole.
Czy bym chciała ,żeby ktoś używał moich kuchennych skarbów ? Pewnie !!!!Sama mam pełno odziedziczonych po babci i mamie rzeczy ,które są mi bardzo bliskie od serwisów po ulubiony wyszczerbiony nożyk do masła
Jak zwykle bardzo ciekawa recenzja .Pozdrawiam
Masz racje Lutko. I co do babć, i jeśli chodzi o narzędzia, i książkę. :)
Cudne kanapeczki !!! ;)
Prześlij komentarz