Bo i dzień dziecka jest odlotowy!
W dodatku dla wszystkich - w końcu każdy jest czyimś dzieckiem. W ten sposób ze święta zarezerwowanego dla tych, którzy mają mało lat na koncie, robi się święto ogólnoludzkie. I u mnie tak właśnie jest - każdy się cieszy i czeka na życzenia. Jak to fajnie, że niektóre święta można sobie tak ponaginać pod siebie :)
Ciasteczka, oprócz tego, że są słodkie-kruche-pyszne, bardzo dobrze trzymają kształt i tym samym nadają się idealnie do wycinania foremkami. Podczas pieczenia nie rosną, bo nie ma w nich proszku do pieczenia. Jakie się powycina z ciasta, takie później będą upieczone. Bez niespodzianek pod tytułem "a to gwiazdka czy dinozaur, bo nie mogę poznać?". Są kruche, ale nie za kruche - nie rozpadają się. Nie połamią się przy dekorowaniu.
Ciasteczkowe wycinanki są bardzo dziecięce. Upiec, dodać kolory, gwiazdki, kuleczki - i na stole lądują ciastkowe siły powietrzne. Część z nich można zapakować i dać w prezencie - wszystkiego najlepszego i niech ci w życiu będzie odlotowo! (dla N.!).
Składniki:
- 85 g mąki + trochę do podsypywania na później
- 1 łyżeczka zmielonego cynamonu
- pół łyżeczki sproszkowanego imbiru
- 90 g schłodzonego masła, pokrojonego na małe kawałki
- 90 g cukru pudru
- 1 lekko rozmemłane widelcem jajko
lukier (cukier puder + sok z cytryny), barwniki spożywcze (te bez sztuczności), posypki
Przygotowanie:
Nagrzej piekarnik do 180 stopni C. Dwie blachy na ciasteczka wyłóż papierem do pieczenia.
Do dużej miski przesiej mąkę, cynamon i imbir. Dodaj pokrojone na kawałki masło i rozetrzyj wszystko palcami tak, żeby z ciasta powstały okruchy przypominające kruszonkę. Wsyp cukier, dodaj jajko i zagnieć ciasto na gładka kulkę. Gdyby się za bardzo kleiła, możesz dosypać odrobinę mąki. Zawiń w folię spożywczą, włóż do lodówki na pół godziny. Po tym czasie wyjmij, rozwałkuj na oprószoną mąką stolnicy, wycinaj foremkami kształty i układaj na blasze. Ciasteczka nie urosną bardzo w piekarniku, można zostawić między nimi niewielkie odstępy (byle się nie stykały). Piecz 10-12 minut, do zrumienienia. Wyciąg, ostudź. W tym czasie przygotuj lukier (do cukru pudru dodawaj po trochę soku z cytryny, cięgle mieszając łyżeczką, aż lukier będzie miał odpowiednią, nie za lejącą, ale też i nie w jednym kawałku konsystencję - taka, żeby się dało rozsmarować pędzelkiem i żeby nie spływał z ciastek jak rzadka śmietanka). Do kolorowania lukru użyj barwników, a do dekorowania polukrowanych już ciasteczek - posypki.
J. Pradel, L. Vanrell, Saint-Exupery. Ostatnia tajemnica
Pierońsko ciężko jest napisać dobrą książkę historyczną. Już pomijam fakt, że się trzeba naszukać, naszperać, wypotwierdzać wszystko na dziesiątą stronę, żeby nikt nie zarzucił, że nierzetelnie i że się fałszuje historię. Inna sprawa, drogi autorze, że dla osób, które nie przepadają za historią (jak ja), biografiami (też jak ja) i u których pojawia się błyskawiczna reakcja alergiczna na widok więcej niż jednej daty na stronę tekstu (patrz: oba poprzednie nawiasy), czytanie książek o cudzym życiu jest mniej więcej jak zafundowanie wspaniałej przejażdżki kolejką górską komuś, kto jeszcze dobrze nie usiądzie, a już mówi, że chyba nie czuje się najlepiej. Jak ślepy z głuchym o kolorach.
I oto widzę książkę. Expery, no lubię, może niezła? Ale z drugiej strony: e nie, biografia. Odłóż na półkę. Wziąć, nie wziąć? Bo Saint-Exupery'ego bardzo lubię. I lubię Znak, bo wydają fajne książki.
Ciekawość zwyciężyła. Padel i Vanrell przeprowadzili swoje własne śledztwo, szukając odpowiedzi na pytanie jak zginął Saint-Exupery. Do tej pory wiadomo było tyle, że samolot, którym leciał, gdzieś zaginął i ani maszyny, ani Exupery'ego nigdy nie odnaleziono. Książka ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu wcale nie było przynudzająca, schematem dzieciństwo-szkoła-pierwsza miłość. W pewnych momentach nie chciało mi się nawet od książki odrywać. Zamiast do poduszki raczej "od poduszki". Jest zagadka, jest jej rozwiązanie, są - jak przystało na dobrą biografię - zdjęcia. Napięcie, zaciekawienie i pisanie na temat. Napisałabym, co odkryli autorzy i jakie jest rozwiązanie zagadki śmierci autora Małego Księcia, ale wtedy popsułabym całą niespodziankę. A sama nie lubię, jak mi się psuje zagadkę do rozwiązania :)
43 komentarze:
wspaniały pomysł :) Tylko gdzie kupić taką foremkę?
Takie odlotowe ciasteczka chyba każdemu się spodobają :) Wyglądają uroczo :)
Czekoladko, ja sobie ją przywiozłam z Londynu, ale myślę, że u nas w Polsce jeśli nie w sklepie, to może na allegro? :)
Wszystkiego najlepszego w Dniu Dziecka:)) Odlotowego Dnia Dziecka:)
odlotowego Dnia Dziecka:D*
mam nadzieję,że wkrótce się spotkamy wreszcie!:)
uściski!
J.
wszystkiego odlotowego z okazji Dnia Dziecka! :) i teraz będę musiała kupic tą książkę, albo skądś wypożyczyc, ponieważ nie spocznę, dopóki nie dowiem się czy Sait-Exupery rozbił się na pustyni, czy poleciał w odwiedziny do Małego Księcia.
Odlotowe:) ja się zabieram za bezy dla mojego bezopochłaniacza. Pozdrawiam
Ja też go uwielbiam! I Małego Księcia! I odlotowy dzień dziecka! :)) moc czekoladowych pozdrowień! Żebyś na skrzydłach wyobraźni tworzyła tak wspaniałe wypieki jak te samolociki|!
Rany, 1800 st? chyba będę je musiała zanieść do jakiejś huty żelaza, żeby mi upiekli ;) A zaniosę na pewno, bo są odlotowe! mniam
Faktycznie, piec hutniczy by sie przydał! :) Już poprawiłam, dziękuję.
Ola, Aurora - i Wam wesołego Dnia Dziecka! :)
Justku - mam nadzieję, że jak najszybciej, bo juz się długo nie widzialyśmy i odczuwam potrzebę spędzenia czasu z Tobą na przegadywaniu o ksiazkach i jedzeniu, bo to ogromnie lubię :) uścisk! :*
hah też sobie tak naginam :) porywam zielony samolot! bziuuum
no dokładnie prawdziwy odlot , samoloty sa obłędne
Są odlotowe, naprawdę ;).
Prześliczny ten pastelowy lukier!
Wszystkiego najsłodszego z okazji Dnia Dziecka ;).
Ale superaśne samolociki :D Cieszą oko i od razu poprawiają humor, a pewnie w smaku również bardzo dobre, bo uwielbiam cynamon :)
frrrr :D Świetne! :)
ale urocze ciasteczka :D słodkie te samolociki! a książki autorstwa Exupery'ego stoją na półce ;-) świetny wybór!
sliczne ciasteczka i odlotowo pysznie:)
Śliczne i odlotowe. Wspaniały pomysł i wykonanie. Gratuluję i pozdrawiam!
Świetne ciasteczka - jednym słowem odlotowe:)
Cudowne :D Kocham takie ciasteczka
Dziękuję :)
Toż to przeurocze ciasteczka! Zakochałam się w nich :) Jak ty Asiu niesamowicie ładnie dekorujesz!
urocze :)
Swietne!!Wszystkiego najlepszego i dla Ciebie kuchareczko z okazji Dnia Dziecka!!...no to lece dalej!!
;) czy ja wiem czy się zgadzam z tym cytatem... szukanie prawdy to niepewność... a kto lubi taką niepewność? Ja nie bardzo...
Smacznych ciasteczek :) wyglądają ślicznie :)
No i wszystkiego najlepszego z okazji naszego Dnia :)
Uwielbiam jego książki! :)) Powinno być więcej obowiązkowych lektur Jego autorstwa. Uściski!
No to odleciałam.
Kasiu, ta ksiazka akurat nie jest Exuperego, a o Exuperym. Choć tak, popieram, szkoda, że nie zostawił po sobie więcej ksiazek ze swoimi ilustracjami, Mały Książę z jego rysunkami jest świetny :)
Prawdziwie odlotowe ciasteczka! Ślicznie wyglądają:)
Żeby na moim talerzu chciało wylądować coś takiego... ale samo to się chyba nie zrobi niestety...
Za takimi ciastkami poleciałabym na koniec świata. No ale nie mam foremki w kształcie samolotu. :)
Ciasteczka wysokich lotów, do bujania w obłokach - każdego dnia :))) Foremki są super!
Właśnie się niedawno zastanawiałam nad kupnem jakieś książki Exupery'ego albo o nim bo wręcz przepadam za Małym Księciem. I chyba mi pomogłaś troszeczkę ;), a swoją drogą ciasteczka odlotowe ;)
Fajny blog! Nieprzypuszczalma, ze grzebiac po blogach z USA trafie na tak fajny polski blog.
Pozdrawiam
Ogromnie mi miło! :)
uściski
no odlot na maksa...są ŚWIETNE!!!
WOW!
Cuuuudne te ciasteczka! :)
Jestem pod wrażeniem -cały blog bardzo mi się podoba. Taki miły przerywnik czasumilacz sesyjny ;) Po egzaminach na pewno upiekę te ciacha, już nie mogę się doczekać...
Pozdrawiam ciepło :)
AnnG
zwłaszcza dzieci pilotów by były zachwycone , chociaż znałam takich którzy mówili by ich dzieci samolotów się nie czepiały ..ot takie wspomnienia z dzieciństwa mojego lotniczego;))
Świetne ciacha!:)
O, podobają mi się te ciacha, ale najbardziej ich pastelowe barwy. Lukry wyszły ślicznie :)
A teraz sobie poszperam w Twoich ksiązkowych propzycjach :)
Miłego buszowania wśrod tytułów Aniu! ;)
chyba jednak nalezaloby sprawdzic proporcje, bo robilam wg przepisu i rozlaly sie jak rozbite jajka
Prześlij komentarz