Miało być czekoladowo, ale nie za bardzo. Czyli w muffinach nie wylądowały dwie, a pół tabliczki czekolady. Na wierzchu zażyczony lukier, żeby było tak jak w muffinach w różowe kropki. Co ja miałam zrobić z aaaaaa chce to spróbować!!!! prosze prosze prosze!!!!. Zamiast odpalić "to se zrób", uchachana zapytałam na kiedy. Dostałam pełną desperacji odpowiedź obojętne na kiedy!! kiedy bądź!. Więc kiedybądź było na następny dzień. A żeby muffiny nie były takie same jak już robiłam, bo nie lubię się kuchennie powtarzać, pomalowałam je na wiosennie. Zamknęłam się z osobistą pełnią szczęścia w kuchni, grzebałam w literkach i gwiazdkach, rozrabiałam lukier i maziałam nim po muffinach. Chodź, pomaluj mój świat. Spodnie i kawałek bluzki przy okazji też (kocham cię moja pralko).
Wiosenne muffiny (dla Guta :) )
Składniki na 15 sztuk:
Muffiny:
- 100 g miękkiego masła
- 60 g cukru
- 2 duże jajka
- 100 g mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 płaska łyżka dobrego kakao
- dwie garści wiórków kokosowych
- pół tabliczki ulubionej czekolady (u mnie gorzka)
Na wierzch:
- lukier (cukier puder + sok z cytryny lub woda)
- zielony i żółty barwnik do ciasta - ja użyłam naturalnych, bez dodatków sztuczności, robionych na bazie soków owocowych. Jeśli takich nie posiadasz, możesz zabarwić lukier sokiem morelowym albo sokiem z pigwowca lub odrobiną kurkumy (tylko nie za dużo, bo kurkuma w nadmiarze jest gorzka). Analogicznie zielonym barwnikiem może być jakiś bardzo zielony sok
- małe cukrowe literki i gwiazdki
Przygotowanie:
Nagrzej piekarnik do 190 stopni C. Do dużej miski wsyp wszystkie składniki poza czekoladą. Wymieszaj dokładnie łyżką albo łopatką do ciasta. Czekoladę posiekaj na małe kawałki, wsyp do ciasta i wymieszaj byle jak, kawałki czekolady nie muszą być równomiernie rozprowadzone. Nakładaj do foremek na muffiny wyłożonych papierkami (chyba że masz foremki z silikonu, ale z papierkami i tak lepiej wychodzi, bo "papierkowe miseczki" przytrzymują lukier, który ładnie się rozprowadza). Wypełniaj każdą foremkę ciastem do połowy jej wysokości. Muffiny urosną podczas pieczenia, a musi być jeszcze miejsce na lukier. Wstaw do piekarnika na 15-20 minut.
Po wyciągnięciu dobrze ostudź. Przygotuj lukier z cukru pudru i odrobiny soku z cytryny. Dodaj kilka kropli barwnika. Dodawaj soku z cytryny po trochę, aż do momentu, kiedy lukier będzie miał lejącą się, ale gęstą konsystencję. Coś jak gęsty jogurt. Jeśli lukier będzie za gęsty, dodaj więcej soku z cytryny, jeśli zrobi się za rzadki - dosyp trochę cukru pudru. Rozprowadź go na ostudzonych muffinach. Wierzch udekorowałam jeszcze cukrowymi literkami i gwiazdkami.
Pernilla Stalfelt, Mała książka o miłości
Jeszcze nie sprawdziłam jakiej narodowości jest autorka, a już coś mi mówiło, że kierunek: Skandynawia. I racja, Szwedka. Bo w Skandynawii mają jakieś bardziej otwarte podejście do pewnych spraw. To, co większość ludzi stara się przemilczeć, w nadziei, że samo się wyjaśni (ładna, dorosła nazwa: tabu), cyk, Stalfelt wyciąga na wierzch. Bo co dzieci najbardziej rajcuje? To, o czym dorośli nie mówią, to chyba jasne. Oprócz tej książki jest jeszcze pięć innych: o strachach, o śmierci, o włosach, o kupie (tylko uwaga, jest co najmniej kilka książek o kupie, tu chodzi o tę Pernilli Stalfelt) i o przemocy. Wszystkie sześć mam. Dla siebie. Bo są jakimś absolutnym odjazdem. W moim małym rankingu książek dla dzieci lepszy jest tylko Mikołajek. Ale on zawsze będzie lepszy, bo stoi poza konkurencją wszelaką (był książką mojego dzieciństwa, to wystarczy). Więc, nie licząc słowno-obrazkowych wygibasów Sempe i Goscinnego, Stalfelt zrobiła najfajniejsze książki dla dzieci. Zrobiła, bo poza napisaniem, sama ja sobie zilustrowała. Czasami miło i cukierkowo, wpisując się trochę w klimat "jest nam cieplutko-milutko", innym razem nierówno, koślawo, zamazanie. Dodając jedno do drugiego, można się popłakać ze śmiechu. Cały myk polega na absurdzie, z jakim tłumaczy np. co się daje ukochanej osobie, z przykładami: czas, rękę, miętuski. Można też kochać różne rzeczy. Kwiatka. Złotą rybkę - albo dwie (rybki odpowiednio podpisane: Jacuś i Wojtuś). Istnieje tez miłość do pieniędzy, ale vice versa to już nie działa: pieniądze nas nie kochają jak chcemy iść do kina.
43 komentarze:
Ślicznie muffiny :) Jak znam siebie, to nie miałabym cierpliwości do lukrowania ich i ozdabiania literkami ;)
// Tę książkę dla dzieci o kupie widziałam i delikatnie mówiąc, jestem zniesmaczona ;) ale jeśli chodzi o to, co ludzie zdolni są zrobić by narobić dookoła siebie szumu i zdobyć rozgłos, nic mnie już nie zdziwi. No ale to tylko moje zdanie :P
Ale mówisz o tej autorstwa Pernilli Stalfelt? Bo o kupie jest co najmniej kilka, różnych autorów :)
Refleksja o Skandynawii trafiona w punkt - tam faktycznie jest jakby bardziej NORMALNIE. W porównaniu z Polską jest dużo mniej zadęcia i gry pozorów. Dużo też więcej humoru - w Muzeum Narodowym w Kopenhadze pomiędzy dwiema rzeźbami antycznymi stoi Batman - to ich śmieszy, a oni dbają o to, żeby mieć z czego się śmiać.
Piękne muffiny.:)
Bardzo optymistyczne.:)
Świetnie wyglądają! Zieleń jak najbardziej na miejscu!
cudowne !! cudowne !!
Coż za prześliczne muffinki! bardzo apetycznie wyglądają :) Takie bajkowe!
Asiu, skąd masz takie cudne literki?
:-)
Z Irlandii ;)
Piękne babeczki! Pomalowane z sercem.
A skandynawski model rodziny i wychowania bardzo mi odpowiada.Mam tam Znajomych i wiem,że wszystko jest bardziej normalne niż u nas...
To ja zdesperowany Gut :D
wierzcie mi wszyscy, wszyscy, wszyscy, że te muffiny naprawdę były takie śliczne jak na zdjęciu i jeszcze smaczniejsze :)
Następnym razem to ja spróbuję i Ci dam ;)
Muffinki bardzo ładne:) A książka też rewelacja, zawsze szukam ciekawych książkowych inspiracji, bez względu na wiek. Z książek przeznaczonych dla dzieci dorośli mogą się czasem duużoo nauczyć:)
miłej niedzieli!
Lubię to Gutku ;)
Kuchareczko , skłamałabym jakbym napisała ,że nie lubię tu zaglądać , bo bardzo lubię
Lubię twoje ciasta i ciasteczka , lubię twoje zdjęcia , lubię twoje opisy książek , no lubię tu przychodzić
buźka
Świetne muffiny Asiu, musiały byc pyszne. A skoro Gut mówi ,ze były to absolutnie były:)
Lubię Twoje słowa, Twoje opisy i Ciebie w ogóle. :)Taką ksiażkę chętnie bym poczytała:)
Uściski:*
śliczne, takie dzieciowe :)
Przepiękne muffinki, aż poczułam Wielkanoc:)
Jak jest ten barwnik i gdzie go kupiłaś?
muffinki urocze, piękne te ozdóbki :)
Wspaniałe - mi to ciągle zapału i czasu brakuje, żeby muffiny tak artystycznie ozdobić:)
jak pięknie ozdobione! aż cieszy się buzia od samego patrzenia na takie słodkości;)
urocze te wiosenne muffiny :)
wszyscy mnie tak molestują muffinami, a u mnie deficyt papilotek... :(
piękne zdjęcia :)
Jak zwykle będąc u Ciebie, Asiu, bardzo szeroko się uśmiecham. Lubię tu być. I gdyby nie to, że przeglądam Twój blog regularnie i przeczytałam już wszystkie wpisy siedziałabym tu bez końca. ;)
Śliczne te muffinki!
Buziak!
cudne są!
Babeczki wyglądają mega apetycznie, a lukier nieziemsko przyciąga wzrok ... cudowne kolory, takie wiosenne ... super !:)
Pozdrawiam cieplutko :)
Margotko, dziękuję, to bardzo miłe co napisałaś. :)!
Pieknośc dnia - barwniki tez przywiozłam sobie zza granicy - a Angli i Irlandii. Nie mogłam doszukac się ich w Polskich sklepach. Ale na pewno sa na allegro, tylko ważne, żeby sprawdzić skład - jedne są na bazie naturalnych składników, inne maja w sobie sztuczności.
Majanko - i vice versa! ;) A wiesz, że w wakacje zabawię trochę na Warmii? Stamtąd pojade później do Gdańska na parę dni. Może miałabys ochotę na spotkanie? Nie wiem tylko jeszcze dokładnie kiedy: lipiec albo sierpień. Ale będę tam na pewno.
Zuza - to tylko kupowac papierki i robić! :)
Oliwko - jej, ale jesteś urocza :) Dziękuję! Buziaki ogromniaste, cium.
A jakie barwniki możesz polecić? Cudne muffinki! Chcę taką! Pozdrowinia z Olsztyna :)
Musisz patrzec na skład - mój żólty barwnik barwiony jest np. beta karotenem, który pozyskuje się z marchewki i robi z tego koncentrat w ciemnopomarańczowym kolorze. Zielony jest zabarwiony wyciagiem ze szpinaku, a czerwony czymś, co musiałam potem sprawdzić, bo nie mogłam rozpoznać czymże to jest - okazało się, że wyciagiem z jarzębiny. Barwniki nie maja smaku. Ale równie dobrze czerwony lukier mozna uzyskac przez dodanie do cukru pudru jakiegos mocnoczerwonego soku, np. malinowego. Żeby miec fioletowy ja czasem używam soku z czarnej porzeczki.
Jak ty ładnie ozdabiasz Asiu :)
Asia!zaraziłaś mnie tymi książeczkami!super są!:)
uściski!
J.
a!Muffiny! genialnie wyglądają, no i te literki...:)))))
ale pysznie wyglądają! :)
literki są przeurocze :)
ale kolorowe i literki śliczne (:
Wyglądają jak babeczki z bajki:) Bardzo mi się podoba twój blog, będę tu zaglądać częściej, bo połączyłaś to co kocham najbardziej: słodkości i czytanie;) Pozdrawiam, Śliwka
Bardzo, ale to bardzo wiosenne.
No i jak tu takim dobrociom nie ulec
Cudownosci:) Takie piękne, wiosenne:) Na pewno były pyszne!
Też kocham swoją pralkę! ;)
Piękne muffinki, a pierwsze foto-przecudne:)
Just, prawda? :) Moim faworytem są nadal włosy ;)
Burczybrzuszku, to bardzo miłe, dziękuję :) Czyli mamy bzika na punkcie tych samych rzeczy? Pozdrawiam cieplo!
wiosennie TU dziś! Super pomysł z literkami, muffiny nabierają osobowości:) Lubię to;)
Ps. Mikołajek to również i moja ukochana postać z dzieciństwa:)
Mikołajek jest najlepszy. "No bo co w końcu, kurczę blade!"
wow:)bardzo apetyczne, chyba zostaną moją inspiracją:)a właściwie mam nadzieję, że nie zostaną tylko nią;)"przyjdzie taki czas, przyjdzie czas..." na muffiny i u mnie:)pozdrawiam Cię kuchareczko, Twój blog baaaardzo przypadł mi do gustu:)
Oprócz takich pięknych wiosennych muffinek chcę też piękny, wiosenny kwiecień, ale to skarga nie do Ciebie;-) Prześliczne, optymistyczne, wywołujące, mam nadzieję, promienie słońca :-)
Dziękuję wam babeczki :)
Prześlij komentarz