Tak już u nas w domu jest, że fistaszki są zawsze. I wszędzie. Dosłownie. Trochę znalazłam w różowym słoiku na ciastka, część w pojemniku na spaghetti, a resztę w woreczku w jednej z szafek. Tu, tam i siam, i się uzbierało. Przytargałam wszystkie na stół, z prawej strony miejsce na miskę, w której będą lądować obrane orzeszki, po lewej miejsce honorowe na siatkę na łupinki. A sama ukokosiłam się na krześle i - poooszli - zaczynamy. Łup, kraak, szuru szuru, miska, siatka. Łup, kraak, szuru szuru, miska, siatka. Chyba zaczyna mi się nudzić. Łup, kraak, szuru szuru, miska, siatka. Może lepiej było kupić już obrane? Łup, kraak, szuru szuru, miska, siatka. Niee, obrane nie mają aromatu. Łup, kraak...
A przy okazji odkryłam jak bardzo fascynuje mnie ułożenie fistaszków w skorupce. Nie, poważnie. Jak te orzeszki się fajnie dopasowują do skorupki i jak ją jednocześnie, rosnąc, rozsadzają, żeby dopasowała się do ich kształtu. No nie mówcie, że to nie genialne.
Wpadając na pomysł własnoręcznego obierania orzeszków, fundujecie sobie godzinę najlepszego darmowego odstresowywacza. Prawie jak zabieg relaksacyjny. A jak wam co twardsze i bardziej uparte łupinki będą chciały zakłócić wasz niczym nie wzburzony przepływ energii jin i jang, przywalcie takiej skorupce pilotem od telewizora. Dziadek do orzechów wysiada.
Jest pachnące, z kawałkami orzechów chrupiącymi w zębach, prawdziwe, słone. Żadna tam słodka sklepowa wiewiórella. Takie, jak ma być. Po mojemu.
Masło orzechowe
Składniki:
- 300 g niesolonych fistaszków (orzeszków arachidowych)
- dwie łyżki dobrego masła
- łyżka oleju arachidowego lub sezamowego
- 1,5 łyżeczki soli
Przygotowanie:
Wrzucaj orzeszki do blendera małymi porcjami (po dwie, trzy garści) i zmiel najdrobniej jak się da. Nie dodawaj jeszcze masła ani oleju, to później. Trzeba chwilę poczekać, zanim fistaszki przestaną się rozdrabniać, a zacznie się z nich robić pasta. Każdą taką zmieloną porcję przekładaj do dużej miski. Powtarzaj tę czynność, aż wszystkie orzeszki będą wstępnie zmielone: wrzucaj, miel, przekładaj do miski. Kiedy skończysz, przesyp z powrotem orzeszki z miski do blendera, teraz dodaj masło, olej i sól i zmiksuj już na gładką pastę - na taką konsystencję, jaką chcesz. Możesz ja jak zostawić kawałki orzechów, a możesz zrobić gładkie masło. Jeśli będzie dla ciebie za gęste, dodaj trochę więcej oleju. Jeśli za mało słone - soli. Najlepiej próbować w trakcie mielenia (co, swoją drogą, jest niezwykle miłym obowiązkiem).
J.R.R. Tolkien, Władca pierścieni. Powrót króla
Tak! Skończyłam Władcę Pierścieni. To nie radość ulgi, ale trochę dumy. Bo, jak pisałam przy I części, kilka razy się do Władcy zabierałam i nie wychodziło. Bo - muszę to napisać - mała duma, taka miniduma wręcz, mnie przepełnia, że całe, calutkie trzy części, od deski do deski, ze wszystkimi dodatkami na końcu, z opisem języka elfów, z drzewami rodowymi hobbitów, z opisami walki, które normalnie mnie nuża, z opisami ciemności bardzo rozległych, średniorozległych i tych w odcieniu ciemnej szarości - wszystko przeczytałam. I zakończene, które ciągnie się przez ponad 100 stron. To też. I iście znad rzeki do lasu, z lasu do przełęczy, z przełęczy do jaskini, z jednej jaskini do drugiej jaskini, z jaskini numer dwa na polanę, z polany na górę, z góry na dół, z dołu w stronę wieży... Wszyściusieńko. Taka moja miniduma.
40 komentarze:
pewnie, że możesz być dumna z siebie. trylogię Tolkiena przeczytałam kilka lat temu, ostatnio chciałam to powtórzyć i jakoś już nie poszło..
A czy pilot od TV przeżył to orzeszkobranie ? ;))
Takiego masełka z chęcią bym spróbowała - domowe zawsze będzie lepsze od sklepowego :)
Oj kusi mnie to masełko już od dłuższego czasu, ale się zmobilizować nie mogę...:)
Pilot od telewizora - niezniszczalna bestia :)
haha uśmiałam się z tego pilota :)
a masełko niesamowicie apetyczne :) robiłam takie tylko, że dodawałam jeszcze chałwy
bardzo smakowite te zdjęcia:)))
Ja bardzo szaleje za masłem orzechowym domowym , kupne mnie nie kreci:D choć czasami kupuję go do różnych potraw , co innego domowe te wyjadam łyżeczkami i paluchami :D
Smakowite
mam ochotę na taką terapię nad miską orzechów. a później z łyżką nad słoikiem pełnym masła.
i cieszę się, że byłam (chyba) odrobinę inspiracją dla Twojej orzechowości :-)
Trylogię czytałam jeszcze przed szkołą średnią... Planuję sobie ją jeszcze odświeżyć, bo to przecież już ładnych kilka lat temu to było. A co do masła - obawiam się, że w moim przypadku tego typu smakołyk przyczyniłby się do wzrostu wagi, a tego ostatnio chcę uniknąć. Ale nie ukrywam, że kusisz :) Hmmm... Może zrobię, ale musiałabym się pilnować, żeby nie zjeść w pojedynkę całego słoika :P
Nie ma jak domowy wyrób fistaszkowy!
kala - to zrobic i dac na prezent. A samemu tylko wylizać łyżkę po przełożeniu do słoiczka :)
Asiejko - tak! Bo juz długo zbierałam się do masła orzechowego, a ty mnie swoim zmobilizowałaś - dziękuję! :)
Chantel - o, nigdy nie robiłam z chałwą! Ale to na słodko, prawda?
Margotko - ja też często kupuję, gdy mi potrzeba sklepowego odpowiednika. Ale jednak półkowe to nie domowe - i aktualnie jestem zakochana w tym słonych maśle :)
Asiu kochana, gratuluję przeczytania Władcy! Ja utknęłam pośrodku 2 tomu już jakiś czas temu i z miejsca ruszyć nie mogę;) Opisy rozległych ciemności i iścia, iścia strrrasznie się ciągną ;)
A masełko cudowne! Opis łupania orzeszków również i Twój zachwyt nad nimi też:)
Ściskam:*
masło orzechowe o wiele lepiej smakuje zimą... może i ja ponownie je zrobię..? :)
Od pół roku jestem fanką oleju arachaidowego:) Jak sie posmaruję skórę tym olejem (ale z orzechów nieprażonych) to niech kryją się wszystkie kremy do rąk, ciała, etc! :)
A tutaj widzę fajne zastosowanie na masło orzechowe..koniecznie muszę zrobić bo jak widzę jak moja druga połowa kupuje masło orzechowe kupowane..to mi ostrze sie otwiera...:D
Pozdrawiam!
Masełko wygladaja cudownie! Mniam! : ) piekne zdjecia, ze tylko brac sie do roboty i robic samemu takie pysznosci : ) Pozdrawiam serdecznie, a co do ciasta z cola to warto sprobowac, bo to ciekawe ciasto ; )
...i znów orzechy...to ciasto , to u Ciebie masełko....lubię orzechy więc zrobię...pozdrawiam Kuchareczko...
gratuluję przebrnięcia przez Tolkiena;) a masło orzechowe..:)) wygląda na prawdę super:) Z czym je jesz? z jello & bread?;)
buziaki!
J.
Cudne robisz zdjęcia Kuchareczko :) Wszystkiego chce się spróbować :)
Smacznie wygląda. Bardzo:)
Cudownie kremowe! :) pamiętam podziwianie fistaszków z czasów dzieciństwa, dawno ich nie obierałam. I te skorupki tak fajnie trzeszczą :)
I ja jestem z Ciebie, Asiu kochana, dumna! Dzielnie sobie z Władcą poradziłaś. :) Ja tam mimo wszystko lubię i pewnie kiedyś pewnie przeczytam po raz trzeci. ;))
A masło smakowicie kremowe. Choć ostatnio straciłam na orzechowe masło ochotę. Dziwne zjawisko - zważywszy na fakt, że swego czasu namiętnie wyjadałam go łyżką (nie żadną tam łyżeczką...) ze słoika. ;)
Buziak! :*
Majanko kochana, to ja cie będe dopingować w skonczeniu kiedys tego władcy. Bo TAK - iście we władcy sie nie konczy. Nawet jak się konczy, to sie nie konczy - bo opis powrotu po zwycieśtwie ma prawie 100 stron w moi wydaniu ;)
Oliwko- No pewnie, że łyżką! Chociaz jak teraz patrze na swoje masło, to go kurczę, tak bardzo nieprzemyślanie wpakowałam do małego słoika, do którego mi łyżka nie chce wejść. Na drugi raz musze myśleć przyszłosciowo o maśle orzechowym :) Buziaki ogromne Oliwko! :*
misbasiu, evenko i evito - ogromnie dziękuję babeczki :)
paula, zrób zrób, jest pyszne na zimę! I dodaje siły do walki z zimą!
Domku - kupne się nie umywa do domowego, masz rację! A nie wiedziałam o oleju arachidowym jako o kosmetyku. Super że mówisz, dzięki za radę. Zaraz sobie wypróbuję na wieczór.
Mysiu - oj kusisz mnie colą, bardzo kusisz!
Basiu - spróbuj, jest pyszne! Pozdrawiam ciepło.
Justku kochany, samo ze słoika łyżeczką. Nie mogę się powstrzymać, chociaz część odłożyłam do zrobienia czegos w stylu elvisa. Ale to będzie niespodzianka :)
Asiu, zrobiłam wlasnie twoje masło. Skończyłam miksować, spróbowałam i to niebo w gębie jest! Pierwszy raz jem domowe, nie kupne i to nie ma porównania ze sklepowym. Pyszne! Dziękuję :)
Asiu mój niespełna 11 syn też miał 2 podejścia do tych książek. Okazało się, że przy zmianie tłumaczenia książka poszła gładko.
A masełko pychotka. Oskubałaś się tylko co niemiara
no właśnie Asiu, a Twój Tolkien w jakim tłumaczeniu? bo to robi wielką różnicę - jestem ortodoksyjną fanką Skibniewskiej! i jej "Władca..." jest dla mnie totalnie wyjątkowy:)
a z masłem orzechowym też trafiłaś w moje smaki. chodzi za mną o kilku dni i z tego wszystkiego dziś wszamałam grzesznie fistaszkową babeczkę z Cupcake Corner:P taki prywatny Tłusty Poniedziałek;)
Aniulko, mam Skibniewską jak ty - i już któras osoba mi mówi, że Skibniewska jest najlepsza :) O tak tak, fisztaszki należy przykładnie jeść: i same, i w babeczkach ;)
Kasiu - cieszę się! :)
Karolino - racja, tłumacz robi dużą robotę. Jak napisałam aniulce, ja mam Skibniewską. Ciekawa jestem które tłumaczenie podeszło twojemu synowi :)
Wygląda smakowicie!! Aż ciężko się oprzeć!! :):)
Cudowności:)
Ale kusicie tym masłem - to już kolejne w ciągu kilku dni! W weekend kupiję torbę fistaszków i będę łupać, a co!? :-)
Fajny jest Tolkien, co? Pierwszy raz przeczytałem bardzo dawno temu, na długo zanim ktokolwiek zdecydował się na jego ekranizację. Do dziś pamiętam, jak nie spałem po nocach by poznać kolejne etapy podróży najpierw Bilba, później Froda. To zdecydowanie jedna z najlepszych książek wszechczasów (po ostatniej książce Ibisza oczywiście).
Pozdrawiam!
Usmialam sie z Twojego opisu!!a z tym ,,odstresowaczem masz racje...
Wladcy pierscienie nie przeczytalam ,tak samo jak nie przeczytalam harrego potera i wiem ze nie przeczytam...nie moje bajki.Dlatego podziwiam cie za tego ,,Wladce,,
Fantastyczne! Chyba zrobię masło orzechowe jao prezent dla kogoś! pozdrawiam ciepło, PS jak zwykle piękne zdjęcie!
Masło orzechowe ma taki piękny kolor.Ja ostatnio robiłam sos orzechowy,ale poszłam na łatwiznę,bo do Nutelli dodałam jedynie zmiksowane fistaszki.
Władcy pierścieni niestety nie zmęczyłam....
Masełko wygląda mega smacznie, bardzo fajny przepis ...
Pozdrawiam :)
Kuba - kupuj i łup! :) Ale z tym Ibiszem to poważnie? :D
Miło Cię u mnie widzieć(na razie na blogu,może wkrótce na żywo), takie masełko kiedyś zrobię, bo gdy się maszeruje tyle co ja to ciągle ma się ochotę na małe co nieco. Czasem wspominam twoje piękne ciasteczka, więc z nimi lub bez, zapraszam jak tylko zrobi się ciepło. Możesz zabrać książkę :)
Już sobie wyobrażam jak pysznie smakuje takie masełko. Muszę zapamiętać, żeby kupić fistaszki:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Mmmm...jakie wypasione maselko orzechowe :)) Gdybym tylko mogla podwedzic Ci ten sloiczek :))
Mnie fistaszki kojarza sie nieodmiennie z koloniami, kiedy to pierwszy raz bylam w ZSRR i kupowalismy je calymi workami w pobliskim sklepiku. To byly czasy :)
Usciski.
Mariusz t.j. mój brat zabiera się za to masło już długo i chyba muszę go przycisnąć. :)
Kuchareczko!
Wyprodukowałaś świetny blog cukierniczo-książkowy. Podoba mi się to, że robisz zdjęcia swoich wypieków, bo u mnie znikają nim zdążę wyłączyć piekarnik. Co gorsza ciągle muszę kontrolować moje poczynania bo cierpię na chorobę cywilizacyjną jaką jest pochłanianie wszystkiego co apetyczne a potem biczowanie się w myślach "zła Justyna, zła Justyna... nie wolno ciasteczka! nieee wooolno!":) I tak bez końca.
Piszę pod tym postem bo bardzo lubię masło orzechowe. Pierwszy raz je jadłam jak miałam 5 lat. Wuje z Ameryki przysłał nam paczkę ze słodkościami. Był początek lat 90tych.
Co do książki to nie przebrnęłam 1 tomu. Bohaterowie idą i idą... Polecam książki Jacka Dukaja, wciąga bez końca. Pozdrawiam.
Banty
Dziękuję, to bardzo miłe :) faktycznie - władcę jest ciężko przebrnąć. Wiem coś o tym, trzy razy się łapałam za niego i dopiero za trzecim wypaliło :)
Pozdrawiam ciepło!
Dzięki śliczne za inspirację -masełko ze palce lizać! Mniam mniam. Co prawda z "lekkimi" modyfikacjiami ( z oryginałem zgadzają się tylko orzechy i sól) ale finał taki że oj! Zamiast oleju dodałam oliwy, zamiast masła zwykłego - sojowe, i.. miód. Pyszności.
Odnośnie Tolkiena - mam ten sam problem - 3 podejścia i fiasko. Może kiedyś dojrzeję do tej lektury ;)
Prześlij komentarz