• RSS

wtorek, 31 lipca 2012

Krakowski konkurs

O , jaki piękny konkurs dla Was przygotowałam :) 

Nagrodami są 3 nowości książkowe lipca: "Do it in Kraków" dziennikarskiego trio Kursa, Pelowski, Romanowski - po uszy zakochanych w swoim mieście Krakusów, którzy wreszcie napisać przewodnik po miejscach, które w Krakowie naprawdę warto zobaczyć. Nie znajdziecie tu Sukiennic, Wawelu ani Kościoła Mariackiego, za to zrozumiecie dlaczego krakowski co-working jest tak niesamowity, poznacie fenomen poranków w Bunkrze Sztuki i zakochacie się w Cafe Culce. Spragnionych więcej odsyłam do recenzji książki (pisałam już o niej tutaj).


Co trzeba zrobić, aby wygrać egzemplarz książki?

1. Będzie mi bardzo miło, jeśli polubicie kuchareczkowy fanpejdż na fb. O tu.

2. Należy odpowiedzieć na pytanie, jaki krakowski regionalizm śmieszy Was najbardziej :)

Odpowiedzi możecie zostawiać w komentarzach pod tym wpisem lub. Koniecznie nie zapomnijcie podać swojego maila!

Konkurs trwa od dziś do 13 sierpnia. Zwycięzców ogłoszę na blogu w ciągu 3 dni od zakończenia konkursu.

Powodzenia!

23 komentarze:

angelika.knop92@gmail.com pisze...

Tak Se myśle, że ten Kraków to piękne miasto. Nie ma co FORYKOAĆ - atrakcji tutaj wiele. To tak duże miasto, że AKURATNIE NA NOGACH nie sposób całego zwiedzić. Jest na to sposób - TRANWAJKA. Tylko pamiętać trzeba o ważnej KARCIE, bo kontrolerzy nie śpią! Można też przewieźć się FIAKRą i posłuchać opowieści FIAKARA o tym cudownym mieście. Gdy nasz BANDZIOCH nagle zrobi się pusty, nie smuć się - kuchnia tutaj wyśmienita. Bajgle, precle, obwarzanki - na każdym kroku czekają na DZIOPY i ANDRUSY. Jeśli lubisz słodycze nie zapomnij spróbować: CWIBAKA, SEROWCA, ANDRUTA, KREMÓWKI, czy tez drożdżówki ZE ulubionym dodatkiem.

Nie ma co JOJCZEĆ - wyjdż NA POLE i wyrusz szlakiem królów Polski.

Niczego Sobie pisze...

Albo przejedź się do Czebini. Do Czebini z Krakowa niedaleko - można się tam dostać pociągiem odjeżdżającym z peronu czeciego o godzinie czeciej.

Anonimowy pisze...

A idze, idze bajoku!

Unknown pisze...

Chyba najbardziej pasujący do charakterku bloga... nafutrowany :)

Połykaj z Surri pisze...

Wyszłąm kajsik na pole. Poszłam po włoszczyznę. Alem se sie naczekała. Zioram, zioram nic się kolejka nie przesuwa Ćmię fajke za fajką, pacze, pacze i nic.
Poszłam, bo ileż tak można czekać. Spotkałam kumpla. Stanęliśmy na winklu i zaczęłąm mu jojcyć na tę kolejkę, że tłuki same tam stoją, że tak długo marudzą. A ja przecież muszę zupę uwarzyć.
Tak chwile pobojcyliśmy to zgłodniałam. poszliśmy na obwarzanki. pomału szliśmy ku mojemu domowi. Czeba odsapnąć.

(Kajsik, pole, włoszczyzna, zioram, paCZe, ćmię (ćmik), winkiel, jojcyć, tłuki, uwarzyć, bojcyć, obwarzanki, CZeba, odspanąć)

A ja osobiście uwielbiam czerep i brechtanie się :D

f concept pisze...

ejże! a dajże spokój z tym siedzeniem w domu weźże kocyk i chodźże na pole! :D

Wamkrak pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Bel pisze...

A ja napiszę na opak! Bo nie sposób wyliczyć tu wszystkich typowych słów, które spotkasz tylko w magicznym mieście :) Mieszkam tu już od prawie 10 lat i nawet nie przypuszczałam, że sama przesiąknę krakowską gwarą, która ma niesamowicie specyficzny akcent :) Taaak! Dopiero znajomi uświadomili mi, że jakiś tajemnym sposobem kładę nacisk na środkową sylabę :P dla niektórych może to i wydać się śmieszne...ale ma swój czar i niepowtarzalność! I od razu wiadomo skąd się jest :)

Unknown pisze...

hmm jaki regionalizm..oczywiście że "pole" czytaj w środkowej Polsce "dwór" zewnątrz..mam z tym związaną pewną anegdotę.Otóż kiedy moja ciocia również jak ja pochodząca z tak zwanej centralnej Polski osiadła w Krakowie, poszła ze swą chora na alergię córą do lekarza..jakież było jej zdziwienie gdy oprócz innych zaleceń pani doktor powiedziała by ciocia jak najwięcej przebywała z dzieckiem na POLU..Czego ciocia nijak zrozumieć nie mogła..na jakim POLU ? To gdzie ja mam z nią chodzić w ziemniaki? .Zboże? Kapustę ? Dopiero rodowici krakowianie uświadomili ciocię co znaczy POLE kaska_lewandowska@vp.pl

Pysznie Zdrowo - pozytywna dietetyka pisze...

Aleś jest BOJCORA Kuchareczko !!! No i co się tak CHICHRASZ, co ??? NIE GUZDRAJ się tylko szybko wybieraj zwycięzcę :) DAJŻE spokój z tym zastanawianiem i WEŹŻE się do roboty!!! Bo inaczej to my wszyscy w KOBIERZYNIE skończymy :) Muszę już kończyć bo kot WRAZIŁ mi 4-ry literki na kolana :)

:)

Pysznie Zdrowo - pozytywna dietetyka pisze...

AAA i mój mail:
maria.a.brzegowy@gmail.com
pyszniezdrowo@gmail.com

luka pisze...

Pytanie jest o regionalizm, ale nie mogę się zdecydować i podam dwa - "nakastlik" i "szabaśnik" :) Oba są takie pocieszne! A jeszcze niedawno nie wiedziałam, że to jakieś niezwykłości, bo znałam je od zawsze.
Natomiast moją koleżankę bardzo śmieszą "rajtki" - tylko co w tym śmiesznego? ;D

mój mail: pracownialuka@gmail.com

Bel pisze...

Tak wiem zapomniałam meila :)
emptyskies@interia.pl

elizka pisze...

Jako rodowitej Krakusce ciężko mi zdecydować,które słowo było by odpowiednie.Wiem,że większość śmieszy powiedzenie: Na pole -hmm dla mnie to normalka.
Podobno słowo Ancykrys też jest iście Krakowskie,tak mówił do mnie dziadek jak byłam mała i nie jest ono dla mnie niczym szczególnym.
Już wiem-RASZPLA.Czasem się zapominam i tak mówię o kimś,kto mi nie przypadł do gustu a wszyscy otwierają oczy zdziwieni co to znaczy. Takie sytuacje śmieszą mnie bardzo,bo to tak jakby mieć swój własny słownik znany tylko wtajemniczonym

Anonimowy pisze...

cumelek i bojcora :D
ciumrok i ciućmok i kaciała oraz zastrugaczka :) ii chyba tyle :)
bugajmarta@wp.pl

Unknown pisze...

Jaki krakowski regionalizm śmieszy mnie najbardziej? Hm.. Wydaje mi się, że stwierdzenie "na pole" zamiast na dwór, albo "na nogach" zamiast pieszo, tudzież z buta najbardziej rzuca się w oczy. Ale najzabawniejsze z tego wszystkiego jest to, jak krakowiacy wymawiają słowo "trzy". Większość nie zdając sobie z tego sprawy(tak mi się przynajmniej wydaje) mówi po prostu "czy", co czasami brzmi śmiesznie, gdy jest wplątane w zdanie. Zwłaszcza jeżeli ktoś pierwszy raz słyszy krakowską wymowę.

mój e-mail: takie.rude@gmail.com

Anonimowy pisze...

Nie wiem czy mój komentarz wpisze się
w "zamysł" konkursu, ale ostatnio mój kolega zapytał mnie: "Słowo na literę k?" Od razu
z moich ust popłynęło: "Kraków!" Dlatego nie mogę się powstrzymać żeby nie napisać o mojej tęsknocie za Krakowem. Mieszkałam tam przez ostatni rok. Teraz wróciłam do mojego rodzinnego miasta i uczę się żyć od nowa.
W Krakowie wszystko robiłam inaczej. Chodziłam inaczej, ubierałam się inaczej, mówiłam inaczej, odczuwałam inaczej, o innych porach zaczynałam dzień, o innych go kończyłam.
A jednak to całe "inaczej" było dla mnie tak naturalne, że w ogóle go nie zauważyłam. Tęsknię za nocnymi spacerami po Kazimierzu gdzie ludzie siedzący przy stolikach, okryci kocami snują rozmowy o najgłębszym sensie życia. I choć ich nie znam to czuję się z nimi związana. Tęsknie za podglądaniem zakochanych siedzących w "Zaułku Niewiernego Tomasza", za wystawaniem w deszczu na kładce prowadzącej na "moje Podgórze", za pysznymi pączkami od Buczaka i cudowną kawą i Cupcake'm z Cupcake Corner, który leczy wszelkie smutki. Za butami z Krakowa. W Krakowie słowiańska dusza człowieka może dać upust wszystkim swoim emocjom, pragnieniom i pasjom. Zawsze czuję się tam wyjątkowa nawet jeśli jestem zupełnie zwyczajnym człowiekiem. A może to właśnie Kraków ma w sobie coś takiego, że pozwala żyć
w pełnej akceptacji tego kim się jest i może to właśnie sprawia, że jesteśmy wyjątkowi?... Może to krakowska mowa, a może jeszcze coś innego?... Tylko ja jedyna wiem ile zachwytu
i wrażliwych dotknięć daje mi Kraków i jak bardzo jestem tam sobą. Chowam to w swoim sercu wraz z zapachem porannej kawy i gwarem nocnych spacerów do domu. I jeszcze coś. Gdy powróciłam do domu w nowej fryzurze moja mama powiedziała do mnie: "No ładnie Ci. Tak po krakowsku." Myślałam o tym i....Nie wiem czy to tylko jakiś nasz "wymysł" ale jestem obcięta tak jakoś po krakowsku i to dla mnie najbardziej urokliwy regionalizm;)

Mój mail: kasiagulej@op.pl

P.S. Niestety nie mogę polubić na FB ponieważ go nie mam,ale robię to całkowicie szczerze
i osobiście! LUBIĘ TO!

Anonimowy pisze...

Mała poprawka: chodziło mi oczywiście o pączki od Buczka;)

KG.

Anonimowy pisze...

"Zygać" do siebie czyli kłócić się, "ale się hajcuje" czyli dobrze pali,"wihajster",rzecz której nazwy nie pamiętamy, "krucafuks" ulubione mojej babci jak się wnerwiła bardzo :)i "śturać" czyli przepychać łokciami.

Asia pisze...

Przypominam o mailu :)

takatycia pisze...

W Krakowie mieszkam już tyle lat, że właściwie to czuję się, zachowuję i mówię jakbym była stąd. Przeżyłam tu szkołę podstawową, liceum,studia, dorwałam męża- rodowitego Krakusa. Nie wiem czy jest jakiś konkretny regionalizm, który mnie śmieszy, ale nawet teraz- po tylu latach okazuje się, że czasem właśnie z powodu regionalizmów nie jestem w stanie do końca zrozumieć o co chodzi memu ślubnemu. Swego czasu, zaczęło się dość niewinnie, mąż mój z rozrzewnieniem w głosie zaczął wspominać o przysmaku dzieciństwa- grysiku. Że mama mu owy grysik przyrządzała i on tak lubił, gdy jeszcze polała go sokiem malinowym. Zachodziłam w głowę dobre 2 miesiące (zamiast sprawdzić od razu u wujka google) cóż to takiego grysik? Mąż zadania nie ułatwiał tłumacząc,że to było coś na mleku, deser, czasem gęsty na tyle, że dało się go kroić nożem. Na półkach sklepowych wytężałam wzrok w poszukiwaniu tajemniczej nazwy, na próżno. Chciałam mężowi zrobić przyjemność serwując mu smak dzieciństwa, a tu klops. Dopiero koleżanka, nomen omen spoza Krakowa wyjaśniła mi podczas przypadkowej rozmowy nt krakowskiego słownictwa, że chodzi o najpospolitszą w świecie kaszę mannę!
Podobnie sprawa wyglądała z ostrężynami (na terenach,z których pochodzi moja rodzina mówi się dziady lub jeżyny). Bój natomiast toczymy o słowo BORÓWKA! No masz Ci los, nie słynna jagoda, o której nawet Konopnicka pisała, że idziemy "Na jagody", nie bułka z jagódkami-jagodzianka tylko borówczanka- z borówkami!
Borówka to jest amerykańska! Tyle w temacie jedzeniowym :)
A i jeszcze jedno tylko chciałam dodać, co mnie zawsze w zamęt wprowadzało, gdy byłam dzieckiem i ledwie co przeprowadziłam się z rodzicami do Krakowa. Otóż, w Krakowie jeździ się do Rynku (czyli na Stare Miasto) oraz do Centrum (czyli na Plac Centralny).

pozdrawiam cieplutko!

mój mail: jannet21@o2.pl

Anonimowy pisze...

O nie, ja nie podałam maila, bo na samym początku nie było o tym informacji:( A przypomnę tylko, że byłam pierwsza:P Jakbym jednak najbardziej zasłużyła na nagrodę, to nie mogę zmarnować takiej szansy i teraz podaję:
iwona.iwonia@interia.pl

Iwona

Połykaj z Surri pisze...

Zielone wędrówki też zapomniały rzucić maila

surri85(małpa)gmail.ccom

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails