• RSS

piątek, 4 listopada 2011

Przy jedzeniu się (nie) czyta! - "Oliwkowe drzewo"

Nadszedł piątek, a z nim kolejna pozycja z cyklu Przy jedzeniu się (nie) czyta!
Nie wiesz o co chodzi? Informacje o moim copiątkowym cyklu felietonów kulinarno-literackich Przy jedzeniu się (nie) czyta! znajdziesz tutaj.


Oliwkowe żniwa podczas sezonu na oliwki na oliwkowej farmie leżącej na oliwkowym szlaku. Czy oliwki mogą się przejeść? Po lekturze Oliwkowego drzewa, piątej z kolei części oliwkowej sagi autorstwa Carol Drinkwater zaczynam się obawiać, że tak.

A szkoda, bo oliwki nie są złe. Smaczne, zielone albo czarne, aromatyczne i pachnące słońcem. Niestety, książka wcale nie jest pachnąca i aromatyczna, choć mam wrażenie, że autorka usilnie chciałaby, żeby taka właśnie była. Tylko że jeśli chodzi o zapachy i aromaty, one wydzielają się same. Przeczytałam wiele książek z wątkami kulinarnymi w tle i ta jest z nich najsłabsza (o pardon, poza Jedz, módl się, kochaj, ale na nią mam już słynne alergiczne uczulenie).

Drinkwater w Oliwkowym drzewie opisuje swoją podróż przez Europę i północną Afrykę (trasa Włochy – Francja – Hiszpania – Maroko – Algieria – Liban), podczas której przyświecał jej jeden cel: dowiedzieć się jak najwięcej o drzewkach oliwkowych. Gdzie rosną i czemu często przycina się ich korony w kształt litery V oraz dlaczego w jednych rejonach psika się je litrami pestycydów, a w innych mogą sobie rosnąć w najlepsze, nieskażone żadną chemią w spray'u? Nie twierdzę, że to nie są istotne informacje, ale trzeba się zastanowić z czyjego punktu widzenia. Właściciela farmy oliwkowej – na pewno. Mnie, czytelniczki – już nie. Czułam się, jakbym czytała rolniczą monografię: jak sadzić, kiedy podlewać, w którym miesiącu rozpocząć zbiory?



Poza tym jak na tak ciekawie zapowiadającą się podróż, relacja z niej jest, brzydko mówiąc, nudna i bez wyrazu. Wiele sytuacji opisanych przez Drinkwater jest niepotrzebnych. Skoro już czytam monografię o oliwkach, to mało interesuje mnie akapit, w którym autorka przez pół strony pisze, że zatrzymała się w hotelu i szedł za nią jakiś obcy mężczyzna, dlatego przyłączyła się do spacerującej rodziny, bo typ był mocno podejrzany. Tak, wszyscy czytelnicy współczują, ale jaki to ma związek z resztą książki? (W tym miejscu chciałam napisać „z fabułą”, ale mocno ugryzłam się w język – a raczej uszczypnęłam w palec – bo książka nie ma żadnej fabuły. To po prostu autobiograficzna relacja z podróży. Nudnej, niestety.). Przecież podróżowanie to przygoda, do której potrzeba dużo humoru, radości i beztroski. A mimo moich szczerych chęci, nie mogłam głośno zaśmiać się przy czytaniu. Czy oliwki są naprawdę aż tak śmiertelnie poważne?

Coś na kształt nikłego grymasu czmychnęło przez moją twarz dwa razy – i był to raczej uśmiech przez łzy, bo wynikał bardziej z przypadku i zabawnego nazewnictwa niż z pisarskich umiejętności autorki. Uśmiechnęłam się za pierwszym razem przy imieniu jednej z bohaterek – Mercedes, a drugi raz, kiedy kilkanaście stron później dowiedziałam się, że stolicą Andaluzji jest Kordoba. Taki motoryzacyjny humor sytuacyjny.

No, może jeszcze jeden fragment:


Chłodne raporty z podróży oprawione w piękne okładki ze skrzydełkami nie są moimi literackimi smaczkami. Bardziej od pseudonaukowych rozpraw z historią oliwek w tle interesują mnie raczej książki, które autentycznie pachną, smakują i które są literacko apetyczne. Że ciężko taką książkę napisać? Och, proszę! Wystarczy przejść się do księgarni i sięgnąć na półki, które aż uginają się od książek cudnie pachnących Toskanią, Prowansją, słońcem. I w których od opisów chleba maczanego w świeżej oliwie moje ślinianki zaczynają wygrywać marsze pochwalne. A przy Oliwkowym drzewie nic mi nie gra.

_______________________________
Carol Drinkwater - Oliwkowe drzewo
tłumaczenie: Ewa Rudolf
Kraków 2011
wydanie I
stron: 566
Wydawnictwo:

Przy czytaniu miałam po dziurki w nosie oliwek. Ale wystarczy, ze wróciłam do kuchni i niesmak odszedł w niepamięć. Nie, nie do książki. Do oliwy z oliwek.

Zrobiłam nietypowe ciasteczka. Rzadko dodaje się oliwę do ciastek, chyba że są to słone krakersy. Ale moje ciasteczka słone nie są. Ulepiłam pieguski z czekoladą, chlusnęłam oliwą, upiekłam i rozpachniłam cały dom. Ugryzłam: przepyszne, kruche, słodkie. Najdomowsze!



Oliwkowe ciasteczka z czekoladą


Składniki:
  • 1/2 szklanki masła
  • 1/4 szklanki oliwy
  • 1 szklanka cukru
  • 1 jajko
  • 1 i 1/2 szklanki mąki pełnoziarnistej (bez problemu do kupienia - ja użyłam pełnoziarnistej żytniej razowej, ale zwykła pszenna, byle pełnoziarnista, jak najbardziej się nada)
  • 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 tabliczki gorzkiej czekolady, posiekanej na małe kawałki

Przygotowanie:
Nagrzej piekarnik do 190 stopni C. Ubij masło z cukrem na lekką i puszystą masę, dodaj oliwę. Wbij jajko i "dobij" je do masy. Dosyp mąkę, proszek do pieczenia i całą czekoladę. Z ciasta formuj dłońmi małe kulki, mniej więcej wielkości orzecha włoskiego, lekko spłaszczaj i układaj na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Rozkładaj kuleczki z minimum 2,5-centymetrowych odstępach, bo lekko rozjeżdżają się na boki podczas pieczenia. Piecz przez 10 minut. Po wyjęciu, jeśli dotkniesz je palcem, mogą być miękkie, ale w 3 minuty stwardnieją na kruche ciasteczka.


Cykl recenzji Przy jedzeniu się (nie) czyta! powstaje we współpracy z portalem Bobyy.pl - także tam możesz znaleźć moje felietony literackie.

26 komentarze:

Aciri pisze...

Ciekawe to połączenie masła i oliwy. Trzeba wypróbować:)

vinka pisze...

Uwielbiam Twoje wstrzelenie się przepisem w to co akurat chcę upiec :D ciekawe połączenie z tą oliwą. Mam tylko pytanie. Pół szklanki masła to ile tak na kostkę?

Asia pisze...

+/- pół kostki. Ja zawsze trochę roztapiam, przelewam do szklanki i zawsze wychodzi mniej więcej własnie połówka kostki :)

Kasia pisze...

Ale fajne połączenie! Nie robiłam jeszcze ciasteczek na oliwie, jestem bardzo ciekawa tego przepisu :)

Anonimowy pisze...

przepis intrygujacy:)
a ksiazka...kurcze..olwikowa seria jest jakas nieszczesliwa..bo ja tez nie moglam jej skonczyc:(

slyvvia pisze...

Wspaniałe ciasteczka, tak lubię :D

kuchennefascynacje pisze...

Oliwkowe to dla mnie nowość i choć za oliwkami nie przepadam to te ciasteczka z ciekawości z chęcią bym skosztowała :)

nuovana pisze...

aaah, te ciasteczka wspaniale wpasowane do książki. Często wybieram książkę oczami, a to drzewo oliwkowe przyciąga. Muszę zajrzeć do tej propozycji :)

Asia pisze...

Domku, ona chyba cała jest feralnie napisana.

kabamaiga pisze...

No dobrze, książki nie przeczytam. Na ciasteczka natomiast nabrałam ochoty.

Sue pisze...

Moja ulubiona czekolada, w świetnych ciachach. Poproszę kilka do pudełeczka. :) I jakąś książkę do poczytania ;P

atina pisze...

Ciasteczka cudowne:) I jakie fajne połączenie:)

Ewelina Majdak pisze...

Na samej oliwie pewnie by nie wyszły prawda?
:)
Jeeeej ja Cię zacznę czytać codziennie :)

Kamila pisze...

Ciasteczka bardzo przypadły mi do gustu. Dzięki za recenzję, miałam w spisie do kupienia :) Pozdrawiam

Unknown pisze...

No prosze, miałam takie samo wrażenie z lektury.
Dobry redaktor wyciąłby bezlitośnie owe nic nie wnoszące pierdułki.Opowieść nabrałaby ( może?) życia i tempa.
Jedno zawdzięczam tej pozycji: przepis na marynowane oliwki z Malty.
Przepis ma dwa, może trzy zdania.Książka - mnóstwo bardzo za dużo.

mimi pisze...

a ja czytałam tej autorki serię o Molly - taką dla nastolatek. I tam w odróżnieniu do tego, co piszesz- nie było dłużyzn. Ale podobno im młodszy czytelnik tym więcej wymaga;)

a ciasteczka fajne, trzeba wypróbować

pozdrawiam

Majana pisze...

O,jakie fajne ciasteczka! Podobają mi się, a nawet bardzo :))

uściski:*

basia pisze...

Asienko, jak zwykle sliczne ciasteczka poczynilas, pozdrawiam serdecznie, buzka.

skoraq cooks pisze...

podobają mi się te ciasteczka bo są w całości ze zdrowej mąki. Koniecznie muszę takie upiec :-)

Asia pisze...

Majanko - a ja ci odsyłam ciepłe, nawet bardzo!, przytulasy :)
Asiu - o tak, ciasteczka mogą być i są zdrowe!
Mimi - a to mnie zaciekawiłaś tą serią dla nastolatek. Ciekawa jestem jak tam pisze, chyba musze kuknąć.
Ścieczko i ogarko - masz stuprocentową rację! Książka zredukowana do przepisu byłaby idealna.
Kamila - mogę z czystym sumieniem odradzić kupowanie tej książki ;)
Polko - ha! wyzwanie! Bardzo chcę zrobić na samej oliwie, ale do tej pory wychodziło mi w stronę krakersów. Nie wiem jak ze słodkimi, muszę przekopać internet i książki :)

ewelajna Korniowska pisze...

Ach... Już sama nazwa tych ciasteczek brzmi rozkosznie!
Zagubiłaś mi się gdzieś w stercie blogowych "książek" - wybacz...

Serdecznie Gratuluję Nominacji!!!

Asia pisze...

Dziękuję :)

lutka40 pisze...

Podobają mi się te ciasteczka

pozycjonowanie stron pisze...

wspaniale ciacha

darkchocolate pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
darkchocolate pisze...

przepysznie sie zapowiadają ;-)
ile ich wychodzi z jednej porcji?

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails