Zaczęło się. Sztuczne choinki w centrach handlowych, bombki, światełka, swetry z wyszywanymi reniferami i pierwsze przepisy na pierniczki. U mnie nie ma pierniczków, jeszcze nie teraz. Bo jest za wcześnie. Choćbym się bardzo starała (choć szczerze mówiąc, wcale nie chcę) czuć magię świąt w listopadzie, nie potrafię. Moja choinka, moje bombki i moje światełka są w grudniu. A razem z nimi moje pierniki.
Teraz mogą być co najwyżej ciastka dla M. Trochę dla tego M. od listu zabieranego z okna i przynoszącego później prezenty w wielkim worze, trochę dla M., która też ma nowe krakowskie mieszkanie i której całym sercem życzę, żeby mieszkało się jej w nim jak w bajce, a trochę po listach do M. , które niedawno widziałam i – no dobrze, to racja – trochę zatęskniłam za świętami.
Za tymi filmowymi lampkami, śniegiem, czerwienią z puchatym obszyciem, wielkimi rękawicami i czapką z pomponem jak u krasnala. I choć Listy do M. bardzo przypominały mi To właśnie miłość (który bezgranicznie uwielbiam), były ciepłe na nasz, polski sposób. Tutaj też kilka par się ze sobą splata, tu też jest komedia omyłek i tu też wszystko się wybacza – bo są święta. Choć nie jest do końca cukierkowo. Głównie dzięki Tomkowi Karolakowi, którego dzięki Bogu nie da się za żadne skarby świata nakłonić do słodkiego wyśpiewywania fa la la la la na lewo i prawo. Piotrek Adamczyk targa choinkę do domu i rzuca telewizorami z okna, Maciek Stuhr lata za swoją Mikołajką, a Wojtek Malajkat odkrywa, że w życiu nie można być za idealnym. Jest jeszcze kwestia tytułu, nad którą się głowiłam dobrych kilka dni po filmie. No bo jest M. od listów, wiadomo. Ale w filmie co i rusz przewija się ktoś, kogo imię zaczyna się na M. Ciekawa jestem, czy to było świadome, czy tak po prostu wyszło. Tak czy siak – miałam dobrą zagwostkę. Jeśli dodać do tego jeszcze całą tę świąteczną otoczkę, którą już zaczyna być czuć – jest nastrojowo. Ciepło, miło, miłośnie i przytulnie.
I takie też miały być (i są) ciasteczka - może oprócz przytulnych, bo to dość ciężko osiągnąć. Ciepłe, bo jeszcze nie do końca ostudzone, słodkie, mikołajowe. Może grudzień i śnieg da się jakoś przyspieszyć? Bo choć najlepszą częścią świąt jest oczekiwanie na nie, to bez śniegu ciężko jest oczekiwać klimatycznie.
Składniki:
- 175 g miękkiego masła
- 200 g cukru
- 1 duże jajko
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (lub paczka cukru waniliowego)
- 300 g mąki + trochę do podsypywania stolnicy
- szczypta soli
Nagrzej piekarnik do 180 stopni C. Masło i cukier wrzuć do miski i ubij mikserem na puszystą, jasnożółtą masę. Wbij jajko, dodaj wanilię i wymieszaj. Wsyp sól i mąkę. Zagnieć ciasto, owiń folią spożywczą i wstaw do lodówki na pół godziny.
Rozwałkuj ciasto na posypanej mąką stolnicy, mikołajkowymi foremkami wykrawaj ciasteczka (jeśli nie masz takich foremek, mogą być każde inne – nawet szklanka odwrócona do góry dnem). Ja dodatkowo odciskałam w ciasteczkach napisy („dla M.”), ale miałam do tego specjalne stemple. Piecz 12-15 minut, tylko do lekkiego zrumienienia, bo trzymane za długo zrobią się ciemnobrązowe i twarde.
Ciasteczka mogą być przechowywane w szczelnej metalowej puszce lub szklanym słoju na ciastka nawet kilka tygodni.
Wil Huygen, Rien Poorvliet - Skrzaty
Czytaliście kiedyś monografię o skrzatach? I to jeszcze taką, w której zmyślone przeplata się z rzeczywistym tak, że momentami trudno odróżnić co jest prawdą, a co bajką. Książka niby dla dzieci (wiadomo, uwielbiam czytać dzieciowe książki!), a jak się wczytać, to nie tylko. Pan Huygen musiał mieć niezłego pozytywnego świra, żeby napisać, ba!, stworzyć tę książkę. Bo Skrzaty to nie tylko tekst czy suche opowiadania. Choć też – jak bardzo dokładne opracowanie badań świata, który nie istnieje (no właśnie, a może istnieje?) To dokładnie taka książka, jakie lubię. Obrazki, pomysły, przy których brwi same podskakują do góry ze zdumienia, nad którą przeciera się oczy, śmieje się na głos i z zaciekawieniem podgląda jakie chatki budują sobie skrzaty. To tak jakby wypić flakonik niebieskiego eliksiru i jak Alicja z Krainy Czarów zmniejszyć się na chwilę do rozmiarów wróbelka, żeby móc podglądać maleńki świat ukryty między kapeluszami grzybów a opadłym liściem, na który nikt nie zwraca uwagi, a pod którym odchodzi skrzacia balanga roku. Książka bardzo kreatywna, z niesamowitym pomysłem i pozytywnym odlotem, który czuć już od pierwszych stron. O, wybaczcie, już od okładki.
43 komentarze:
Śniegu nie! Wystarczy, że zimno. Śnieg dopiero na święta. Choć u mnie pierwsza tura pierników zrobiona, ozdobiona i teraz leży i wygląda. Nawet o świętach już opowiadałam, ale jeszcze nie. Jeszcze za wcześnie.
Śliczne ciasteczkowe ludziki :D
Uwielbiam "Love, actually" i takie książki, w których skrzaciki coś pokombinowały ;-)
Asiu, ciastka piękne, ale ta książka! Dostałam ją pewnie na święta ze 20 lat temu myślę, przegenialna jest, encyklopedia skrzatów to jest to (te wszystkie szczegółowe dane :D)! Strasznie się cieszę że ją wznowili :)))
Serdeczności :)
"To właśnie miłość" weszło do mojego kanonu filmów świątecznych razem z, pewnie to wielu zdziwi, pierwsza częścią "Zabójczej broni". Boje się polskich odpowiedników filmowych dlatego też raczej na "Listy do M." się nie wybieram, chociaż kto wie... podobno tylko krowa (a nie wiewiórka!!!) zdania nie zmienia.
A tę książkę baaardzo bym chciała mieć! podobnie jak jakąś sensowna publikacje o Smokach :)
Ciasteczka... hmmm... podeślij kilka proszę!
Anlejko, ale chociaż na Mikołajki! :)
Wiewiórko, a sensowną pozycję o smokach widziałam, ale ot chyba bardziej dla dzieci taka typowa :(
Czyżby "sceny z życia smoków"?? Uwielbiałam to dziecięciem będąc i jak ostatni młotek oddałam do biblioteki gdy uznałam że czas dziecięcy się skończył (czyli gdzieś końcem podstawówki) więc jak dorobię się własnych dzieci to chyba przekopię wszystkie antykwariaty świata za tą książką :D A jednak nie, wznowili to! tyle że już z innymi ilustracjami, a to już nie to samo...
Też tak miałam. Zaraz po seansie była w śnieżno-bombkowo-choinkowym nastroju. Wychodzimy z kina, a tutaj szaro, całkiem ciepławo, mgliście i średnio przyjemnie... Jak dla mnie troszkę się pospieszyli z premierą, powinni poczekać jeszcze te trzy tygodnie na Mikołajki i byłoby idealnie. A ciasteczka wyglądają przeuroczo i chętnie bym takie schrupała :]
KUpiłam dla siebie ( nie dla żadnego dziecka, bo takowego nie posiadam) "Wieką encyklopedię krasnoludków", więc doskonale Cię rozumiem :)
Wprowadzasz nas w fajny, świąteczny klimat :P ;)
Ale fajne mikołajkowe ciasteczka! A film bardzo, że tak powiem uroczy i optymistyczny. Jeszcze następnego dnia po seansie chodziłam naładowana jakąś taką pozytywną energią :)
Cudne te ciacha ! Oj, zapachniało mi świętami :)
Ok, na mikołajki też być może coby Mikołajowi się płozy w sanach nie zdarły :D Ale tylko wieczorem i rano 7 już ma nie być ;c
Jakie cudne te ciasteczka i zdjęcia takie śliczne, ciepłe:)
Ściskam Asiu:*
nie widziałam jeszcze filmu, ale pójdę!
i ciągle szukam takich literek do stemplowania jakie masz Asiu! i nie mogę znaleźć :( możesz podpowiedzieć gdzie można takie zdobyć?
wiesz co, ta książka niezwykle mnie zaciekawiła.
koniecznie się muszę za nią rozejrzec! też lubię dzieciowe książki xd
ach, a jakie urocze cisteczka!
niby nic, a z pewnością ucieszą każde, kto takowe dostanie ;]
http://www.karmel-itka.blogspot.com
http://www.slodkakarmel-itka.blogspot.com
ech pierniczki..właściwie to już ciasto można zrobić by dojrzewało:)Pozdrawiam..:)
oj, książkę mamy i uwielbiamy:) Listy do M bardzo i mi się podobały :)
Lina - dokładnie o tym mówiłam! Widziałam jeszcze w ksiegarniach "smokologię" - albo jakoś podobnie się nazywało, ale tam jest więcej obrazków i już nie takie fajne.
Toczko - masz rację. W listopadzie to jednak, mimo że już blisko do świąt, nie to. Święta to święta, są w grudniu.
Anlejko - i tylko do sylwestra. Potem wiosna!
Mesmerizing - ja kupowałam dwa lata temu w Tchibo :)
Kasiexa - oj moje już dojrzewa i nie moze się doczekać :)
Karmelitko - o tak tak, dzieciowe są niesamowite!
Cudowne! Takie ciepłe słodziachy :)
Jeszcze jakbym mogła zamówić trochę bajkowej zimy na urodziny. Ale taka ciepła zima. Śniegu po kolana, słonko ładnie świecące, bawiące się dzieci na zewnątrz. Bajka
Da się zrobić. Pod warunkiem, że będą światełka i dużo gorącej czekolady.
Oczywiście! Zostawię jeszcze te świąteczne. W końcu od grudnia do lutego wcale nie jest tak długo!
Swoją drogą, ciągle wyświetla mi się Łosiu pod postem i wzdycham!
prześliczne ciasteczka : )
Kuchareczko mam pytanko- gdzie mogę kupić woreczki celofanowe do zapakowania pierniczków?
Pomóż!
Ach, Łosiu! Tez go teraz zauwazyłam, ale dopiero jak Ty to napisałaś. Oj, łośki będa też w tym roku, nawet może z innej foremki, z bardziej odjechanym porożem ;)
Małgosiu, ja kupuję na giełdzie kwiatowej - ale są też dostępne na allegro :)
a masz może stronę na allegro?
Nie mam, ale spróbuj poszukać w dziale z opakowaniami albo akcesoriami do wypieków. Albo pakowanie?
Jak Mikołaj schrupie takie ciastko, na pewno będzie łaskawy :D. Film widziałam, miałam podobne odczucia. Sporo szablonów z "To właśnie miłość" i "Holiday", niestety, ale są i wątki bardziej polskie no i wspaniała gra aktorska. Nie da się tego filmu skreślić choćby z tych powodów :).
Skrzaty są super! Do dziś mam pierwsze wydanie tej książki, które dostałam od taty jak bardzo mała dziewczynka, wiele wiele lat temu :)
Ciasteczka równie skrzatowe i śliczne! Pozdrawiam
Cudowne skrzaciki!:)
Widziałam tą książkę w księgarni dzisiaj, uwielbiam takie baśniowe publikacje!
Jak robisz, że wąskie części ciastka (ręce, itp) nie urywają się przy wyjmowaniu z foremki? Moje pierniczki cierpią zazwyczaj na brak kończyn :/
Rudziku, to chyba zasługa przepisu - nigdy mi się nie rwie, nawet jak sa bardzo chude wystające częsci ciasteczka :)
rewelacyjne po prostu, liczymy na zdjęcie! :D
Urocze :)
jakie slodziachne, przypomnialy mi sie Wloczykije, ktorych mialam przyjemnosc sprobowac...moze wpadlabys do nas z takim skrzacikiem??
Oj, z chęcią! Tylko musze znaleźć czas. Ale bardzo bardzo bym chciała :)
Hmmm,śliczne wyglądają. Ile mniej więcej ich wychodzi z tego przepisu?
ok. 20-25 :)
Ale foremki ladne :) Hm, ja na Listach do M nie bylam, moze dlatego nie czuje jeszcze klimatu swiat? Jakos nie jestem do nich gotowa. Jak co roku chyba...
Oj, to ja się wprowadziłam w klimat na dobre. Piernikami. I adwentowym kalendarzem z czekoladkami ;)
ha! znalazłam!!! W KOŃCU!!! :)
http://skladrzeczy.pl/product-pol-1099-Forma-do-herbatnikow.html
to te literki, których tak długo szukałam i chyba poproszę Mikołaja żeby zadziałał :D bo byłam w Tchibo ale takich już nie mają. pewnie były tańsze, ale trudno!
O, o, to prawie identyczne jak moje :)
Prześlij komentarz