• RSS

sobota, 12 maja 2012

Konkurs, naturalnie

Mam dla Was konkurs. Kulinarno-literacki, a jakże :)
Aby na półce zawitały nowe pozycje, a w kuchni zapachniało wiosennymi smakami, do wygrania jest zestaw trzech apetycznych książek Nigelli - "Kuchnia. Przepisy prosto z serca domu", "Nigella ekspresowo" i "Nigella Lawson - kulinarna bogini". 


Aby wybrać zestaw książek, należy odpowiedzieć na pytanie: 
Jakie pierwsze literackie skojarzenie przychodzi Ci na myśl słowa natura

To może być skojarzenie z konkretną książką, wątkiem literackim, postacią, pisarzem albo być może jakąś szczególną dla Was książkę czytaliście na wakacjach spędzanych na wsi lub wiąże się z nią zabawna historia z naturą w tle? 

Odpowiedzi pozostawiajcie w komentarzach. Konkurs trwa dwa tygodnie, od 12 do 26 maja włącznie. Rozstrzygnięcie we wtorek 29 maja na blogu.

Cały regulamin znajduje się tutaj.

Sponsorem nagród w konkursie jest Danone, który główny nacisk w procesie wytwarzania swoich produktów kładzie głównie na ich naturalność. Pamiętacie wycieczkę do Gaworkowa? Jeśli nie, tutaj możecie przeczytać i zobaczyć relację i dowiedzieć się więcej o kampanii Natura. Tu jest mi dobrze Poniżej spot całej kampanii:



92 komentarze:

Anonimowy pisze...

Przeczytałam pytanie i od razu pomyślałam oto "Dom nad rozlewiskiem" w całej krasie kojarzy mi się z naturą. Mazurska wieś, życie zgodnie w porami roku, piękno Mazur przedstawione w każdym słowie. Ja byłam zachwycona tą książką, i choć nie było mi dane jeszcze być na Mazurach to wyobraźnia ruszyła wraz z czytanymi kartkami książki jak te Mazury wyglądają.

Russkaya pisze...

Aż mi się gorąco zrobiło na widok tych książek! ;)

Majana pisze...

Natura.
Natura kojarzy mi się z książkami Frances Mayes, z pięknem toskańskiego krajobrazu. Z polami kolorowymi, z drogą do domu, przy której rosną cyprysy, z gorącym włoskim słońcem, opalonymi ramionami, z ciepłymi kamieniami pod sandałami, z drzewkami oliwnymi, na których zielenią się małe oliwkowe kuleczki. A także z drzewkiem pomarańczy w samym środku Florencji.

Ze spacerem w czapeczce i okularach na nosie, z pieczeniem sernika z ricotty i fotografowaniem go na rozgrzanym dachu pod umbryjskim słońcem i odgłosem cykad, które dają swój popołudniowy koncert.
Z maleńką fonatnną na placyku, wokoło której późnym wieczorem biegają dzieci rozchlapując wodę wszędzie.
Z gorącym morzem, szukaniem małych krabów, zbieraniem 'takich innych mama' muszelek, których u nas nie ma... i jedzeniem makaronu ze świeżymi pomidorami i parmezanem nad brzegiem Adriatyku.

Chyba tęsknię...

Buziaki Asiu:*

Aurora pisze...

Fraszka "Na lipę" Kochanowskiego :-D

Nota bene, właśnie jadę na wieś :-*

KOKOszka pisze...

zdecydowanie ANIA Z ZIELONEGO WZGÓRZA!
Biała Droga Rozkoszy czy Jezioro Lśniących Wód, Aleja Zakochanych prowadząca na Zielone Wzgórze czy las Duchów, którego tak bała się Ania i Diana - nie ma piękniej opisanej natury

Domi Kowalczyk pisze...

Ach, gdy tylko pomyślę "natura" od razu kojarzy mi się wiersz Franciszka Karpińskiego "Laura i Filon", gdy para kochanków umówiła się na spotkanie pod jaworem, a Laura wzięła dla Ukochanego kosz soczystych malin, które w literaturze kojarzą się z miłością, uniesieniem, romatyczną scenerią. Prawie tak erotyczną, jak zmysłowe są poczynania Nigelli w kuchni :)

Anonimowy pisze...

A ja mam wiosną duszę sielankową.
Jeśli natura, to ta najbardziej zmysłowa, w wydaniu Leśmianowskim.

"W malinowym chruśniaku":

"Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała".

To najbardziej erotyczny z wierszy o naturze i zarazem najbardziej przepojony naturą erotyk.

Kuba

KassWarz pisze...

Natura- kojarzy mi się z każdą książką przeczytaną w dzieciństwie- bo na wsi, bo w otoczeniu przyrody i najczęściej na świeżym powietrzu. Ale najbardziej na myśl przychodzi mi książka z którą tę naturę poznawałam...książka do przyrody z klasy pierwszej szkoły podstawowej, bodajże była to książka o zaskakującej nazwie " Środowisko" :)- ileż to lat temu było...
I jeszcze na myśl przychodzą mi wszelkie albumy przyrodnicze mojego taty, na których jako córka leśnika wyrosłam :)
pozdrawiam :) naturalnie:)

Anonimowy pisze...

Moze wydawac sie to niemozliwe ale najbardziej z natura kojarzy mi sie moja pierwsza ksiazka czyli "Dzieci z Bullerbyn" :) Pieknie pokazane male miasteczko, dzieciaki bawiace znajdujace sobie ciekawsze zajecia niz lezenie plackiem przed tv lub komputerem :P Pyszne jedzenie, pelno owocow mmm tak to jest natura w 100%!

Karolina

vanillia_fields@wp.pl

soot pisze...

A mi nie wiem czemu kojarzy się z Mickiewiczem i "Panem Tadeuszem". : )

asiool2@poczta.onet.pl

Anonimowy pisze...

Zdecydowanie "Tajemniczy ogród"!
Jako mała dziewczynka zawsze wyobrażałam sobie każdy element ogrodu opisany w tej książce i marzyłam, że kiedyś znajdę się za furtką. Marzyłam? Nie, dalej marzę! :)

Anonimowy pisze...

Pierwsze co mi przyszło na myśl: WAKACJE. W wakacje można właśnie położyć się na trawie, lub iść gdziekolwiek z książką byle z dala od szumu aut i codzienności, nie przejmować się szkołą, zadaniami, obowiązkami.
Pierwszą książką która kojarzy mi się z tym "odpoczynkiem" pod gołym niebem, na trawie i najlepiej z kotem, nie wiem czemu ale czasem wystarczy że leży koło mnie i jego "energia" sprawia że odpływam razem z książką na wiele godzin jest to właśnie książka "Piekło Pocztowe" - Terry'ego Pratchet'a. Nie jest to jakaś ciężka książka, nad która trzeba myśleć, filozofować, jest tak jakby stworzona dla relaksu w naturze.

pozdrawiam
Iwona

iwka_21@op.pl

Madleine pisze...

pierwsze co mi przyszło na myśl to wakacje na wsi u babci...spedzalam tam całe 2 miesiące. I co wtedy czytałam? "Dzieci z bullerbyn" :) Tak wiem,smiesznie to brzmi,ale bylam wtedy dzieckiem ,a to była moja ulubione książka...lubiłam wyobrażać sobie,że to ja jestem główną pohaterką Lisą i przezywam te wszystkie przygody :) Tęsknie za tymi czasami!

CornerWithRecipes pisze...

Najpiękniejsze miejsce na ziemi, gdzie mogę obcować z naturą to działka moich rodziców nad jeziorem. W trakcie pobytu tam pochłonęłam wiele książek, słuchając śpiewu ptaków,spoglądając co jakiś czas na jezioro czy podglądając w chwili przerwy przechadzającego się pod nosem żuczka. Jednak najbardziej pamiętam stamtąd lekturę "Sekretnego języka kwiatów" Vanessy Diffenbaugh. Główna bohaterka Victoria porozumiewa się z otoczeniem za pomocą języka roślin. Rośliny nabierają tutaj magicznego znaczenia, zaczyna się na nie patrzeć zupełnie inaczej. Całkowicie przepadłam w świecie kwiatów Viktorii i dobrze mi z tym :) Tak ważnej roli natury i obcowania z nią w nauce relacji międzyludzkich dawno nie odkryłam w książkach.

Jurata pisze...

Mi się kojarzy od razu Ania z Zielonego Wzgórza :) bohaterka nadała tyle magii naturze, którą uwielbiała że nie sposób mimo tylu lat tego zapomnieć :) Avonlea mogłabym w myślach przejść wiedząc jak cudowne tam są lasy, strumyki, łąki..

Anonimowy pisze...

Z natura kojarzy mi się "Mały książę", po pierwsze wątkiem natury jest Róża, a po drugie i najważniejsze w tej książce jest ukazana natura, ale człowieka (renata7335@wp.pl)

Anonimowy pisze...

Natura, kojarzy mi się z wieloma książkami, Adam Mickiewicz opisywał w swoich utworach przyrodę, tyle pięknych porównań, metafor związanych z roślinami i zwierzyną...

nolech@wp.pl

Aneta pisze...

Pierwsze skojarzenie ze słowem natura? Bieszczady. Dom mojego dziadka.
Nie znalazłam jak dotąd spokojniejszego miejsca. Wszechotaczająca zieleń, drewniany domek położony w sąsiedztwie rzeki, piętrzące się dookoła góry... Moje wakacje w tym miejscu zawsze są magiczne.
Nigdzie indziej nie czuję się tak blisko natury, jak właśnie tam. Ekologiczne, niepodsiewane warzywa i owoce, jajka od domowych kur, naturalny miód z pasieki mojego dziadka.. To wszystko plus świeże powietrze, niezmącone miejskim hałasem i wiecznie pędzącym trybem życia napawa mnie niesłychanym szczęściem. To moja naturalna terapia wyciszająca. W dzisiejszych, stresujących czasach - niezastąpiona.
aneta.woj@onet.pl

Holga pisze...

Od razu widzę stare wydanie 'Wichrowych Wzgórz', obdrapane i z zagiętymi rogami, które czytałam lata temu. Czuję zapach wiatru i w mojej wyobraźni pojawia się angielski krajobraz.
:)

Avo_lusion pisze...

Natura. Natura to Balladyna. Leśne duszki i wróżka Goplana, przechadzające się po lesie. Umykające ludzkiemu spojrzeniu, dostępne dla duszy. Natura to las, który żyje, mówi, myśli, czuje. Może być schronieniem, ale może pochłonąć bez reszty. Jest świadkiem morderstwa, ale milczy, nie chce zdradzić tajemnicy... Romantyczna natura to ta, która nie jest tłem. Jest pierwszym planem.

odoj86@o2.pl

Evita pisze...

Natura kojarzy mi się z dzieciństwem :) To zsiadłe mleko z młodymi ziemniakami posypanymi koperkiem, to świeży chrupiący chleb, masło wyrabiane przez babcię w butelce po mleku, to zapach lasu po deszczu, smak świeżych jagód i malin, fioletowe buzie, białe dzwoneczki konwalii, i truskawki z cukrem i śmietaną.
smosar4@wp.pl

Meliana pisze...

Dolina Issy Miłosza

Cojawyprawiam pisze...

Natura - matura. Z polskiego oczywiście.

Pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

Z Jeżycjadą Małgorzaty Musierowicz! A zwłaszcza z częścią "Nutria i Nerwus". Większość książek z cyklu czytałam będąc na wakacjach, a akcja "Nutrii..." dzieje się właśnie w letniej atmosferze, na łonie natury. Bohaterowie Musierowicz często posilają się prostymi ale smakowitymi daniami, lubią celebrować posiłki. Książki które towarzyszą mi od dzieciństwa!

Paulina
auril6390@gmail.com

chaosmistrz. pisze...

Naturę wiążę bezpośrednio z jedną z fraszek Jana Kochanowskiego - "Na lipę". Chyba nie wyda się to dziwne nikomu, kto miał okazję tę fraszkę słyszeć, bądź czytać. Jest to o tyle miłe skojarzenie, że polski poeta przedstawił w swoim dziele sielankową wizję natury.

Monia pisze...

A mnie na przekór, odrzucało zawsze od haseł "opis natury", bo zawsze przed czami stawało mi "Nad Niemnem" i szlag mnie trafiał, bo poza opisami natury to chyba nic tam nie było. Także żadne tam szumy wierzb czy zakola rzek, nie, nie.

Dla mnie najfajniejsze, najbardziej poczciwe i świadczące o geniuszu autora skojarzenie z naturą to scena z "Gron gniewu" Steinbecka pisana z perspektywy żółwia. Żółwia, który wędruje kalifornijską drogą, leniwie przemierzając kolejne kilometry (pewnie raczej metry) i podglądając życie w tym złudnym ziemskim raju. Kiedy ktoś zaczął mi opowiadać o tym rozdziale powiedziałam, że odrzuciłoby mnie z nudy. Potem przeczytałam i zakochałam się w Steinbecku.

Pozdrawiam,
Monia

[monika.rucinska89@gmail.com]

Anonimowy pisze...

Moje dziecinstwo to błękitne niebo,wysoka trawa ,olbrzymie pieczarki rosnące w niej na łące i moje fiolkowe wzgórze ,to taka olbrzymia twierdza z krzakami,tajemnymi przejsciami i trudnością wejścia na szczyt.wlasnie tam na górze ukryte wsród roslinnosci i krzakow rosły moje ukochane fiolki . Przesiadywalam tam po szkole i w wolne dni,czasem z racuszkami mojej babci,czasem z książka ,innym razem z zeszytem pisząc nieporadnie moje pierwsze wiersze o ciszy,kwiatach, słońcu,najszczęśliwsze chwile w moim życiu .... Pozdrawiam serdecznie , maja 38. Marzena_john@interia.pl

Anonimowy pisze...

Zapomniałam ,książka były ,,dzieci z bullerbyn ,, tylko taka dostałam ze szkoły w prezencie.maja38.

Anonimowy pisze...

Natura... hm "Buszujący w zbożu" :D tegorocznie, wiosennie, słonecznie... pierwsza książka w tym roku wchłonięta na zielonej trawce, pod błękitnym niebiem...nie dość, że sam tytuł pozytywnie nastraja, to jeszcze od razu kojarzy się z domowym chlebkiem... łanami pszenicy i letnim ciepełkiem... nic tylko zamknąć oczęta... albo nie zamykać tylko czytać:) a potem upiec chlebek z mnóstwem ziaren;)
kasia111-88@o2.pl

Mysza pisze...

A ja trochę od innej strony. Z naturą kojarzy mi się trylogia "Władcy Pierścieni". Może dlatego, że bardzo lubię opisy tamtejszej natury. Z jednej strony pobudzają wyobraźnię przenosząc do innego świata, z drugiej - pozwalają z zupełnie innej strony spojrzeć na naszą przyrodę. Pamiętam, jak "odleciałam" przy jednym z opisów podróży bohaterów przez las.
Ale nie to jest najważniejsze. Najlepszym moim wspomnieniem z tą książką jest dzień, kiedy czytałam ją na zielonej górce w parku. Lubiłam tak czytać na świeżym powietrzu, siedząc na trawie. Po drugiej stronie górki siedział chłopak, słuchał muzyki. Poczułam jakąś wspólną energię krążącą między nami, ale nie odważyłam się podejść. Kiedy kilka miesięcy później poznaliśmy się, okazało się, że W. też dobrze pamiętał tamtą chwilę, i czuł tą samą energię.
I, uwaga, to nie jest historia miłosna! Od tamtego dnia zostaliśmy bliskimi przyjaciółmi, którzy niemal czytali sobie w myślach i pomagali w różnych sytuacjach. To była prawdziwa przyjaźń damsko-męska, dlatego wierzę w takie prawdziwe przyjaźnie do dziś.

Mysza
mslawicz@gmail.com

Wiewióra pisze...

Natura to dla mnie sięgające często do wierzeń dawnych fantasy a co za tym idzie nie tak dawno przeczytany "Baśniobór". Powieść dla młodzieży a w niej las pełen niewiarygodnych istot widocznych tylko dla wybranych i przygody, takie wakacyjne jakie każde dziecko chciałoby przeżyć. Zawsze gdy idę do lasu zastanawiam się nad siłami natury, nad tym jak kiedyś je uosabiano. Wierze w jej moc.

marta pisze...

Moje pierwsze skojarzenie to książki Olgi Tokarczuk, w których natura często przedstawiana jest wyjątkowo i magicznie.
Skojarzenie to wiąże się jednak przede wszystkim z powieścią "Prowadź swój pług przez kości umarłych". Utwór po części kryminalny, a po części ekologiczny, co chyba jest zupełną nowością w polskiej literaturze.
Pozdrawiam,
Marta
mrocks@poczta.onet.pl

Jolanta Szyndlarewicz pisze...

Natura?? Hmmm.... "Ania z Zielonego Wzgórza" którą czytam od lat i czytać będę .... którą czytać będzie moja córcia (jeśli uda się takową mieć:)) .... te sady z jabłoniami, ta zieleń trway, którą czuło się czytając kolejne strony ....ten Las Duchów i inne piękne elementy krajobrazu Wyspy Księcia Edwarda ...oj jakże mocno chciałabym się tam kiedyś znaleźć:) pozdrawiam
jolantamarel@wp.pl

Anonimowy pisze...

Mi z naturą kojarzy się Stefan Żeromski a zwłaszcza "Puszcza jodłowa" Często czytam jego dzieła w miejscach o których pisał.
Poniżej 2 fragmenty wspomnianej "puszczy jodłowej".
Aż czuje się to świeże powietrze i widzi te raki.Prawda?

"W uszach moich trwa szum twój, lesie dzieciństwa i młodości - choć tyle już lat nie dano mi go słyszeć na jawie! Przebiegam w marzeniu wyniosłe góry - Łysicę, Łysiec, Strawczaną, Bukową, Klonową, Stróżnę - góry moje domowe - Radostową i Kamień - oraz wszystkie dalekie siostrzyce. Nie ja to już, człowiek dzisiejszy, wciągam zdrowymi płucami tameczne powietrze, kryształ niewidzialny, niezmierzone, nieskazitelne, przeczyste dobro - zimne, nie skalane oddechem, zgnilizną, brudem, pyłem "

"Widzę jeszcze dziecięcymi oczami wielkie raki żywe, stwory czarne o formie dziwacznej, straszącej wyobraźnię dziecięcą, jak suną po jasnym, gliniastym dnie potoku, co z mej góry rodzimej spada w rozpędach, zakrętach, półkolistych obiegach i nagłych w dół popławach. Soczyste nad nim trawy, kaliny, tarki, wilcze łyko i bujne łodygi, wewnątrz puste, wielkimi liśćmi nakryte, których pień łyczkiem cienkim obciągnięty tak się świetnie nadaje do wciągania w usta lodowatej wody ze źródła, wody, co łupie w zębach. "

Olka L.

malgsia_samosia@vp.pl pisze...

Mnie słowo "natura" kojarzy się z powieścią "Dziwne Losy Jane Eyre" autorstwa Charlotte Brontë. Tytułowa bohaterka potrafiła (mimo swego niełatwego losu) odnaleźć radość i piękno właśnie w naturze i otaczającym ją świecie. Przyroda była dla niej ukojeniem, źródłem inspiracji, rozważań oraz czyś budzącym absolutny zachwyt. Sprawiało to, że mimo niedoli i wielu problemów, Jane była osobą pogodną, idącą przez życie z nadzieją.
W książce nie brakuje również wzmianek o jedzeniu. Są opisy okrutnej owsianki i suchego czarnego chleba podawanego w szkole dla sierot, są dni głodu ale jest także suto zastawiony stół w posiadłości pana Rochestera.
A temu wszystkiemu towarzyszy gorące uczucie wystawione na ciężką próbę.
Jeżeli ktoś nie czytał tej książki, to serdecznie polecam. Natura, miłość i troszkę smaku- coś wspaniałego!

Małgorzata Ziółkowska pisze...

Tak mi się przypomniał ogród opisany przez Brunona Schulza pt. "Pan", który może nie był zachęcający do spędzenia tam czasu ale jakże naturalny, bez ingerencji ludzkości, zaniedbany, straszny i dziki bo przecież tak własnie Schulz chciał pokazać naturę, która według niego wiązała się, z cechami ludzkimi określające grozę i negatywne skojarzenia.

Joanna pisze...

Zieleń, wolność i stokrotki :) dlaczego-nie wiem, miało być pierwsze skojarzenie ;)

Maritta pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Maritta pisze...

Ania z Zielonego Wzgórza, uwielbiam tą książkę i dokładnie pamiętam opisy natury między innymi strumyka, lasu i wielu innych zielonych i przyrodniczych miejsc w których Ania przeżywała swoje przygody.

Fantazjana pisze...

Wiersze odkrytej przeze mnie na nowo Joanny Kulmowej - oczarowanie prostotą codzienności - oraz "Dolina Issy" - inicjacja w dorosłość, w naturalny sposób zatopiona w naturze;)

Wiem co jem pisze...

Pierwsze co przyszło mi na myśl to "Cztery Pory Roku" Vivaldiego. Nie mogę wyjść z podziwu dla artysty, który w nutach zawarł całe bogactwo natury. Jej spokój i siłę, przyjazność i gniew. Szarość i wielobarwność.Za każdym razem gdy ich słucham zamykam oczy i widzę listki drżące na wietrze, bębniące krople deszczu, szum łanów zboża, wiejący wiatr. I myślę sobie, że skoro mnie się to udaje to z całą pewnością widzą to również osoby niewidzące. Taka jest siła tej muzyki.

Anonimowy pisze...

Natura kojarzy mi się z "Nad Niemnem" Orzeszkowej, wiem że wiele osób nie za bardzo lubi tę książkę ze względu na rozbudowane opisy, ale właśnie te opisy dotyczące natury są w niej bardzo ważnym elementem. Orzeszkowa w książce stworzyła bogaty zielnik - zioła, kwiaty, drzewa... i oczywiście piękne pejzaże Korczyna.

1aleksandra6@gmail.com

Paula pisze...

Natura w literaturze kojarzy mi się z ucieczką do innego świata, spełnianiem marzeń, totalną zmianą życia, otoczenia, czasem nawet języka, tak, jak to miało miejsce w książce Bodil Malmsten "Cena wody w Finistere". Z remontowaniem domu i uprawianiem swojego ogródka. Z poznawaniem nowym ludzi, przyzwyczajeniem się, by nowe miejsce stało się starym, przyjaznym, znanym. Z pozbywaniem się kretów i nadawaniem imion roślinom. Z radowaniem się rosnącymi kwiatami i warzywami. Z poznawaniem nowych smaków i wydawaniem wszystkich pieniędzy na kupno cebulek tulipanów w Amsterdamie!

paulinajozwiak84@gmail.com

Emilia Wrosz pisze...

Hm natura... trochę przewrotne to moje skojarzenie i z całą pewnością o taką naturę nie chodzi koncernowi Danone, ale mi przyszła od razu na myśl książka Emila Zoli "Germinal". Tam natura jest raczej straszna i przerażająca, ale zarazem prawdziwa. Uważam, że prawdziwość jest zawsze pozytywem.

Unknown pisze...

Natura...
Zamykam oczy i widzę obraz pewnych wakacji, bardzo przejmujących dla mojego życia. Przeprowadziliśmy się z mamą, mieszkaliśmy bardzo blisko lasu, pamiętam dokładnie ten czas. Uciekałam codziennie na spacer na moją ulubioną polanę z wielkim kamieniem na środku. Wyjmowałam z torby ukochaną książkę "Dumę i uprzedzenie" Jane Austen i z przejęciem czytałam aż do wieczora. Będąc daleko od społeczeństwa wyobrażałam sobie, że mieszkam w pięknym folwarku, za domem mamy stajnię z końmi i właśnie wybieram się na spacer z jednym. Pamiętam, że nie raz zdarzyło mi się tak zaczytać, iż nagle okazało się, że nie zdążę wrócić do domu przed burzą.
Pamiętam te wakacje... nauczyłam się żyć wtedy zgodnie z naturą i słuchać jej życia.
Powinniśmy nauczyć się żyć zgodnie z naturą i dla jej dobra.

Unknown pisze...

Ah i email : pannanie@gmail.com

Anonimowy pisze...

Bez chwili wahania ... " Anna Karenina". Pewnego lata pracowałam jako Au pair ( pomoc domowa) we Francji. Mieszkałam tam w pięknej rezydencji w morskiej zatoczce. Wieczorami otwierałam drewniane okiennice, z zewnątrz wpadało rześkie morskie powietrze. Wtedy ja chowałam się pod kołdrę i zaczytywałam się w barwnych opisach Tołstoja. Zachwycała mnie nie tylko historia romansu głównych bohaterów. Przede wszystkim lubiłam opisy życia Kitty, przeprowadzka na wieś, obowiązki młodej żony i gospodarza, a ponieważ pochodzę z Podlasia, przyroda z powieści przypominała mi o rodzinnych stronach. Potem w wolne dni chodziłam nad skaliste urwiska Bretanii nie mogąc obejść się bez tego świata pełnego swoistej harmonii... aż do zgaśnięcia świecy.

anna_zmiejko@op.pl

Anonimowy pisze...

Witam,
moim pierwszym literackim skojarzeniem ze słowem "natura" są książki Soni Raduńskiej - jej dzienniki. Autorka w piękny sposób opisuje to, co w jej życiu ważne - natura także ma w nim swoje miejsce.

"Zapamiętać się! Jak dziecko, gdy całym sobą zbiera jagody z krzaka (...) Ostatnimi czasy najbliżej zapamiętania się byłam podczas jedzenia leśnych poziomek i smażonego węgorza z masłem czosnkowo-koperkowym. Mocno zanurzałam się w zmysłowym odczuwaniu świata. Zdarza mi się to także, gdy słyszę piękną muzykę lub kogoś mądrego. Gdy pachnie siano. Gdy czytam coś szczególnego. Gdy chodzę boso. (...) Chciałabym umieć zapamiętać się w modlitwie. I w medytacji. I w leżeniu na letniej łące." ("Białe zeszyty"). Za każdym razem gdy zanurzam się w jej dziennikach, jestem zauroczona sensualnymi opisami, wrażliwością autorki i jej umiejętnością bycia uważnym. Odnajduję się w jej słowach, zatrzymuję się na chwilę i spotykam się z tą częścią siebie samej, której usłyszeć w codziennym pędzie nie mam czasu... I wtedy dostrzegam także to, że niebo jest dziś wyjątkowo niebieskie, a drzewa już zaczynają przekwitać - i może dlatego, że to motywowana zapiskami Soni Raduńskiej uważniej przyglądam się przyrodzie wokół mnie, te książki są dla mnie nierozerwalnie powiązane z naturą.
Ponadto nawet opisy różnych uczuć autorki kojarzą mi się w pewien sposób z naturą, ponieważ odbieram je jako do głębi autentyczne.

Pozdrawiam serdecznie, a jako że byłam dzisiaj na majowym spacerze, nie mogę nie powtórzyć za autorką, że: "Odcień majowej zieleni jest chyba największym cudem świata" :)

Sonrisa

Książkozaur pisze...

Akurat ostatnio się nad tym zastanawiałam, więc nie mam wątpliwości, jakie jest moje pierwsze skojarzenie :) Jean-Jacques Rousseau ze swoją teorią, że kultura i społeczeństwo zniszczyły moralność człowieka i źle na niego wpłynęły, że najlepiej zwrócić się ku naturze i cofnąć do stanu pierwotnego, kiedy to człowiek był dobry i szczęśliwy.

Myślałam o tym, bo czytam właśnie o mężczyźnie mieszkającym z wilkami :)

Anonimowy pisze...

pierwsze o czym pomyslalam to "Sonety krymskie"Mickiewicza:)
"Już wstążkę pawilonu wiatr zaledwie muśnie,
Cichymi gra piersiami rozjaśniona woda;
Jak marząca o szczęściu narzeczona młoda
Zbudzi się, aby westchnąć, i wnet znowu uśnie.

Żagle, na kształt chorągwi gdy wojnę skończono,
Drzemią na masztach nagich; okręt lekkim ruchem
Kołysa się, jak gdyby przykuty łańcuchem;
Majtek wytchnął, podróżne rozśmiało się grono.

O morze! pośród twoich wesołych żyjątek
Jest polip, co śpi na dnie, gdy się niebo chmurzy,
A na ciszę długimi wywija ramiony.

O myśli! w twojej głębi jest hydra pamiątek,
Co śpi wpośród złych losów i namiętnej burzy;
A gdy serce spokojne, zatapia w nim szpony"

czekolada1@web.de

Anonimowy pisze...

Pod wieloma względami - "Władca pierścieni"! Po pierwsze, letnie przedpołudnia nad brzegiem jeziora spędzone na ponownym odkrywaniu tej właśnie książki, a z drugiej strony wieczory w domku na działce, otoczonym lasem, przy kominku... Z drugiej strony, świat Śródziemia - ogromne połacie lądu, niezwykłe zróżnicowanie krajobrazów, opisy przyrody - fascynujące i wzruszające, a nade wszystko przenikający opowieść duch szacunku i miłości wobec Natury i jej stworzeń.
Ale się rozmarzyłam... :)

Asia - hortensja.p@gmail.com

Lyra pisze...

"Sprawiedliwość owiec" autorstwa Leonie Swann :) zabawna i lekka historia z wątkiem kryminalnym, która pozwala popatrzeć na ludzi z perspektywy owczej. Tłem opowieści jest malownicza, irlandzka wieś - zderzenie natury i kultury na wesoło.

Marysia - szalony.toster@gmail.com

Anonimowy pisze...

Moje skojarzenia:
1. Jan Kochanowski "Gościu siądź pod mym liściem a odpocznij sobie..." z wiersza "Na lipę"
2. Książka "Miłość nad rozlewiskiem"

agata pisze...

"Natura" od razu kojarzy mi się z książką i filmem "Nigdy w życiu!". Piekno podwarszawskiej przyrody gdzie główna bohaterka stawia przytulny, drewniany domek..Opisy w książce zapierają dech w piersiach, a film oglądany po przeczytaniu tej książki ubiera w feerię barw soczystej zielelni lasów, łąk i błękitu nieba...

elizka pisze...

Słowo Natura kojarzy mi się z wakacjami,które spędzałam u kuzynostwa na wsi i z wierszem "Czarna krowa w kropki bordo"
Moja ciocia miała taką krowę,czarną w białe kropki,wołała na nią Jadźka :)

Czarna krowa w kropki bordo gryzła trawę kręcąc mordą.
Kręcąc mordą i rogami
gryzła trawę wraz z jaskrami.

Zosik | Podróże po kulturze pisze...

Hasło wywoławcze natura? Oczywiście "Ściana" Marlen Haushofer. Pisałam o niej w ubiegłym roku, więc zamiast, że tak powiem, kopać się z koniem posłużę się fragmentami mojej recenzji. A powieść gorąco polecam - jest niesamowita!

Fabuła z grubsza prezentuje się tak: Mieszkanka dużego miasta wyjeżdża na weekend do domku w górach. Zaniepokojona opóźniającym się powrotem towarzyszy wyrusza na poszukiwania do lasu. Te jednak nie przynoszą żadnego efektu, bo drogę zagradza jej niewidzialna ściana (!), która pojawiła ni stąd ni zowąd z bliżej nieokreślonego, ba, z racjonalnego punktu widzenia niepojętego, powodu. Ot stanęła i odgrodziła ją od reszty świata. Kobieta dość szybko orientuje się, że jest jedynym człowiekiem po tej stronie ściany, a po drugiej ludzkie życie najwyraźniej zamarło, w odróżnieniu od przyrody, która niczym nieokiełznana pleni się w najlepsze. Bezimienna bohaterka, skazana na własne siły i niewielki zapas żywności zgromadzony w górskiej chatce, uczy się radzić sobie i współistnieć z przyrodą. Do towarzystwa ma zwierzęta: psa, kotkę i krowę, i ze sporym ukontentowaniem odkrywa, że ich towarzystwo jest jej dużo milsze i cenniejsze niż wszystkie sztucznie podtrzymywane więzi i konwencjonalne relacje z czasów sprzed ściany. Zresztą stan przymusowego odosobnienia skłania ją do krytycznego zrewidowania dotychczasowego życia i wyznawanych wartości, które w obliczu zetknięcia z naturą okazują się złudne i powierzchowne.

Całość tu: http://lekturki.com/2011/03/sciana-marlen-haushofer/

Tilo pisze...

Mnie NATURA przywodzi na myśl książki Joanne Harris. Szczególnie "Jeżynowe wino", w którym domowej roboty wina towarzyszą głównemu bohaterowi w ważnych momentach jego życia. Śmieją się bąbelkami pod korkiem i czekają na swoją kolej. Ich smak lekko zaprawiony magią sprawia, że rzeczywistość staje się o ton jaśniejsza, a sama natura bardziej bujna.

mistrzyni.przypraw@yahoo.co.uk

Danutka pisze...

Natura to, wiadomo, Pan Tadeusz i Nad Niemnem. Albo Kochanowski i jego Pieśń panny dwunastej. Że niby sielanka, ciężka praca, która wynagradza trudy, zbieranie zboża w promieniach palącego słońca, a później pieczone ziemniaki z popiołu. I dzięcielina, co pała. Lub Czesław Miłosz dumający nad Issą, najlepiej żeby w ustach miał źdźbło trawy, a przy tym zadziornie machał stopą. Obok niego szła by Ania Shirley, która opisywałaby jego rzeczywistość używając do tego potęgi swojej makówki. I jeszcze w tym obrazku brakuje Leśmiana, który zbałamucił jakąś niewinną pannę (może właśnie tę z Pieśni XII)i leżakuje z nią w malinowym chruśniaku. Ale 'natura' dla mnie to też romantyczny 'Sturm und drang', nie bez kozery zwany 'czasem >burzy< i naporu'. Natura jako zwierciadło uczuć głównego bohatera - to do mnie przemawia. Ciężko pisać o naturze wybiegając poza kanon lektur szkolnych, gdyż właśnie lata dziecięctwa najbardziej się z nią kojarzą.

Danutka pisze...

Niestety wyżej zapomniałam podać swojego maila.
danknad@gmail.com

KlaraFina pisze...

Natura kojarzy mi się z... moją kuchnią. Od kiedy mam swój własny mały kącik, kuchnia stała się dla mnie świątynią. Czuję się w niej tak naturalnie, jak ryba w wodzie. Każdy ruch jest harmonijny, sięgnięcie po przyprawę oczywiste, wynik gotowania - w większości przypadków zachwycający. W kuchni, a przez to w całym domu, panuje szczęście. Ale skojarzenie natury z naturalnością przebywania w kuchni i poruszania się w świecie kulinariów to tylko jedna strona. Drugą są naturalne produkty, których używam, przygotowując posiłki i słodkości. Przez wiele lat nie zwracałam uwagi na to, co i w jaki sposób jem. Teraz wróciłam do natury - nieoczyszczonej mąki, naturalnych zamienników cukru, domowego robienia makaronu, nalewek, przetworów, twarożku itp., itd. W lesie i w ogródku zbieram owoce i zioła, na parapecie hoduję to, co potrzebne jest na co dzień, jak szczypiorek, mięta, rozmaryn, rzeżucha. Na łące zbieram kwiaty, których używam w kuchni do gotowania oraz dekorowania stołu. Jedzenie jest naturalną czynnością dla każdego człowieka. Jedzenie naturalne i zgodne z naturą (porami roku, stanem zdrowia i ducha) jest jeszcze bardziej wartościowe. Kocham gotowanie i książki! W mojej kuchni na ścianie w kolorze kawy z mlekiem powieszone są białe półki, na których trzymam publikacje o tematyce kulinarnej - to najbardziej naturalne dla nich miejsce. Czytam książki kulinarne, ponieważ ciągle poszukuję nowych inspiracji, szukam rozwiązań, które mogłabym zaadaptować do swoich potrzeb i możliwości. Grzbiety książek, zapachy, kolory, smaki - nic dziwnego, że ze słowem natura kojarzy mi się właśnie moja kuchnia. Nie wyobrażam sobie siebie w innym miejscu, w innej rzeczywistości.

mail: tearsens@gmail.com

Anonimowy pisze...

Marcel Pagnol "Chwała mego ojca. Zamek mojej matki" autobiograficzny wątek o wakacjach spędzanych przez autora jako dziecko wraz z rodziną w podmarsylskiej wsi

juslad@wp.pl

od-kuchni pisze...

A mi się tak jakoś "Rogaś z Doliny Roztoki" skojarzył :) Moja pierwsza lektura z podstawówki, którą w całości na dzień przed terminem czytała mi mama, bo ja cała zapłakana rozpaczałam, że zapomniałam przeczytać książkę i już nie dam rady nadrobić...

ryba022@o2.pl

Olinka pisze...

przeczytałam pytanie i pierwszą myślą było "Nad Niemnem". Matura była już jakiś czas temu a ja wciąż pamiętam jak ta natura mnie męczyła - na przekór wszystkiemu dzisiaj bardzo chętnie usiadłabym na ławce w ogrodzie i coś "naturalnego" przeczytała

unseemly@o2.pl

Anonimowy pisze...

"Noc padłą na las, las w mroku spał,
Ktoś nocą lasem na koniu gnał.
Tętniło echo wśród olch i brzóz,
Gdy ojciec syna na koniu wiózł..."
Moje pierwsze literackie skojarzenie ze słowem natura to "Król olch" autorstwa Goethego. Środowisko ma niezwykły wpływ na bohaterów. Ukazuje grozę wydarzeń, tajemniczość, buduje nastrój.
Do umierającego chłopczyka przemawia król olch, który jest częścią przyrody, wabi go do siebie wizją życia wśród natury, a więc wiecznego szczęścia. Wszystkie zjawiska, które w środku nocy zachodzą w lesie można interpretować na 2 płaszczyznach: jako zwyczajny, odpowiedni dla tej pory dnia krajobraz oraz jako cudowne, magiczne, nie dające objąć się rozumem. Taka właśnie jest natura. Ta ballada przeniosła mnie w zupełnie inny wymiar, gdzie najpiękniejszą, najbardziej tajemniczą i zadziwiającą rzeczą jest otaczająca nas przyroda.
malgosia1013@opoczta.pl

Invincible pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Invincible pisze...

Ja chyba trochę inaczej niż wszyscy rozumiem pojęcie "natura". I zapewne nie o taką "naturę" Ci chodzi. ;) Miało być pierwsze skojarzenie, więc proszę. Jest to zdecydowanie książka George'a Orwell'a "Rok 1984", która może nie ma zbyt wiele wspólnego z przyrodą, lub naturalnym środowiskiem, lecz u mnie od razu skojarzyła się z tym hasłem. W utworze przedstawiona jest "natura człowieka", która według mnie jest jeszcze ciekawsza, niż ta za oknem. Autor wspaniale przedstawia różne charaktery i postawy ludzi, które w piękny sposób uświadamiają nam, że każdy jest inny. Jeden nieśmiały, drugi porywczy, jeszcze inny wrażliwy. I każdy z nas jest poprzez to piękny. Choć "naturę" pod względem biologicznym mamy taką samą (każdy z nas ma te same potrzeby itp.), jednak dzięki tej książce zrozumiałam, że mimo badań naukowców i tak każdy zawsze pozostanie inny i niepowtarzalny. Czasem nawet będzie trzeba walczyć z tą "naturą", aby osiągnąć pełnię szczęścia (mowa tu o głównym wątku utworu, czyli kontroli t.zw. Wielkiego Brata nad ludźmi)mimo to ludzka natura na zawsze pozostanie niezbadana, nieodkryta do końca i tajemnicza. Naturalnie;)


Mam nadzieję, że choć odrobinę moja oryginalność w interpretacji tego hasła zostanie doceniona. Pozdrawiam serdecznie;))

polishechelon@op.pl

Anna Dominika pisze...

Natura? Pierwsze skojarzenie to "Dzieci z Bullerbyn": wieś, niczym nieograniczona wolność, bose łażenie po trawie, łakome skubanie rozgrzanych słońcem owoców prosto z krzaka, chodzenie po zakupy z wiklinowym koszykiem. Kupowanie naturalnej, nieprzetworzonej żywności. Własnoręczne pieczenie tortów, a nie zamawianie w cukierni. Odganianie much w upale, obserwowanie robaczków, wygrzewanie się na słońcu. Spędzanie czasu na świeżym powietrzu i chodzenie do koleżanek, zamiast wywoływania ich na gadu. To jest dla mnie dzieciństwo i natura w jednym. Ożyły wspaniałe wspomnienia :)

dziubu@tlen.pl

Unknown pisze...

'Lato w Jagódce', 'Rok Poziomki' oraz inne książki Katarzyny Michalak. Smakowite, wzruszające, pełne humoru opowieści z przepiękną polską naturą w tle. Polecam na nadchodzące leniwe wiosenno-letnie wieczory.

dominika@modnychelm.pl

Anonimowy pisze...

Natura? W mej głowie widzę Pana Tadeusza wraz z Królewną Śnieżką, a wraz z nimi Jeżynowe wino ;)

Katarzyna pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Na początku nie wiedziałam o czym napisać. Co kojarzy mi się z naturą? I przeglądając wiersze Bolesława Leśmiana natrafiłam na pewien wiersz, który od razu przypomniał mi o konkursie. Oto fragment wiersza "Łąka":

Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru,
Aby nazwać mnie Łąką pewnego wieczoru?
Zawołana po imieniu
Raz przejrzałam się w strumieniu -
I odtąd poznam siebie wśród reszty przestworu.

Przyszły do mnie motyle, utrudzone lotem,
Przyszły pszczoły z kadzidłem i mirrą i złotem,
Przyszła sama Nieskończoność,
By popatrzeć w mą zieloność -
Popatrzyła i odejść nie chciała z powrotem...

Kto całował mak w zbożu - nie zazna niedoli!
Trawa z ziemi wyrwana pachnie, lecz nie boli...
Kocham stopy twoje bose,
Że deptały kruchą rosę,
Rozróżniając na oślep chabry od kąkoli.

Niechże sen twój wędrowny zielenią poprzedzę!
Weź kwiaty w jedną rękę, a w drugą weź miedzę,
Połóż kwiaty na rozstaju,
Zwilżyj miedzę w tym ruczaju,
Co wie o mnie, że trawą brzeg jego nawiedzę.

Parna ziemia przez kwiaty żar dzienny wydycha,
Uschły motyl zesztywniał wśród jaskrów kielicha
Oczarujmy się nawzajem,
Zaskoczeni nagłym Majem -
Maj się chyli ku nocy i miłość na cicha...

A książki nie dla mnie, tylko dla mamy z okazji Dnia Matki.
bachowska14@interia.pl

Anonimowy pisze...

Natura kojarzy mi sie ze sceną mojego ulubionego filmu "Nigdy w życiu" Katarzyny Grocholi, kiedy Ulka i Judyta siedzą na trawce pod chmurką i rozmawiaja o całowaniu...
(...)
-I co, źle całował?
-Bosko całował, ale właśnie całował tak jak nie powinien!
-No to trzeba było mu powiedziec.
-No jak miałam powiedziec, skoro mnie całował! :-)

borkowska.anna@vp.pl

Magdalena pisze...

Pierwsze , co przychodzi mi na myśl, to obraz wsi , takiej sielskiej , w pobliżu lasu, wody, piękna stara bielona wapnem chałupa, drewniany płot, przy nim malwy, śpiew ptaków, szum drzew, stukot dzięcioła, zapachy łąki.
Nie wiem czemu, ale też od razu przypomina mi się wiersz Z. Dębickiego z 1918 roku - ' Kraj lat dziecinnych'
Sielskie-anielskie dzieciństwo moje!
Bielone wapnem ciche pokoje,
Skrzypiące wiecznie stare podłogi,
Małe okienka, zapadłe progi...

Zblakłe mahonie po kątach mrące,
Smugi słoneczne, pyłem drgające.
W sczerniałych ramach wąskie zwierciadła,
Na które czasu szara mgła padła...

Tuż przed kominkiem wielkie fotele
Moich dziecinnych lat przyjaciele,
Niedźwiedzia skóra, rogi jelenie
I słodkie duszy rozleniwienie.

Na ścianach niskich angielskie sztychy,
Zapach starości, pół-sen przecieka,
Pół-jawa, której skroś tajemnicę
Dopiero dzisiaj widzą źrenice…

Tak jak kilku osobom, również przypomniała się moja ulubiona książka z dzieciństwa Astrid Lindgren - ' Dzieci z Bullerbyn'
Było tam wiele opisów przyrody , tak samo jak 'ANIA Z ZIELONEGO WZGÓRZA' - już sama nazwa daje odpowiedni kierunek :)
'Dworek pani Małgorzaty Linde stał w tym właśnie miejscu, gdzie wielki gościniec, prowadzący do Avonlea, opadał w dolinę otoczoną olchami i porosłą paprociami, poprzez którą przerzynał się strumyk mający swe źródło het, daleko w lasach otaczających dwór starego Cuthberta. Na początku swojej wędrówki przez lasy strumyk ów był bardzo kapryśny i swawolny, spływał kaskadami lub rozlewał się w małe stawki, lecz zbliżając się do doliny Linde’ów stawał się coraz spokojniejszym i dobrze ułożonym potokiem'
A tu mały fragment. Opisy przyrody pełnią wiele funkcji, wg mnie najważniejsza, pomijając zwykłe przybliżenie opisu miejsc, pokazują ogromną wrażliwość głównej bohaterki. Dla Ani przyroda była przecież 'oszałamiająco piękna' :))
Każde moje wakacje to tak naprawdę kontakt z naturą - czy to góry, morze , wszędzie mamy z nią do czynienia i zawsze kojarzy się nam bardzo pozytywnie :))
Rozpisałam się chyba za dużo ;)
Pozdrawiam!
M.
magda16318@gmail.com

Anonimowy pisze...

Hmmm. Zazwyczaj nie przepadam za typowymi, "dosłownymi" opisami natury, przy których autor stara się udowodnić swój kunszt. Próby zbicia czytelnika z nóg trzystronicowym rozwodzeniem się nad kształtem płatków róży zdecydowanie do mnie nie trafiają. Nie znaczy to bynajmniej, że jestem gruboskórnym i nieczułym wykwitem pokolenia młodych (nie)czytelników. Po prostu zachwycam się naturą w innym wydaniu.
Podaną subtelnie.
Opisaną dyskretnie, w tle. Poprzez pojedyncze akapity rzucane tu i ówdzie, ale w taki znakomity sposób, że ani się spostrzegę a wykreowane otoczenie atakuje wszystkie moje zmysły.
Idealnie zrobił to Alex Kerr w książce "Japonia utracona". Opisując rozdział swojego życia, spędzony w zagubionej w górach, krytej strzechą chacie, rozbudził we mnie PRAGNIENIE zetknięcia się z tamtym światem. Z czasem "kami-no-yo", erą bogów. Z egzystencją ludzi dyktowaną tempem pór roku, splecioną z pulsem otaczającej ich przyrody. Czasem wiosek zagubionych w pokrytych mgłą górach. Cedrowych lasów zamieszkiwanych przez rozliczne bóstwa, kuszące wędrowców na pokuszenie lub proponujących im odmianę losu. Utraconym już czasem starych wierzeń, w których drzewa posiadały zielone dusze. Życiem toczącym się w miejscach, gdzie kończyły się wszystkie drogi.

Pozdrawiam :)
Dzięki za fajnego bloga.

M.

tsunade-hime@o2.pl

Marcin pisze...

Na hasło "Natura", moje pierwsze skojarzenie to "Pan Tadeusz". Jakiś czas temu przeprowadziłem się na wieś. Choć nie bylem fanem książki w liceum, teraz, siedząc przed domem, wpatrując się jak wszystko w około rośnie, obrazy z poematu same się nasuwają.

Pozdrawiam

Marcin

Anonimowy pisze...

Kocham literaturę i wybranie jednego utworu związanego z naturą było bardzo trudne. Jednak pierwsze skojarzenie, które przyszło mi na myśl, kiedy czytałam notkę o konkursie było dla mnie samej dosyć zaskakujące. To "Kubuś Puchatek" Alexandra Milne'a - książka mojego dzieciństwa, na lekturze której wychowała się również moja córka.
Kiedy przypomniałam sobie Stumilowy Las, Ponury Zakątek czy chociażby Chatkę Puchatka oraz samych bohaterów książeczki, łezka zakręciła mi się w oku...
Myślę, że "Kubuś Puchatek" to książka w stu procentach związana z NATURĄ. Może nie znajdziemy w niej sugestywnych, bogatych opisów przyrody ale warto zwrócić uwagę na to, że wszystkie przygody przyjaciół rozgrywają się w bajecznej scenerii Stumilowego Lasu, a każda
z tak uwielbianych przez dzieci postaci, jest również częścią natury :D
Pozdrawiam, Dorota
dorota9719@wp.pl

Anonimowy pisze...

Witaj ;) na dźwięk słowa "natura" kojarzy mi się...może to dziwnie zabrzmi.. ale najwspanialszy opis natury w języku polskim, zawarty w "Panu Tadeuszu". Być może teraz u wielu spośród Twoich czytelników wzbudziłam rozbawienie... ale nikt, tak jak Mickiewicz nie władał słowem, nikt tak pięknie natury chyba nie opisał. Scena z Telimeną w świątyni dumania albo opis polowania... Teraz już takich opisów trzeba długo szukać. Miłosz powiedział kiedyś,że "za wielki dla nas ten Mickiewicz". Ma racje, ja go jednak po kawałeczku próbuje poznać.No i co tu ukrywać, studiuje polonistykę ;)
zapraszam Cię na mojego bloga: www.sweetplace.blog.pl i bardzo serdecznie Cię pozdrawiam. ostatnio widziałam ogłoszenia o Twoich zajęciach dla dzieci w Krakowie, w jednej z siłowni. Żałowałam, że nie mogłam wpaść i poznać Cię osobiście.
a książki bardzo chciałabym mieć... bardzo bardzo ;) pozdrawiam i życzę dobrej nocy ;)

Kasia pisze...

Kiedy kilka dni temu po raz pierwszy przeczytałam o Twoim konkursie, moim pierwszym literackim skojarzeniem na myśl słowa natura była "Dzikuska" Ireny Zarzyckiej.

Mam na półce starą wersję tej historii z 1989 roku, a po raz pierwszy wydaną w 1927. Stara jak świat, na którym mnie jeszcze wtedy nie było ;-) Dostałam ją w prezencie, na przechowanie, razem z kilkoma książkami Jeżycjady Musierowiczowej. Minęło ponad 10 lat kiedy czytałam ją namiętnie, a potem recytowałam dialog głównych bohaterów na jednym z literackich konkursów.

O czym jest ta książka, albo raczej o kim, i dlaczego skłoniła mnie do wyboru?

"Dzikuska była pierwszym kostiumikiem literackim Ireny Zarzyckiej" (cyt. ze słowa wstępnego).

Przedstawia losy nieokiełznanej młodej panny, chowającej się na wsi wśród starszych braci, którą za wszelką cenę chce utemperować ojciec. Nic zresztą dziwnego, kiedy dziewczyna biega po wsi boso, wszystkim się psoci, wyskakuje przez okna do ogrodu i śmieje się do rozpuku z cudzej niedoli. Pozostawiona na łaskę Bożą przebywająca na łonie NATURY, często z dala od domu, bez autorytetu, ale przede wszystkim kobiecej ręki i wsparcia.

Poznajemy ją dziką, przesiadującą na drzewach, w scenie której uczestniczy ojciec przedstawiający jej nowego nauczyciela.

"Witold spojrzał na wysoki, potężny kasztan, otulony od stóp krzakiem bzu. Tam właśnie między fiołkowymi kiściami kiwały się dwie małe, bose, brunatne nóżki".

Cała powieść, oczywiście z historią miłosną na czele i próbą okiełznania "zwierzątka", przedstawia piękne obrazy natury, wsi, folkloru tamtych lat.

Jest to powieść, którą po prostu trzeba przeczytać. W efekcie łagodna, lekka, naturalna, swojska, świeża.

Czytałam ją kilka razy. Twój konkurs przypomniał mi o niej i znów mam ją w rękach, a w głowie mnóstwo wspomnień :-)

Naturalnie piękna jakby nie patrzeć ;-) Pozdrawiam ciepło!

winnie pisze...

To już jakieś odchylenie związane z kierunkiem studiów (a do tego sesja blisko;), ale mi od razu na słowo "natura" pojawia się przed oczami książka "Patologia" [S. Lowe]. Dzięki niej odkrywam jak zadziwiające jest ludzkie ciało, ile niezwykłych, nieznanych nam jeszcze mechanizmów kryje i jak wiele w nim zależności. Muszę przyznać, że Natura to genialnie wymyśliła.
ejenajej@wp.pl

Anonimowy pisze...

Witam:)
Ze słowem natura kojarzy mi się od razu książka "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. Te cudowne opisy przyrody i natury na początku książki, jako lektura w wieku lat kilkunastu nie do przejścia i nie do przeczytania. dopiero jako "dojrzała" kobieta dorosłam do tego aby przeczytać tę lekturę i dostrzec jej piękno i naturę :)

Pozdrawiam,
Agnieszka, agugusko@o2.pl

Anonimowy pisze...

Ha, trafiło na studentkę polonistyki :) Pierwsze skojarzenie ze słowem natura to te rustykalne dziełka typu Sielanki i oczywiście Żywot człowieka poćciwego... Zadziwiające i cudowne było, gdy sobie ów poćciwiec spacerował po wsi, a tutaj same się kurki niosły i grzyby z lasu same przychodziły, a krowy dawały mleko świeżutkie i naturalne... same oczywiście :P Tak jakoś mi utkwiły te renesansowe opowiastki w głowie, że do dzisiaj wieś kojarzy mi się z rajem na ziemi, chociaż miałam dziadków na wsi i wiem, że zwykle jest inaczej :)

Pozdrawiam,
Ela, liisa.valo@gazeta.pl

Anonimowy pisze...

A propos komentarza jednej z dziewczyn wyżej, "Rogaś z Doliny Roztoki" to bajka mojego dzieciństwa. Mój tata stworzył alternatywną wersję - wręcz sagę na temat Rogasia :) skoro co wieczór musiała być kolejna przygoda, sami rozumiecie :)

Ela

Anonimowy pisze...

Słowo "Natura" kojarzy mi się z miejscem gdzie ma zostać zbudowany mój nowy dom . Jest to działka na wsi gdzie widoki zapierają dech w piersiach , kiedy zamyka się oczy słyszy się śpiew ptaków, szum drzew, odgłosy wszystkich robaczków w pobliżu ;). Biorąc wdech można poczuć czyste świeże powietrze z daleka od miast i fabryk . Jest tam dużo pól, lasów , wysokich zielonych traw .. Dla mnie to jest właśnie kwintesencja słowa Natura .

Pozdrawiam ,
Ula lilusia4@o2.pl

Anonimowy pisze...

Kiedy zobaczyłam hasło "natura" od razu pomyślałam o "Prawieku i innych czasach" Olgi Tokarczuk. Magiczna otoczka miejsca przedstawionego w powieści i rola, jaką natura pełni w życiu mieszkańców wioski sprawiają, że aż chce się wyjechać gdzieś daleko, do ogromnego lasu i uciec od rzeczywistości.. Chociaż w zasadzie wystarczy przeczytać książkę, by przenieść się w inny świat i odkrywać metafizyczne dno wszelkich, pozornie zwyczajnych, rzeczy :)


Pozdrawiam,
ur.second.half@gmail.com

Anonimowy pisze...

Mi na myśl przychodzi jedno...
chociaż nie, właściwie to kilka.

Już jako mała dziewczynka uwielbiałam obcować z przyrodą. Potrafiłam wyruszać na leśną wyprawę z książką w dłoni i z dala od rzeczywistości zatapiać się w świecie przygód. Moje ulubione książki to cała seria Alfreda Szlkarskiego, opowiadająca przygody Tomka.
Książki te wręcz połykałam, potrafiąc jednak delektować się ich wyjątkowością.
Dlaczego o nich piszę? Każda przygoda to inne miejsce tego obdarzonego przez Matkę Naturę różnorodnością świata. Dzikie, niezmącone ręką ludzką, przepełnione zaś naturalnym pięknem miejsca, przygoda i ja, otoczona drzewami i skrywającymi się zwierzątkami (komary niestety nie chciały się chować, czego skutki po powrocie do domu odczuwałam dotkliwie…). Natura w pełnym wydaniu :D

Swoją drogą, chciałabym, tak jak Tomek nieznane lądy, poznać te książeczki ;)

Pozdrawiam!
ewantrzykropki@wp.pl

Anonimowy pisze...

Ze słowem natura skojarzyła mi się taka książka, że nie wiem jak mam to wytłumaczyć tak, by można było to zrozumieć ;-) Dziwne, prawda? Otóż jest to książka dla dzieci (i nie tylko! ja przeczytałam i jestem jej wielka fanką ;-) "Lichotek i czarnoksiężnik". Nie ma tam ani pięknych opisów natury, ani na okładce nic związanego z nią nie znajdziemy (swoja drogą, można powiedzieć, że okładki są anty naturalne- jaskrawy pomarańcz, róż i zieleń, zupełnie jak markery i karteczki samoprzylepne ;-). Bohaterem jest mały, chudy chłopiec, który zostaje pomniejszony cuchnącym oddechem czarnoksiężnika (znów anty natura ;-) do rozmiarów krasnoludka i umieszczony na sztucznej makiecie miasta. Jedynym pokarmem jaki ma tam do dyspozycji są okruszki z pączków i krople różowej lemoniady, które zostawia czarnoksiężnik. Okazuje się jednak, że jedzenie to sprawia, że ludzie zamieniają się w plastikowe figurki! Ale z biegiem akcji okazuje się, że Lichotek ma w kieszeni marchewki, które wcześniej tam schował. Warzywa te sprawiają, że "nieplastikowieje", a dodatkowo ożywia już na wpół zamienionych w figurki ludzi z makiety!

Wniosek z tego taki, że zdrowe, NATURALNE marchewki mają moc! ;-) Zwyciężają złe działanie sztucznych i przepełnionych konserwantami pączków i lemoniady! ;-)

To taki przekaz do dzieci. Pokazanie dobrego działania marchewki ;-)Lepiej ja pochrupać zamiast zajadania się słodyczami. ;-)

No, mam nadzieję, że jakoś dałam radę to jasno wyjaśnić. I może to głupie, ale to właśnie te marchewki mi się skojarzyły jako pierwsze z naturą, naprawdę! :-) Takie magiczne, naturalne marchewki w plastikowym świecie ;D

Gorąco każdemu polecam tę książkę (jak i pozostałe dwie części), jest naprawdę świetna ;-)

Pozdrawiam
kubuskaczor11@interia.pl

Anonimowy pisze...

Pierwsze skojarzenie - ,,Pan Tadeusz'' I z całym szacunkiem dla tych co tę książkę lubią, ja myśląc o niej, nie odczuwam pozytywnych emocji. Kapusta dumająca nad losami jarzyny do mnie nie przemawia. Gdy jako przykładna uczennica ;) zabrałam się do czytania ,,Pana Tadeusza", usłyszałam od mamy, że jej książka się podobała. Niestety nasze odczucia okazały się skrajnie różne.
A za naturą wciąż mi tęskno. Ukwiecone łąki, wzgórza, słońce, błękit nieba, rosnące w ogrodzie owocowe drzewa najpierw pełne kwiatów, potem owoców to obrazy, które b.często goszczą w mojej głowie ;), za którymi tęsknie, których pragnę , jednak spojrzenie Mickiewicza w ww. dziele do mnie nie trafia. Za to, choć może to dla wielu dziwne , zachwycałam się pięknem okolicy opisywanej w ,, Cierpieniach młodego Wertera ''. :)

Pozdrawiam
czar.nulka ( szyjaiglowa małpa wp kropka pl )

Bazylka pisze...

Patrzę, że pojawiły się tu całe wypracowania. Ja postaram się oszczędniej, bo jestem pewna, że czytałaś, więc zrozumiesz. Moje skojarzenie, pierwsze i najsilniejsze to "Sto lat samotności" Marqueza. Moja ukochana, czytana miliard razy chyba powieść. Bo przecież realizm magiczny Marqueza, to właśnie wszechogarniająca i wszechwładna moc przyrody. Niesamowita puszcza, która daje i odbiera życie, cudowny deszcz maleńkich żółtych kwiatów, morze mrówek i zew prawdziwego morza, który doprowadza do obłędu. Chyba żadna inna książka nie pokazuje tak piękna i mocy natury, i tego jak bardzo jesteśmy od niej zależni...Aż chyba z tego wszystkiego przeczytam ją jeszcze raz :)

No i zapraszam do mojej podlaskiej puszczy ;)
Joanna

aga pisze...

Pierwsze skojarzenie to Inwokacja - Pan Tadeusz.
Bardzo lubie ten opis przyrody, gdzie kolejne wersy i słowa maluja piekny obraz przyrody pelen roznorodnych barw.

Tilo pisze...

a gdzie są wyniki? :(

Anonimowy pisze...

hmmm .... nasza kuchareczka chyba się zaczytała w nowym stosie, tym razem na czerwiec :)

Asia pisze...

Yeah, wyniki już się ogłaszają! :)

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails